Postaram się też do każdego rozdziału lub do jego części dodawać jakiś podkład muzyczny, tak po prostu dla uprzyjemnienia czytania. Nie wiem jak wy ale ja lubię czytać przy muzyce oddające klimat bądź charakter sytuacji =3.
Blog organizacyjny: www.sakue-top-secret.blogspot.com
Blog z one shotami: www.sakue-one-shots.blogspot.com
Sasuke
najciszej jak mógł otworzył drzwi domu, dyskretnie wsuwając się do przedsionka.
Ostrożnie odłożył klucze na szafkę, zdjął kurtkę i nie dbając o równe ułożenie
butów przemknął do kuchni. Nie zapalając światła, podszedł do lodówki i mrużąc
oczy otworzył drzwiczki. Szybko wyjął zimny sok po czym z ulgą oparł czoło o
lodówkę otwierając karton. Po chwili bezczynnego stania w miejscu pociągnął
kilka solidnych łyków zimnego, kwaskowatego napoju, wzdychając cicho z ulgi.
Absolutnie nie podejrzewał, że jego mała zabawa z Suigetsu i Nejim potrwa tak
długo. Co więcej nie przewidział tego, że wróci do domu o szóstej rano z
ogromnym bólem głowy. Mruknął pod nosem coś zupełnie nie zrozumiałego, znów
kosztując napoju.
- Czuję
się jak gówno – szepnął sam do siebie, siadając na kuchennej wyspie.
- I tak
też wyglądasz. – Słysząc głos ojca natychmiastowo zeskoczył z blatu, odwracając
się w stronę drzwi. Kolejne zaskoczenie. Spodziewał się, że powita go Itachi. Ojciec
o tej porze zazwyczaj spał… albo już był w pracy. – Czyś ty oszalał? – zapytał
Fugaku, przerywając krępującą ciszę. Wpatrywał się w syna z namacalną wręcz
dezaprobatą. Dezaprobatą, która idealnie maskowała niewielką ilość troski. –
Wiem, że jesteś dorosły, Sasuke – dodał od razu, widząc jak syn już otwiera
usta aby coś powiedzieć. – Ale w jakim stanie ty wracasz do domu? Niedługo masz
poprawkę, powinieneś się uczyć a nie włóczyć się po nocy – pouczył go i bez
żadnego więcej słowa skierował się na piętro.
- Ja
pierdolę – mruknął Sasuke, pocierając dłonią zmęczoną twarz. Z powrotem
wskoczył na blat, oparł dłonie za sobą odchylając się do tyłu i wbijając
zamglone spojrzenie w biały sufit. Fugaku miał rację. Już za dwa tygodnie
poprawka z etyki lekarskiej, jeśli mu się nie uda… Gaara go zabije. Westchnął
głośno i przymknął piekące powieki, słysząc na schodach ciche kroki. Nadchodzi
kolejne kazanie. Tym razem znacznie dłuższe. Niespodziewanie odgłos stóp ucichł
w okolicy wejścia do kuchni. Sasuke mruknął zaskoczony, otwierając oczy i
spoglądając w stronę drzwi. Stał tam wysoki, stanowczo za chudy, blondyn w za
dużej koszulce Itachi’ego. Jego długie, błyszczące włosy były potargane;
spojrzenie dużych, błękitnych oczu spłoszone a na szyi i przedramionach odznaczały
się duże, czerwono-fioletowe siniaki i otarcia.
- A ty,
do cholery, to kto? – warknął Sasuke. Zupełnie nie tego się spodziewał. Blondyn
spuścił głowę, przestępując z nogi na nogę. Cóż za zaskakujący dzień.
* * *
Przechodząc
przez korytarze wydawnictwa poczuł niemałe rozbawienie, widząc na twarzach
pracowników słabo maskowany strach. Ludzie zerkali na niego nie pewnie, nie
wiedząc czy za chwilę to oni nie skończą swojej owocnej pracy w wydawnictwie Uchiha. Atmosfera w działach była
napięta i przesycona groźbą utraty pracy a na korytarzach panowała grobowa
cisza. Mimowolnie kąciki ust Fugaku uniosły się ku górze gdy zamykał za sobą
drzwi swojego gabinetu. Z nieznanych sobie powodów czuł dziwną radość z
zasiewania w ludzkich życiach odrobiny niepokoju. Wzdychając usiadł przy
biurku, automatycznie włączając laptopa. Rzucił nieprzyjemne spojrzenie
stosikowi papierów, jednak jego spojrzenie zmieniło się natychmiastowo, kiedy
natrafił na szkic okładki nowej mangi.
-
„French Boys” – przeczytał cicho, przyglądając się rysunkowi. Znajdowało się na
niej dwóch szkolnych futbolistów. Jednak nie było to tym czego oczekiwał.
Liczył na to, że Minato zrozumie jego dyskretne podpowiedzi jednak chyba się
przeliczył. Nie był zboczeńcem, może w niewielkim stopniu, po prostu lubił
publikować rzeczy kontrowersyjne, indywidualne i sięgające daleko po za normy
określone ramami społeczeństwa. Wprawdzie ostatnimi czasy wszelakiego rodzaju
publikacje były już powszechnie znane na rynku a popyt na nie był wręcz
olbrzymi jednak… kto pomyślałby, że manga o takiej tematyce może wyjść spod
skrzydeł Uchihy? Prawdopodobnie nikt a Fugaku lubił zadziwiać ludzi tak samo
jak straszyć. Mangi yaoi były właśnie jednym z tych nieco kontrowersyjnych
tematów, który zaskakiwał ludzi. Kiedy zreformował swoje wydawnictwo,
rezygnując z wydawania wielu tradycjonalistycznych książek, nakierowując je
głównie na mangi całe Tokio było w szoku. Dobrze wiedział, że jest postrzegany
jako człowiek zachowawczy, konserwatywny i tradycjonalistyczny jednak nie wiele
z tych określeń było prawdziwych. Owszem lubił klasykę, tradycje i historię
jednak nie można stać w miejscu kiedy cały świat idzie do przodu, prawda? Już
teraz pragnął zobaczyć zdziwione miny ludzi kiedy poruszy się o krok dalej, i zagłębił
się w świecie męsko-męskiej miłości, gazety oszaleją. Ludzie zapewne będą
plotkować ale to dobrze, będzie zadowolony. Sam stanowi silnik napędzający to
wydawnictwo nie tylko pod względem produktywności ale sławy. Mimo swojej nie
zwracającej uwagi pozycji udało mu się osiągnąć status celebryty. Małżeństwo z
Mikoto, dzieci, rozwód, reforma wydawnictwa – to wszystko nakręciło
społeczeństwo, które teraz dosyć intensywnie zwracało na niego uwagę. Naprawdę
lubił odrobinę zamieszania i uważał, że Namikaze Minato to idealny materiał na
to aby trochę pomóc mu w nowej rewolucji. Oczywiście nie chciał go po prostu
wykorzystać i wyrzucić. Może społeczeństwo uważało go za bezuczuciowego brutala
jednak pozory mogą mylić. Nowy, naprawdę uzdolniony mangaka ze świetnymi
pomysłami to dla rynku złote jajo. Jedyne co Fugaku musiał zrobić to nakierować
tego mangakę na odpowiedni tor działań. Rynek yaoi jest świeższy, nowszy i po
za Japonią wciąż wzbudza odrobinę kontrowersji. Nowy autor w tej tematyce będzie
dla fanów czymś wspaniałym. Minato szybko osiągnie zainteresowanie i
popularność a Fugaku rozgłos czyli oboje spełnią swoje marzenia. Wystarczy
tylko przekonać Minato.
Przez
chwilę zastanawiał się nad swoją decyzją po czym nacisną przycisk wywołujący
sekretarkę.
-
Namikaze Minato ma się znaleźć w moim gabinecie w trybie natychmiastowym –
zakomunikował twardym tonem. Po usłyszeniu cichego potaknięcia rozparł się
wygodnie na swoim fotelu i podziwiając grę światła na białej ścianie czekał na
Minato.
* * *
-
Bardzo przepraszam za spóźnienie – Minato wpadł do gabinetu Fugaku zupełnie nie
zwracając uwagi na pukanie czy inne zasygnalizowanie, że zmierza wejść. Był tak
przerażony wizją utracenia pracy, że jedyne o czym myślał przez ostatnie kilka
minut to rzucenie się Fugaku do kolan i błaganie o miłosierdzie.
- Nic
się nie stało. Proszę usiąść – Uchiha wskazał blondynowi kanapę, uprzednio
odkładając swoje śniadanie i wycierając ręce w serwetkę. – Proszę się uspokoić,
nie zamierzam Pana zwolnić. – Uśmiechnął się kątem ust, widząc ulgę na twarzy
mężczyzny. Nie chciał niepokoić Minato, pracował tutaj zaledwie kilka dni po za
tym był dla niego, jak i dla wydawnictwa, ważny. Bardzo ważny. Sięgną po mangę
Namikaze i już chciał ruszać w jego kierunku jednak zatrzymał się. – Kawy? –
zaproponował. Minato przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, wpatrując
się w krawat Uchihy.
- Wody,
jeśli można – odpowiedział w końcu. Fugaku, umiejętnie ukrywając uśmiech
pochylił się nad biurkiem, naciskając guziczek.
- Wodę i
jedną kawę do mojego gabinetu – oznajmił i nie czekając na odpowiedź usiadł naprzeciwko
Minato. Położył na stół mangę Namikaze, która przez chwilę wydawała się być
niczym fatum okalające ich oboje. – Chciałem tylko porozmawiać z Panem o pewnej
propozycji – oświadczył a na twarzy Minato pojawił się delikatny uśmiech.
Fugaku odwzajemnił uśmiech, spoglądając prosto w błękitne oczy blondyna jednak
po chwili, kiedy rozległo się pukanie, odwrócił wzrok w kierunku drzwi.
- Dzień
dobry. – Do gabinetu weszła młoda dziewczyna. Nieco skrępowana pod dwoma
spojrzeniami przystojnych mężczyzn ustawiła wszystko na stole i z cichym „do
widzenia” wyszła szybko. Fugaku westchnął cicho z dezaprobatą, kręcąc głową po
czym wrócił wzrokiem do rozpogodzonej twarzy Minato. Niebieskie oczy wpatrywały
się w niego wyczekująco, niemal przewiercając na wylot. Piękne. Fugaku nie miał pojęcia dlaczego to określenie pojawiło się
w jego głowie. Odchrząknął cicho i sięgną po filiżankę.
- Moja
propozycja dotyczy pańskiej mangi. – Pod koniec zdania jego głos załamał się
delikatnie. Odchrząknął jeszcze raz i upił odrobinę kawy. – Nie mam Panu nic do
zarzucenia. Kreska jest świetna, ekspresja twarzy idealna, dialogi również. –
Pochwalił Minato aby ten nieco się rozluźnił. Podziałało. Na twarzy Namikaze
nie pozostało już nic prócz ciekawości. – Jedyne co chciałbym zmienić to
tematykę. Odrobinę.
- Czyli
jednak coś jest nie tak? – Minato znów spiął się, marszcząc przy tym brwi.
- Nie,
wszystko jest w jak najlepszym porządku. Chciałbym tylko narzucić inny kierunek
działań. – Znów upił łyk kawy. Przed chwilą stało się z nim coś dziwnego a on
nie miał pojęcia co.
- To
znaczy? – Minato przelał wodę z butelki do szklanki od razu wypijając prawie
połowę.
- Chcę
aby pańska manga zawierała wątki yaoi – wyznał w końcu na co Namikaze
zakrztusił się wodą. Fugaku po raz kolejny starał się ukryć rozbawienie jednak
tym razem z marnym skutkiem.
- Proszę?
– zapytał Minato, kiedy już przestał kaszleć. – Y-yaoi? – wolał się upewnić, że
dobrze usłyszał. Fugaku przytaknął ruchem głowy i przystąpił do wyjaśnień.
* * *
(Dla przyjemności czytania polecam włączyć ten utwór)
Imagine Dragons - Radioactive
„Zajrzyj do sklepu Shikamaru, jest tam dla
ciebie kilka ciekawych książek. Ucz się pilnie, pozdrawiam ;*.”
Sasuke
zmarszczył brwi, czytając tego smsa. Przez chwilę zastanawiał się nad jego
treścią, przeczytał go jeszcze dwa razy po czym mlasnął głośno, odrzucając
telefon na poduszkę. Skoro Gaara pisał do niego tak słodko to mogło znaczyć
tylko jedno, był wściekły. Piekielnie wściekły. Mruknął cicho niezadowolony z
sytuacji, w której się znalazł. Został mu niecały miesiąc do nauki. Absolutnie
nie miał do tego żadnych chęci. Westchnął, podnosząc się z łóżka, walcząc z
okropnym bólem głowy i uporczywą grawitacją. Powoli podszedł do szafy, wyjmując
z niej spodnie. Starając się nie przewrócić wciągnął je na siebie i nie
przejmując się koszulką narzucił na plecy bluzę z kapturem. Sięgną po kluczyki
leżące na biurku i wyszedł z pokoju. Powoli schodząc po schodach słyszał
przytłumione głosy z kuchni jednak ich sens do niego nie docierał. Skrzywił
się, kiedy postawił nogi na zimnych panelach. Zapomniał skarpetek jednak już
nie chciało mu się po nie zawracać. Z wielkim trudem sięgnął po buty i założył
je na nagie stopy. Starał się unikać swojego widoku w dużym lustrze wiszącym w
przedsionku.
- Gdzie
wychodzisz? – z kuchni usłyszał głos Itachi’ego. Zaskoczony szybko spojrzał w
jego stronę, od razu tego żałując. Czuł się okropnie. Za plecami starszego
Uchihy stał Deidara, z lekkim przestrachem wpatrując się w Sasuke.
- Do
Shikamaru – mruknął cicho młodszy. Nie miał ochoty na kolejną kłótnię. Nie tym
razem i na pewno nie w tym stanie.
- Oh,
jedziesz pieprzyć swojego kolejnego pseudoznajomego? – Itachi prychnął z
dezaprobatą wypisaną na twarzy. Nie mógł się powstrzymać, po prostu.
Nienawidził tej bezradności względem swojej zazdrości, z którą nie mógł zrobić
nic. Sasuke mógł robić co chciał, spotykać się z kim chciał a tym bardziej
uprawiać seks z kim tylko chciał. Itachi mógł tylko stać z boku, przypatrywać
się temu i z bolącym sercem czekać aż brat znów przypomni sobie o nim i zgodzi
obdarzyć głębszym uczuciem. Chciał zamknąć Sasuke w złotej klatce jednak
wiedział, że to nie możliwe. Kto jak kto ale Sasuke nigdy nie dałby się
ograniczyć. Miłość Itachi’ego była nieodpowiednia, zła i niemoralna ale przede
wszystkim nieodwzajemniona. I to bolało najbardziej. To że Sasuke od czasu do
czasu uprawiał z nim seks było tylko aktem litości i niczym więcej, nigdy.
- O co
ci chodzi Itachi? – sarknął Sasuke, krzyżując ręce na klatce piersiowej. – Ja
przynajmniej nie sprowadzam do domu poobijanych kurw! – Warknął głośno po czym
nie bacząc na zszokowaną minę starszego brata wyszedł z domu. Wszedł do
samochodu i w furii trzasną drzwiami zaraz po tym ruszając z piskiem opon.
Zanim
się obejrzał, równie agresywnie, zatrzymał się pod sklepem Shikamaru. Westchnął
głośno, próbując dać upust swojej złości. Otworzył okno i sięgną po papierosy. Nie
bacząc na zdrowie, w trybie ekspresowym wypalił dwa. Westchnął jeszcze raz,
przeczesał włosy palcami i po chwili wyszedł z samochodu. Jeszcze chwilę stał
na chodniku, wpatrując się w nieco wyblakły szyld sklepu po czym pewnym krokiem
wszedł do środka. Za ladą jak zwykle nie było nikogo a między półkami nie
krzątał się żaden klient. Sasuke był ciekaw czy Shikamaru kiedykolwiek sprzedał
jakąś z tych zakurzonych, starych książek.
-
Sasuke? – Shikamaru wyszedł z zaplecza. Na znudzonej twarzy jak zwykle na jego
widok wykwitła irytacja.
- Ta,
to ja – mruknął Sasuke, opierając łokcie na ladzie. – Podobno masz dla mnie
jakieś książki.
- No
tak – Shikamaru skinął głową po czym sięgnął pod ladę. Wydawał się być
zdziwiony dziwnym humorem Sasuke, który
już dawno powinien rzucać złośliwościami. – Gaara je dla ciebie zostawił. –
Podał brunetowi trzy duże tomy. Przez chwilę wpatrywał się w zbolałą minę
Uchihy, równocześnie sięgając po kubki. – Herbaty? – zaproponował jak zawsze.
Mimo iż Sasuke niesamowicie go irytował zawsze proponował mu herbatę, bo czego
by nie powiedzieć na temat Uchihy to Shikamaru widział swoje, znał go i… lubił.
Na swój dziwny sposób ale jednak lubił.
-
Chętnie – Sasuke burknął cicho, opierając policzek na dłoni i otwierając
pierwszą książkę. Teraz był pewien, że medycyna to nie był najlepszy wybór.
Shikamaru uśmiechnął się delikatnie, widząc zniechęconą minę bruneta. Cholerny
bożyszcz. Sasuke zerknął na Narę, zamykając przeglądaną książkę i sięgając po
drugą. – Melisę.
- E…
jasne. – Shikamaru ocknął się z dziwnego zamyślenia i wszedł na zaplecze.
Uruchomił swoją starą kuchenkę gazową, nalał wody do czerwonego czajnika po
czym ustawił go na kuchence. – Sasuke? – zapytał niepewnie, zagryzając wargę i
sięgając do szafki po herbatę.
- Ta? –
Mruknął Uchiha. Nogą przysunął sobie wysokie krzesło i usiadł przy ladzie,
pobieżnie czytając książkę. Miał przy tym zabawnie oburzoną minę.
- Wiem,
że pewnie będę żałować tego pytania ale… stało się coś? – zapytał Shikamaru,
wrzucając torebki do kubków.
- Mm…
oprócz tego, że miałem ciężką noc, muszę opanować jeszcze sporą część materiału
na poprawkę i pokłóciłem się z Tachim to nic. – Westchnął cicho, powoli
przewracając stronę.
- Z
Itachim? O co? – Zapytał, podejrzewając o co chodzi. Zawsze chodziło o to samo.
Shikamaru był jedyną osobą, której Sasuke powiedział co Itachi do niego czuje i
na jak dziwnej płaszczyźnie znajdują się ich kontakty braterskie. Można
powiedzieć, że Shikamaru i Sasuke byli dla siebie przyjaciółmi jednak… oboje
byli na tyle specyficzni, że trudno było dostrzec tą więź.
- To
samo. – Sasuke westchnął głośno po czym zerknął w stronę zaplecza, z którego
akurat rozległ się pisk czajnika. Po chwili Shikamaru pojawił się za ladą z
dwoma kubkami gorącej herbaty.
- O
kogo tym razem? – Nara podał Sasuke jego ulubiony kubek.
-
Suigetsu, Neji. – Mruknął Uchiha, dmuchając w herbatę. Shikamaru pokiwał głową,
wpatrując się w szczupłe palce bruneta.
- Nie
wiem jak ty ale ja mam ochotę się napić – oznajmił, znów znikając na zapleczu.
Po chwili pojawił się z powrotem z małą buteleczką ich ulubionej ziołowej
wódki. – Reflektujesz? – Uśmiechnął się zadziornie.
- Jak
najbardziej – Sasuke przysunął kubek do szatyna a na jego ustach pojawił się
nikły uśmiech. – Przenocujesz mnie? – zapytał po chwili, robiąc pierwszy łyk.
- Jesteś
samochodem? – Shikamaru uniósł jedną brew na co Sasuke przytakną ruchem głowy.
– Pewnie – parsknął w końcu, także kosztując herbaty.
* * *
Deidara cicho wyjrzał na
korytarz, przełykając głośno ślinę. Ten dom wzbudzał w nim sprzeczne uczucia.
Był piękny, owszem. Na ścianach wisiały drogie obrazy, na sufitach zabierające
dech w piersi żyrandole a gdzie nie spojrzeć dało się zauważyć idealnie dobrane
dodatki. Kuchnia i salon pomalowane były na miłe, ciepłe kolory powodując, że
aż chce się w nich przesiadywać jednak… cały dom był dziwnie pusty. Praktycznie
nikogo w nim nie było. A nawet jeśli domownicy od czasu do czasu się w nim
pojawiali to tylko po to aby za chwilę znowu zniknąć. Zamykali się w swoich
pokojach, odcinali od reszty rodziny. W całym domu panowała tak ogłuszająca
cisza, że Deidarze ciężko było uwierzyć, że ktoś wciąż tu jest. Staną przed
schodami i spojrzał w dół z kuchni jak i z salonu wyglądały nieśmiałe wiązki
żółtego światła, oświetlając otwarty hol pomiędzy nimi. Ignorując nieprzyjemny
chłód przenikający jego stopy powoli zszedł po schodach po czym nie pewnie
zajrzał do salonu. Na brązowej kanapie siedział Itachi. Jego nogi opierały się
na szklanym stoliku naprzeciwko, na kolanach znajdował się plik kartek a na
nosie spoczywały okulary. Jego włosy były w nieładzie a kilka krótszych
kosmyków wymknęło się z kucyka i opadło na jego szczupłą, zmęczoną twarz. Światło
lampy stojącej tuż obok kanapy podkreślało wygniecenia na jego białej koszuli.
Niespodziewanie Itachi westchnął głośno, odłożył długopis i wsunął palce pod
okulary, przecierając oczy.
- Dobry wieczór – mruknął
Deidara a zaraz po tym odchrząknął głośno. Jego głos był zachrypnięty i cichy.
Itachi gwałtownie odsunął ręce od twarzy i spojrzał na blondyna zaskoczony.
- Oh, dobry wieczór. –
Itachi uśmiechnął się ciepło na widok Deidary. – Już się wyspałeś? – zapytał,
odkładając kartki na bok. Naoki przytaknął ruchem głowy. – Nie jest ci zimno? –
zlustrował blondyna od góry do dołu. Wyglądał zabawnie w za dużej czarnej
koszulce i za szerokich niebieskich spodenkach. – Proszę. – Zgarnął z oparcia
kanapy swój granatowy sweter i podał chłopakowi.
- Dziękuję – Deidara
przycisnął sweter do siebie. Był miękki, ciepły i pachnący. – Chciałem zapytać
czy mogę zrobić sobie kolację?
- W zasadzie to miałem
zamiar zrobić ją za pół godziny ale skoro jesteś głodny to możesz mi pomóc, co
ty na to? – Zaproponował Itachi i nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę
kuchni.
- Chętnie – Deidara
podreptał za brunetem. – Co mam robić? – Zapytał stając przy kuchennym blacie.
- Wyjmij warzywa z lodówki
– Uchiha sięgną po mały pilot leżący na w
wyspie po czym skierował
go w stronę jednej z szafek i klikną.
(Dla przyjemności czytania polecam włączyć ten utwór)
Imagine Dragons - Working Man
Natychmiastowo
pomieszczenie ogarnęła przyjemna, skoczna muzyka. – Ok, nie jestem wspaniałym
kucharzem ale myślę, że nie będzie najgorzej. Potrafisz gotować? – Itachi oparł
biodro o blat i spojrzał wyczekująco na blondyna.
- Średnio – odparł
Deidara, grzebiąc w lodówce. – Pokroić? – zerknął na warzywa już leżące na
blacie.
- W kostkę – odparł
Itachi, otwierając jedną z szuflad i podając Naoki’emu deskę i nóż.
- Ok – Deidara zgarnął
swoje długie włosy za uszy i pochylił się nad blatem. – Nie – mruknął kiedy
kilka kosmyków opadło na jego czoło. – Masz może… gumkę do włosów? – Spojrzał
na Itachi’go, który wciąż dziwnie mu się przyglądał.
- Mhm – brunet pogrzebał
chwilę w kieszeni po czym podał chłopakowi gumkę. – Ubierz ten sweter –
upomniał go. Deidara spojrzał na niego pytająco, związując włosy w wysoką
kitkę. – Maszę gęsią skórkę – Dotknął przed ramienia blondyna. Deidara spiął
się nieco jednak uśmiechnął się niepewnie, sięgną po sweter i wciągnął go na
głowę. – Tylko się nie utop – Itachi sięgną po nóż i sam zaczął kroić warzywa.
Deidara zaśmiał się cicho, wyłaniając się z wielkiego swetra.
- Jestem cały –
oświadczył, podwijając za długie rękawy.
- Cieszę się. Sięgnij do
szafki… drugiej od lewej, na dole; wyjmij duży, srebrny garnek i nalej do niego
wody. – Poinstruował Deidarę a ten z uśmiechem na twarzy wykonał polecenie.
Itachi był bardzo miły. Nikt nigdy nie był dla niego tak miły.
* * *
Od dłuższego czasu
zastanawiał się co mogło wpłynąć na to, że chłopak skończył właśnie w ten
sposób. Wyrodni rodzice? Patologiczna rodzina? Brak rodziców?
Kochanek-skurwiel? Złe towarzystwo? Narkotyki? Głupota? Opcji było wiele ale
nie miał pojęcia, która lepiej pasowała do Deidary. Chłopak był miły,
przyjazny, uprzejmy, grzeczny, spokojny wprawdzie trochę zamknięty w sobie i
przestraszony ale nie dziwił się oglądając jego rany. Ktoś musiał mu to zrobić.
Kto? Kolejne pytanie, które męczyło Itachi’ego. Kto mógł zrobić coś takiego tak
delikatnej istocie? Tak ładnej osobie? Na pierwszy rzut oka nie dało się
dostrzec piękna skrytego pod siniakami i zadrapaniami ale jeśli przyjrzeć się
dłużej… chłopak był piękny. Po prostu. Mocno zarysowane kości twarzy, prosty
nos, złote włosy, błękitne oczy. Jak można pobić kogoś takiego? Itachi’emu nie
mieściło się to w głowie jednak nie wypytywał. Nie chciał spłoszyć Deidary a
blondyn na pewno nie chce o tym mówić. Za dużo przykrych wspomnień, za dużo
bólu. Rozumiał to jednak chciał wiedzieć jak to się zaczęło? Dlaczego mądry, z
kim dało się porozmawiać jak z ucywilizowanym człowiekiem skończył w taki
sposób?
- A… czy twoja rodzina nie
ma nic przeciwko, że tutaj jestem? Nie chcę się narzucać – zapytał Deidara,
grzebiąc widelcem w talerzu.
- Nie, skąd. Sasuke ma
niewiele do powiedzenia a ojciec… myślę, że jemu wszystko jedno. Po za tym nie
narzucasz się. To ja cię przygarnąłem, tak? – Itachi posłał blondynowi ciepły
uśmiech na co ten odpowiedział nie śmiało. – Smakuje?
- Bardzo chociaż nie lubię
cukinii. – Na dowód swoich słów Deidara odsunął jedne kawałek na brzeg talerza.
- Mogłeś powiedzieć, nie
dodałbym - Itachi sięgnął po odłożony
przez blondyna kawałek i z szerokim uśmiechem wpakował go sobie do buzi.
Deidara przez chwilę przypatrywał się brunetowi zdziwiony jego zachowaniem.
Zawsze odnosił wrażenie, że wzajemne wyjadanie sobie z talerzy jest raczej dla
ludzi o większym stopniu zażyłości. Oni
się nie znali. Nie wiedzieli o sobie nic… prócz tego, że oboje nie źle gotują.
- Ale ty lubisz – mruknął
Deidara – nie chciałem odbierać ci przyjemności. – Itachi zaśmiał się mrukliwie,
po raz kolejny kosztując warzywa. Tym razem ze swojego talerza. – Czyli… mogę
tutaj zostać przez jakiś czas? – Wolał się upewnić. Nie chciał zostać na
lodzie.
- Oczywiście, ile tylko
będziesz chciał – Uchiha przytaknął zadowolony. – A teraz kilka faktów, które
powinieneś wiedzieć żeby nie było, że kompletnie się nie znamy. Mam dwadzieścia
sześć lat, jestem nauczycielem chemii w pobliskim liceum, moi rodzice rozwiedli
się kilka lat temu. I wiem, że już dawno powinienem mieszkać na swoim ale chyba
jestem zbyt przywiązany. – Oświadczył po czym zapadła cisza przerywana tylko
odgłosem sztućców. – Teraz ty.
- Em… więc mam dwadzieścia
trzy lata, nie mam rodziców i… nigdy nie lubiłem chemii. – Na ostatnie słowa
Deidary Itachi zaśmiał się szczerze. Miał swoją odpowiedź. Brak rodziców może
mieć wiele przykrych skutków. – Zawsze chciałem studiować coś związanego z
rysunkiem albo… modą. – Dodał, pesząc się nieco na koniec.
- Projektant mody, co? –
Itachi pokiwał głową. – Jeśli ufundowałbym ci studia uczyłbyś się? – Deidara
spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami zszokowany tym pytaniem.
- Nie możesz – odparł po
chwili ciszy.
- Dlaczego nie? – Uchiha
uniósł jedną brew, odkładając sztućce i krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Deidara znów zamilkł.
- Bo się nie znamy –
blondyn podał pierwszy argument, który przyszedł mu na myśl. Itachi
odchrząknął.
- Znasz moje dane osobowe,
wiesz gdzie mieszkam i co więcej wiesz nawet czym się zajmuję. Ja znam twoje
dane osobowe, wiem że nie masz mieszkania i wiem czym chciałbyś się zajmować.
Znamy się. – Brunet, oparł łokcie na stole i pochylił się w stronę chłopaka.
- Ale… nie jestem nawet
twoim krewnym – odparł Deidara.
- Nie musisz być – Itachi
zmarszczył brwi.
- Podałem ci fałszywe
dane. – Blondyn także odłożył sztućce, całkowicie skupiając się na konwersacji.
- Nie zrobiłeś tego. –
Głos Itachi’ego zabrzmiał złowrogo. Deidara zmarszczył brwi. Jak ktoś tak miły
i przyjazny mógł w kilka chwil zamienić się w kogoś kogo się bał.
- …nie – szepnął Deidara,
delikatnie osuwając się na krześle.
- A nie mówiłem. – Itachi,
widząc dziwną zmianę w zachowaniu blondyna szybko zmienił taktykę, uśmiechając
się ciepło. – Coś się stało? – zapytał widząc, że chłopak nie odwzajemnił
gestu.
- Nie, nic – Deidara pokiwał
przecząco głową, uśmiechając się nie pewnie. Dlaczego tak zareagował? Przecież
Itachi tylko żartował. Nie ma się czego bać. Nikt nie zrobi mu krzywdy. Itachi
to… dobry człowiek.
Wybacz za kliknięcie w ''beznadziejne'', zrobiłam to odruchowo nie czytając, bo zaczyna się od ''rewelacyjne''. Mój duży błąd, że nie czytałam...
OdpowiedzUsuńA teraz o opowiadaniu, opłacało się tyle czekać. I chociaż wyłapałam parę błędów, chyba ,,staną'', zamiast ,,stanął''. Ale absolutnie nic nie ujmuje treści.
Itaś zazdrosny o swojego braciszka. Hłehłehłe.
Dobrze mu tak, niech się skupi na Deidarze i walczy o jego godność(no dobra, poniosło mnie z radości). Tylko, czy nie wprowadziłaś od razu zbyt wielu głównych bohaterów? Wiesz, żeby nie zrobiła się z tego taka zbyt zawiła historia o wszystkim i o niczym. Ale wierzę, że wiesz co robisz.
PS jeszcze raz przepraszam, za kliknięcie w nieodpowiednie okienko, możesz mnie głośno okrzyczeć.
Pozdrawiam i życzę wielkiej i szerokiej weeny!
PPS Mam pytanie, czy głównymi bohaterami, takimi głównymi nad głównymi są Fugaku i Minato, czy Sasuke z Naruto?
Cieszę się, że opłacało się czekać. No tak, niestety błędy są.
UsuńWiesz, sama zastanawiam się nad tym czy nie wprowadziłam ich za dużo ale stwierdzam, że powinnam dać sobie z tym radę :) a po za tym nie chcę aby to opowiadania było tak długie jak KnN.
Hm, dobre pytanie xD. Sama nie wiem, wciąż się nad tym zastanawiam. W zasadzie planując to opowiadanie to chciałam aby było ono takie bardzo uogólnione i nie skupiało się szczególnie na konkretnych bohaterach chociaż znając mnie pewnie w końcu i tak przybliżę losy której z postaci :P.
Wydaje mi się, że Fugaku i Minato jak i Sasuke i Naruto będą tymi... najbardziej głównymi postaciami. Na nich skupię się najbardziej i pewnie dużo sytuacji będzie przedstawionych z ich punktu widzenia jednak postaram się aby fabuła była uogólniona pod względem bohaterów =3.
Tak, tak, tak, tak, tak! skaczę po ścianach normalnie *.* hahahahaha, jak ja się cieszę :D
OdpowiedzUsuństwórco, jak ja kocham to opowiadanie <3
trochę brakowało mi Naruto w tym rozdziale, ale nie będę narzekać, wszystko było genialne. ;D
ja ogólnie nie zwracam uwagi na błędy, ale tutaj chyba nie było rażących po oczach :)
o kurde, kurde, kurde.
ciekawi mnie jak rozwinie się akcja z Deidarą. I dlaczego Kiba się tak dziwnie zachowuję o.o sama wolę niczego nie insynuować, bo powymyślam jakieś bzdury i nie będę mogła spać w nocy XD
hahahaha, Sasuke i zdawki xDDD dobrze, że nie jest u Ciebie taki idealny, to mi się podoba <3
och, a najbardziej mnie ciekawi, jak ich połączysz o.o
znaczy, bo ich połączysz, prawda? *.* och i chodzi mi o Naruto i Sasuke, oczywiście XD
zresztą nieważne, co będzie, to będzie, ważne, żeby zdrowi byli xd
Minato i yaoi.
hahahahahhahahahahahahahaha.
spróbowałam sobie wyobrazić jego minę.
padłam i nie wstanę XDD
och, coś czuję, że będę rozpaczać jak to zakończysz ;c
ale cóż, żyjmy teraźniejszością! ;)
życzę duuużo weny (podobno najlepiej piszę się rankiem, chociaż ja tam nie wiem, wolę się wyspać...) i niezapomnianych wakacji! :DD
ech i przepraszam za chaotyczny komentarz, ale to ze szczęścia! :)
`lubiącamasło.
Bardzo się cieszę, że spowodowałam u ciebie taką radość :D.
UsuńZauważyłam, że moje opowiadanie działa na niektórych jak napój wyskokowy xD.
Mnie piszę się dobrze wcześnie rano i późno wieczorem =3.
Witam,
OdpowiedzUsuńczytam na szybko więc komentarz trochę chaotyczny.....
rozdział bardzo mi się podobał, choć długo się na niego czekało, to zdecydowanie warto było.... jest po prostu rewelacyjny... Spotkanie Sasuke i Deidary wspaniale wyszło... planujesz aby Deidara z Naruto się spotkał? Mogłoby to fajnie wypaść... Czyżby Fukagu coś zaczął czuć do Minato?
Nie wiem czy czytałaś mój komentarz pod piątym rozdziałem (ten dotyczący snu), fajnie by to wyglądało, chodzi mi tutaj o to, że Naruto ma tatuaż...
I mam takie małe pytanie... „Mafia...” ma swój własny blog, co mi się bardzo podoba, a co z tym pierwszym opowiadaniem o Sasuke i Naruto, kiedyś też wspomniałaś o możliwej kontynuacji...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuję bardzo. Cieszę się, że rozdział się podobał =3.
UsuńCałkiem możliwe, że Deidara i Naruto się spotkają. Lubię kiedy ci dwaj blondyni łączą siły xD.
Hm, hm, hm... wszystko w swoim czasie >_>.
Owszem, czytałam ten komentarz i już parę razy zastanawiałam się czy jakiegoś zdarzenia z niego nie wykorzystać w fabule ^^.
W poprzednim poście informacyjnym pisałam, że usunęłam z tego bloga opowiadanie Kusa no Nioi jednak nie znika ono na zawsze =3. Postanowiłam w końcu je poprawić i kiedy już to zrobię to prawdopodobnie umieszczę je na osobnym blogu tak abyście mogli przeczytać je jeszcze raz, już ulepszone. Kontynuację KnN nadal mam w planach więc całkiem możliwe, że powstanie ;).
Tak, tak, tak! Niech się spotkają, uwielbiam ich ''razem''.
UsuńWitam! Zostałaś przeze mnie nominowana do The Versatile Blogger Award.
OdpowiedzUsuńWięcej na: http://lust-riddle.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę weny :) Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały.
Natrafiłam dziś na twojego bloga i od razu przeczytałam. Bardzo podoba mi się Twoja twórczość. Masz świetny, przejrzysty styl. ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kontynuacji i tego jak potoczą sie losy Minato i Naruto. ;)