niedziela, 18 listopada 2012

Mafia o Machibuse III


Ohayo!

Uf, w końcu udało mi się skończyć ten rozdział. Na szczęście tym razem na przeszkodzie nie stał mi rozkapryszony wen czy brak motywacji ale bardzo ciekawe opowiadanie, od którego nie mogłam się oderwać ^^". Tak więc tym razem ten poślizg w czasie to w stu procentach moja wina. Wybaczcie.

Zauważyłam, że pierwsze rozdziały Mafia o Machibuse jak najbardziej spełniają swoją rolę czyli zupełnie niczego nie wyjaśniają a nawet mogą was zmylić w pewnych kwestiach xD. Bardzo dobrze.

Ten rozdział również niczego nie wyjaśni =P. Mam nadzieję, że to podsyca waszą ciekawość ;3. W prawdzie nie do końca jestem zadowolona z jednego wątku w tym poście ale myślę, że nie jest tak źle jak mi się wydaje =3.

Jak pewnie zauważyliście (chyba nie możliwym jest żeby nie zauważyć xD) zmieniłam szatę graficzną bloga. Właściwie pierwotnie grafika miała stać się agresywna i nieco tajemnicza ale jak widać chyba nie do końca spełniła moje oczekiwania jednak... jestem zadowolona =3. Mam nadzieję, że wam także się podoba. Ah, no i już usłyszałam o małych problemach technicznych z nowym szablonem tak więc informuję, że jest on dostosowany do przeglądarki Mozilla Firefox więc jeśli ktoś ma inną to blog może nie wyglądać do końca tak jak powinien. Ewentualnie może się zdarzyć też tak, że macie ustawione mniejsze powiększenie niż ja (ctrl+) więc można albo sobie trochę przybliżyć i wtedy tło będzie na miejscu bądź się tym nie przejmować (ustawiłam tak aby powielało tło więc ew. będziecie mieć obrazki tła sąsiadująco a nie białe tło =3. Eh, same problemy z tą grafiką xD)


Kaori - o tak, kochana ;3 tutaj każdy z każdym ma romans (bądź miał lub mieć będzie xD). Właściwie jak teraz o tym myślę to chyba wyjdzie z tego coś w stylu "Mody na sukces". Każdy z każdym a tak naprawdę z nikim, zamieszania, zdrady, choroby i wiele, wiele innych. Mam nadzieję, że sama się w tym nie pogubię xD. No i oczywiście cieszę się, że opowiadanie ci się podoba =3. Szczególnie początkowe słowa ostatniego rozdziału, nad którymi sporo myślałam ^^.

Toshio - czy Sasuke chce być z Itachim, Itachi z nim i czy Naruto gdzieś tam się wepchnie przekonasz się z biegiem czasu xP. W każdym bądź razie bardzo się cieszę, że ci się podoba =3.

Hrabia - mówisz, masz! Naruto już w dzisiejszym rozdziale =3.

Basia - oho, proszę bardzo, chcesz mądrego Naruto a ja właśnie zastanawiałam się czy właśnie takiego by go tutaj nie wykreować =3 i myślę, że chyba to zrobię. Już nawet mam plan ;3 tak więc mam nadzieję, że inteligentny Naruś w moim wydaniu przypadnie ci do gustu =3.

Ayu-chan - o ja, cieszę się, że para ItaSasu to jedna z twoich ulubionych, bo myślę, że początkowo trochę o nich będzie. Miło, że opowiadanie ci się podoba i dobrze, że napisałaś iż uwielbiasz moje opisy, bo zawsze mam co do nich spore wątpliwości ^^.

Akemi - wiesz, że ja już sama nie wiem kto tu z kim będzie xD tak więc pewnie Jiraya i Minato też się gdzieś zaplączą. Z tego opowiadania chyba wyjdzie coś na kształt "Mody na sukces" xD. Hm, w sumie faktycznie trójkąt to całkiem niezła myśl, może wykorzystam tu taki motyw ;3.

Kapika - cieszę się, że trzymam w napięciu ;3. Jak na razie tajemnice będą się tylko spiętrzać ;P. No... na Deidarę będziesz musiała jeszcze trochę poczekać ale myślę, że już niedługo gdzieś się tutaj pojawi =3.

No a teraz żeby nie był za dobrze jeszcze trochę ponarzekam xD. Zauważyłam, że ostatnio macie marną frekwencję i trzy wierne czytelniczki przestały komentować mojego bloga co nie ukrywam, że mną... wstrząsnęło.

A teraz życzę wam miłej lektury =3





Naruto czym prędzej zbiegł po schodach, mocno trzymając się poręczy. Dzisiaj schodził po nich kilkanaście razy, jednak wciąż zapominał o ostatnim stopniu co już zdążyło zaowocować potłuczonymi kolanami. Dopadł drzwi niczym szalony, szarpnął za klamkę i ledwo unikając zderzenia z futryną, stanął na werandzie z szerokim uśmiechem ozdabiającym jego rozpromienioną twarz.
- Naruto! – zawołał szatyn swoim charakterystycznym, szczekliwym głosem, wyrzucając ramiona w górę. – Geez, dawno cię nie widziałem, stary – oznajmił, twardo opuszczając ręce na ramiona przyjaciela. Naruto przysunął się do szatyna, nieco przesadnie klepiąc go po plecach.
- Ja ciebie też, Kiba – odparł, po czym zrobił naburmuszoną minę. – Obiecywaliśmy sobie częstsze spotkania – dodał urażonym tonem, na co Kiba skrzywił się lekko.
- Wiem, sorry, ale nie łatwo jest pogodzić szkołę i… inne obowiązki, ale teraz ty jesteś w Tokio więc chyba nie ma się o co foszyć? – zapytał, pocierając kark w dziwnym geście zdenerwowania. Naruto przyłożył palec wskazujący do brody, udając zamyślenie, po czym znów uśmiechnął się szeroko.
- Pewnie, że nie ma – przyznał przyjacielowi rację, wchodząc do domu. – Właź, bo zimno–powiedział, na co Kiba z zadowoleniem wszedł do ciepłego przedsionka. Jego spojrzenie od razu zaczęło wędrować od ściany do ściany, oceniając pomieszczenie.
- Fajnie – skomentował krótko i niedbale zsunął buty, rozpinając czerwoną bluzę. Naruto pokiwał delikatnie głową, nie będąc pewien własnego zdania. Nie przywykł jeszcze do tego domu. Zapewne dlatego, że był tutaj dopiero jeden dzień. Chociaż już wiedział, że wolał swój dom w Kioto. Było tam przytulniej, cieplej, bardziej rodzinnie i mimo wszystko miał wrażenie, że mama była tam obecna a tutaj… tutaj jej nie było. Wszedł do salonu, zerkając na idącego za nim Kibę. Przyjaciel wyglądał inaczej niż ostatnio, kiedy się widzieli. Wprawdzie ostatnie ich spotkanie odbyło się prawie rok temu, ale nie spodziewał się, że przyjaciel tak urośnie i jego wygląd nabierze charakteru. W brązowych, zazwyczaj roztrzepanych, włosach Kiby można było teraz dostrzec pasma bordowego odcienia. Chociaż tego Naruto nie był pewien. Prócz dosyć starych, czerwonych tatuaży na policzkach Inuzuki, dołączył jakiś fantazyjny wzór na jego szyi. Wyglądał trochę jak jeden z polinezyjskich tatuaży.
- Nieźle odjebana chata – mruknął szatyn jakby sam do siebie. – Jak twój ojciec ją znalazł? – zapytał, wchodząc za blondynem do jasnej kuchni. Naruto wzruszył ramionami, otwierając lodówkę.
- Nie wiem, chyba pomógł mu jakichś znajomy czy coś w tym guście – odpowiedział, rzucając Kibie puszkę Pepsi. – Gadaj jak leci – ponaglił szatyna, siadając na wysokim, barowym stołku obok przyjaciela. Inuzuka otworzył puszkę i upił z niej łyk napoju zupełnie jakby chciał dać sobie czas do namysłu, po czym uśmiechnął się wesoło.
- Wszystko w porządku – odpowiedział podejrzanie głośno. – W szkole trochę marnie, ale chyba nigdy lepiej nie było i nie będzie – zaśmiał się krótko, a Naruto mu zawtórował. Oboje coś o tym wiedzieli. Nie byli wybitnymi geniuszami, ale też nie schodzili poniżej przewidywanych norm. Można powiedzieć, że obydwaj byli jak najbardziej przeciętnymi nastolatkami. – A co u ciebie? Będziesz chodził do Konohy? – zapytał szybko. Naruto milczał przez chwilę i  po raz kolejny wzruszył ramionami.
- Pewnie tak. To najbliżej i tata mówił, że jest dobra. Sam jeszcze niezbyt zapoznałem się z terenem. – Blondyn zatoczył ręką koło. – Przyjechałem dzisiaj rano – dodał, wyjaśniając stan rzeczy.
- Nie ma się nad czym zastanawiać, Naru – Kiba klepnął przyjaciela w ramię. – Jest blisko, fajnie i ja tam chodzę – oznajmił, zdejmując bluzę. Tym jednym zdaniem podjął decyzję za Naruto. Oczywistym było, iż Namikaze wybierze tą szkołę, do której chodzi jego przyjaciel. – Właściwie mieszkam całkiem niedaleko – dodał, wsuwając rękę pod krótki rękaw bluzki aby podrapać się po ramieniu. Wzrok blondyna automatycznie spoczął na ręce Kiby, która zupełnie przypadkowo odsłoniła kolejny tatuaż. Naruto sięgnął po brzeg rękawka czarnej koszulki, unosząc go do góry i odkrywając dziarę przedstawiającą jastrzębia, trzymającego w szponach węża.
- Wytatuowałeś się strasznie przez ostatni rok – zauważył, na co Inuzuka zamrugał zdziwiony i uśmiechnął się z zakłopotaniem, zasłaniając tatuaż.
- Tak wyszło – podrapał się po karku. Naruto uśmiechnął się w zrozumieniu.
- Ostatnio sam myślałem o jakimś tatuażu ale tata pewnie by mnie zabił gdyby się dowiedział – mruknął, przewracając teatralnie oczami.
- Tata nie musi wiedzieć o wszystkim, Naruto – głos Kiby zabrzmiał wyjątkowo poważnie. W brązowych tęczówkach szatyna błysnęło coś dziwnego. Coś co zaniepokoiło Naruto.

* * *

Od kiedy w jego głowie zrodziła się ta myśl wiedział, że jest zła. Że nie powinna się była w ogóle pojawić. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Wiedział, że musi ją powstrzymać za wszelką cenę, nie dać się jej rozwinąć, nie dać jej zawładnąć nad własnym ciałem. Zawsze był przykładem moralności, dobroci, szczerości i dobrych manier. Był kimś z kogo rodzice byli dumni. Dlaczego więc ta zakazana myśl wkroczyła w progi jego umysłu mącąc wszystko, co do tej pory było idealnie poukładane? Weszła jakby była tam od zawsze. Bez żadnego wstydu czy chociażby skruchy. Pojawiła się nagle, brutalnie, agresywnie sprawiając iż zapłonął taką żądzą jakiej jeszcze nie czuł. Ogarnęło go nieopisane pragnienie dotykania, całowania, lizania, pieszczenia tego jednego jedynego smukłego, bladego ciała. Zatapiania palców w miękkich, kruczoczarnych włosach. Patrzenia w bezdenne, czarne tęczówki z nadzieją, że pojawi się w nich ta sama żądza, to samo pragnienie. W jednej chwili z moralnie poukładanego, młodego, wyrafinowanego człowieka stał się mistrzem udawania, zmyślania, kłamania w żywe oczy. W środku był kimś kogo nie znał nikt. Był trawionym przez pożądanie, niezrozumianym człowiekiem, o którego istnieniu nikt nie miał pojęcia. Nikt prócz przedmiotu jego pragnień. Przez lata powstrzymywał się. Z zaciśniętymi zębami przechodził przez próby, na które narażała go ta myśl. Starał się udawać, że wszystko jest w porządku, że nie czuje. Liczył się z tym, że w końcu nie da rady, że się podda. Tak też się stało. W zupełnie nieoczekiwanym momencie, podczas zimnego, grudniowego wieczora, kiedy ich ojca nie było w domu pomiędzy ich niewinną, silną braterską miłość wkradł się ogień. Ogień, który w jednym momencie strawił ich oboje, sprawiając, że do braterskiej miłości dołączył grzech, który miał ich już nie opuścić. Chodził za nimi niczym cień, a oni nie jednokrotnie powtarzali ten błąd.
- Muszę coś z tym zrobić – szepnął Itachi, naciskając gwałtownie hamulec. Samochód zahamował z głośnym piskiem opon tuż przed starym, opuszczonym gmachem. Długowłosy wyszedł z pojazdu z wściekłością, trzaskając drzwiami. Prychnął pod nosem, obrzucając zrujnowany budynek pogardliwym spojrzeniem. Wyjął z kieszeni czarnego, eleganckiego płaszcza paczkę drogich papierosów. Chwilę wpatrywał się w białe opakowanie po czym wyjął czarnego papierosa, ze złością wkładając go do ust i zapalając od razu. Zaciągnął się solidnie, rozkoszując się niepowtarzalnym uczuciem. Przez chwilę zatrzymał dym w płucach po czym, nieco spokojniejszy, wypuścił go i ruszył w stronę budynku. Pora się rozładować.

* * *

Położył gorącą dłoń na talii zarumienionego chłopaka, uprzednio wkładając papierosa do ust. Z zafascynowaniem wpatrywał się w śliczną twarz szatyna, na której malowała się rozkosz. Przesunął dłoń na delikatnie zaokrąglone biodro, ścierając z ciemnej skóry kropelki potu. Dyszał głośno nawet nie zwracając na to uwagi. Wsłuchiwał się w jęki chłopca, wbijając wzrok w brązowe włosy unoszące w górę i w dół z każdym jego ruchem. Szatyn jęknął donośniej, mocniej nabijając się na członek mężczyzny. Itachi uśmiechnął się z zadowoleniem, przesuwając rękę z biodra na nabrzmiały członek chłopaka. Delikatnie zacisnął palce na trzonie, czując jak pulsuje. Powoli poruszył dłonią, po czym ostrożnie przycisnął kciuk do różowej i wilgotnej żołędzi, aby zatoczyć na niej kilka kółeczek. Chłopiec westchnął donośnie, uchylając powieki. Posłał Itachi’emu nieśmiały uśmiech, sunąc dłońmi po ładnie wyrzeźbionym torsie. Szczupłe palce szatyna przez chwilę muskały szyję długowłosego jednak po chwili sięgnęły po tlącego się papierosa. Brunet zmarszczył brwi i mruknął z zadowoleniem, kiedy kochanek zaciągnął się dymem. Przyśpieszył ruchy dłoni na członku chłopaka, co rusz drażliwie muskając jego jądra.
- Wyjątkowo mi z tobą dobrze… ale nie mam zbyt dużo czasu – wymruczał, a drugą rękę zacisnął na kształtnym pośladku kochanka. Szatyn uśmiechnął się ze zrozumieniem, przyśpieszając ruchy bioder tym samym sprawiając, iż stały się one płytsze. Itachi westchnął z zadowoleniem, przymykając oczy. Z lubością masował pośladek chłopca, delektując się jego miękkością. Nieoczekiwanie chłopak krzyknął cicho, wytryskując lepkim nasieniem na brzuch kochanka. Itachi jęknął chrapliwie, czując jak mocne mięśnie szatyna zaciskają się na jego członku. Chłopiec położył dłonie na brzuchu bruneta, powoli wmasowując spermę w jego bladą skórę. Biodra Itachi’ego wyrwały się gwałtownie do przodu i doszedł z głośnym westchnieniem. Po chwili bezruchuz zadowoleniem uśmiechnął się do szatyna, wciąż delikatnie ugniatając jego pośladki.
- Uwielbiam cię – szepnął chłopak, wyjmując papierosa z ust. Pochylił się nad Itachim po czym pocałował go mocno i oddał mu papierosa. – A twojego kutasa jeszcze bardziej.
- Kōkei-sha, musimy pogadać – do pary podszedł niski, długowłosy brunet o nienaturalnie jasnych tęczówka. Itachi zmierzył go zdziwionym spojrzeniem, westchnął ciężko i przytaknął ruchem głowy. Kochanek Uchihy zszedł z niego z cichym pomrukiem niezadowolenia, kładąc się obok. Itachi zsunął kondom ze swojego członka rzucając go na podłogę. –Ruchy – warknął przybysz, odwracając się i powoli kierując się w stronę drzwi.
- Przecież idę – mruknął Itachi, ubierając spodnie i uśmiechając się delikatnie do kochanka, który naburmuszony zapalił papierosa.

* * *

- No i dlaczego ty mi to robisz? – westchnął szarowłosy, przesuwając wzrok z srebrzystej tafli wody na bladą, kościstą twarz przyjaciela. Orochimaru rzucił mu pytające spojrzenie, uśmiechając się delikatnie.
- Co takiego robię? – zapytał lekko zachrypniętym głosem, sięgając po porcelanowy kieliszek. – Czyń honory – podał przyjacielowi białą butelkę wypełnioną sake. Jiraya spojrzał na niego czule, rozlewając alkohol do ich kieliszków.
- Zapraszasz mnie do siebie i rozpijasz a jutro będziesz narzekał, że jestem zapijaczonym staruchem – wyjaśnił Namikaze, śledząc uważnie wyniosłą twarz bruneta. Orochimaru posłał mu niezidentyfikowane spojrzenie, przykładając naczynie do ust po czym przechylił je, krzywiąc się nieznacznie. Tęczówki Jirayi natychmiast przesunęły się na długą, bladą szyję przyjaciela.
- Właśnie dlatego – Uchiha odparł beztrosko, odkładając kieliszek. – żeby móc narzekać – dodał, widząc pytające spojrzenie szarowłosego.
- Jesteś okrutny – mruknął Jiraya, uśmiechając się szerzej i sięgnął po alkohol. Jak co piątek siedzieli na werandzie, za domem Orochimaru, osłoniętej setkami kwitnących drzew wiśni. Obecność Uchihy cieszyła szarowłosego, mimo iż wiedział, że kiedy tylko wyjdzie z tego domu jego humor stanowczo się pogorszy. Niepewność, ból, smutek. Emocje szarpały nim po każdej z tych wizyt.
- Dobrze o tym wiem, Jiraya – brunet wygiął wargi w złośliwym uśmiechu, mrużąc oczy. – Jak praca nad moim zleceniem? – zapytał, zupełnie zmieniając temat. Namikaze zamrugał szybko. Zawsze dezorientowały go tak szybkie zmiany tematu. Orochimaru zaśmiał się ledwo dosłyszalnie.
- Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Trucizny będą gotowe prawdopodobnie w środę – odparł cicho, przypominając sobie wyniki swoich badań. – Słyszałem, że próbujesz pozyskać kogoś nowego?
Orochimaru przełknął ślinę, przez chwilę uważnie przyglądając się twarzy przyjaciela. Nie mógł o tym wiedzieć. To nie możliwie. Gdyby Jiraya tylko dowiedział się na kogo ma oko jego koniec byłby tragiczny.
- Próbuję. Skąd masz takie informacje? – zapytał neutralnym tonem. Niech tylko się dowie kto roztrząsa takie informacje!
- W podziemiach krążą słuchy – mruknął szarowłosy, marszcząc przy tym brwi. – Masz kogoś konkretnego na oku?
- Niestety nie. Wiesz, że z tym jest ciężko. – Orochimaru w duchu odetchnął z ulgą. Jak dobrze, że Jiraya nie ma o niczym pojęcia. Jednak nikt oprócz niego i Sasuke nie powinien o tym wiedzieć! To wyjątkowo poufna informacja. Takie nagłe wycieki informacji niezwykle go niepokoiły i znacznie wzmacniały jego czujność. Zerknął na przyjaciela, który przymknął oczy, odwracając się w stronę jeziora. Już dawno wyzbył się wszelakich emocji, empatii czy sentymentów do wszystkich. Do wszystkich prócz Jirayi. Znali się już tak długo, właściwie od zawsze i nigdy nie był wstanie zdusić w sobie uczuć, które żywił do tego mężczyzny. Jiraya był wyjątkowy, specjalny. Był kimś o kim nie da się zapomnieć. Orochimaru uśmiechnął się delikatnie, przysuwając cicho do przyjaciela. Szarowłosy najwyraźniej go nie usłyszał, wystawiając twarz do nikłych promieni słonecznych, przedzierających się przez różowe kwiaty. Kiedyś wciąż starał się wyzbyć sympatii, którą obdarzał przyjaciela jednak teraz już wiedział, że jest to nie możliwe. Łączyło ich zbyt wiele, znali się zbyt długo, rozumieli się zbyt dobrze. Powstały między nimi tak charakterystyczne i unikalne więzi. Czuł do Jirayi to czego nigdy do nikogo mu się nie zdarzyło i wiedział, że przyjaciel czuje to samo.
- Mam coś na twarzy? – zapytał nagle szarowłosy, intensywnie wpatrując się w zielone tęczówki Orochimaru. Brunet ocknął się z zamyślenia, uśmiechając się z zakłopotaniem. Cholerny Jiraya.
- Nie, tak tylko patrzę – odparł, podnosząc się do klęczek i przysuwając do przyjaciela. Położył zimne dłonie na szerokich ramionach szarowłosego, na co ten odwrócił się w jego stronę niemal automatycznie. – Powinieneś się ogolić – mruknął, widząc krótkie, szare włoski porastające policzki przyjaciela.
- Bredzisz, lubię być taki szorstki – uśmiechnął się szeroko, a w jego czarnych oczach pojawił się zawadiacki błysk. Orochimaru prychnął, przysuwając się jeszcze bliżej. – I ty też to lubisz – dodał po chwili niskim głosem. Jego duże, gorące dłonie mimowolnie wylądowały na szczupłych biodrach bruneta.
- Niestety, masz swój urok niechluju – mruknął Uchiha, uśmiechając się szerzej. Jiraya westchnął cicho, widząc idealnie białe zęby przyjaciela. Orochimaru uśmiechał się tak rzadko, że aż żal było odwracać wzrok.
- Dobrze o tym wiem – Jiraya oznajmił pewnie, wzmacniając uścisk na biodrach bruneta. Orochimaru objął bladymi ramionami szyję szarowłosego a w jego zazwyczaj zimnych, zielonych oczach pojawiła się nieopisana emocja. Namikaze splótł palce swoich dłoni na plecach przyjaciela przyciągając go jeszcze bliżej. – Ktoś się stęsknił? – zapytał cicho, na co Uchiha wydał z siebie nieartykułowany dźwięk, przepełniony dziwną rozpaczą, po czym wpił się agresywnie w rozchylone usta przyjaciela. Jiraya mruknął z zadowoleniem natychmiast, oddając pocałunek z takim samym zapałem. Orochimaru przeklął w myślach. Tyle razy obiecywał sobie, że to już się nie stanie, ale uwielbiał męskie, zdecydowane wargi Jirayi. Nie mógł nic poradzić na to, że kiedy pozwalał sobie na swobodę w stosunku do przyjaciela to zawsze kończyło się tak samo. Szarowłosy nie przerywając desperackiego pocałunku, podniósł się do klęczek tylko po to aby chwilę później delikatnie położyć przyjaciela na deskach werandy.
- Jiraya – brunet szepnął panicznie, przyciągając do siebie przyjaciela, kiedy ten oderwał się od niego na chwilę. Szarowłosy delikatnie położył się na Orochimaru, starając się przenieść ciężar swojego ciała na nogi. Brunet w takich momentach wydawał mu się taki delikatny i wiotki. Uchiha westchnął drżąco, czując przyjemny ciężar gorącego, męskiego ciała. Jiraya wsunął rękę pod koszulę przyjaciela, dotykając opuszkami palców zimnego brzucha. Uśmiechnął się w usta bruneta, kiedy ten mruknął cicho. Przesunął rękę wyżej, bez problemu mógłby policzyć wszystkie żebra bruneta. Zahaczył o twardy sutek, odsuwając się na chwilę, aby rozpiąć pierwsze guziki śnieżnobiałej koszuli. Szybko zsunął ją ze szczupłych ramion przyjaciela, dociskając biodra do jego krocza. Orochimaru westchnął zaskoczony, otwierając szeroko oczy i podnosząc się do siadu. Zdjął koszulę, po czym delikatnie zacisnął dłoń na kroczu Jirayi.
- Jaki twardy – mruknął z zachwytem. Oblizał lubieżnie usta i wprawnymi ruchami zaczął rozpinać spodnie starszego. Szarowłosy sapnął, idąc w ślady przyjaciela. Ledwo rozpiął jego rozporek, czując jak gorąca wilgoć otacza jego męskość. Spojrzał na przyjaciela i jęknął gardłowo. Widok własnego członka wsuwającego się pomiędzy wąskie, blade wargi Orochimaru był niesamowicie stymulujący.
- O… tak – sapnął, kiedy brunet zanurzył go w swoich ustach, aż po nasadę, mruknął, wprawiając jego członek w przyjemne drgania. Po chwili, jakby tego było mało, zimne palce objęły jego jądra, masując je z wprawą. – Orochimaru – Jiraya położył dłonie na ramionach bruneta, odsuwając go nieco od siebie. – Chyba nie chcesz… żeby to się tak skończyło? – wysapał, uśmiechając się zawadiacko. Uchiha przez chwilę wydawał się rozważać taką opcję po czym wysunął męskość szarowłosego ze swoich ust, oblizując się z uśmiechem. Jiraya pchnął go na podłogę, starając się skopać z nóg własne spodnie. Drżącymi, wilgotnymi dłońmi zsunął bieliznę z bioder Orochimaru, patrząc z zadowoleniem na nabrzmiałą męskość. Brunet jęknął głośno. Przez chwilę patrzył w twarz Jirayi, po czym poirytowany odwrócił się na brzuch, wypinając pośladki.
- Zerżnij mnie – wysapał zachrypniętym szeptem, na co szarowłosy sapnął zaskoczony. Orochimaru zazwyczaj nie śpieszył się z tym tak bardzo. Choć właściwie nie miał się czemu dziwić, ostatnio robili to kilka dobrych miesięcy temu.
- Żel? – zapytał rzeczowo, delikatnie gładząc blade pośladki bruneta. Młodszy burknął coś cicho.
- Nie pieprz, Jiraya. Po prostu go włóż – warknął w końcu, na co Namikaze wzruszył ramiona, złapał pulsującego członka w dłoń, drugą zaciskając na biodrze Orochimaru. Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w lekko rozwartą dziurkę między pośladkami przyjaciela, po czym bez zastanowienia wsunął się w nią, wchodząc do połowy. Brunet syknął cicho, jednak nie protestował dalszym poczynaniom szarowłosego.
- Mój boże – westchnął cicho, kiedy Jiraya wsunął się w niego cały, od razu zaczynając się poruszać. Starszy wbijał się w niego głęboko i szybko, jednak mimo to był delikatny. Zsunął dłoń z biodra bruneta na jego podbrzusze po chwili łapiąc gorącą męskość. – Mocniej… pieprz mnie mocniej – wydyszał Orochimaru, kiedy duża dłoń Jirayi zaczęła szybko przesuwać się po jego członku. Szarowłosy z błogim uśmiechem na twarzy spełnił życzenie przyjaciela, rezygnując z jakiejkolwiek czułości. Brunet oparł czoło na dłoni, czując jaki jest gorący. W jego głowie przez chwilę pojawiła się myśl, że jeszcze kilka chwil temu było mu zimno. Jiraya jęknął gardłowo, czując w podbrzuszu przyjemne, charakterystyczne gorąco.
- Mm… jesteś taki ciasny – mruknął z zadowoleniem, pochylając się i całując Orochimaru między łopatkami. Brunet zaśmiał się cicho, wysuwając pośladki naprzeciw ruchom bioder szarowłosego. Jeszcze chwilę z zadowoleniem wsłuchiwał się w pomruki Jirayi i przyjemny odgłos jąder delikatnie uderzających o jego pośladki po czym krzyknął krótko, zaskoczony orgazmem, wytryskując w zaciśniętą dłoń przyjaciela. Starszy warknął cicho,czując jak mięśnie Orochimaru przyjemnie pulsują wokół jego męskości po czym szybko wysunął się z kochanka i z głośnym jękiem wytrysnął gorącym nasieniem na wypięte pośladki. Dysząc głośno przylgnął do bladych pleców bruneta, składając czuły pocałunek na jego ramieniu. Po chwili położył się obok Orochimaru, przyciągając go do siebie. Uchiha westchnął cicho, przybierając zmartwiony wyraz twarzy.
- Mieliśmy tego nie robić – mruknął po chwili znacznie bardziej zachrypniętym głosem niż zazwyczaj. Jiraya przełknął głośno ślinę, nawijając pasmo czarnych, długich włosów na palec wskazujący.
- Wiem – odparł w końcu. W jego zdławionym głosie dało się wyczuć gorycz. – Przepraszam.
- Nie masz za co, to ja to zacząłem. – Orochimaru poniósł się do siadu, pociągając cicho nosem. Jiraya spojrzał na niego badawczo, po czym uśmiechnął się smutno.
- Mam iść? – zapytał szarowłosy, przerywając długą chwilę ciszy. Orochimaru zerknął na niego smutnym spojrzeniem i kiwnął potakująco głową. Jiraya usiadł, patrzył chwilę na przyjaciela, złożył na jego czole czuły pocałunek. – Wiesz co do ciebie czuję – dodał i podniósł się z ziemi, ubierając się jak najszybciej.
- Trzeba było się nie żenić – szepnął Orochimaru, powstrzymując napływające do oczu łzy. Jiraya stanął w drzwiach, patrząc przez ramię na plecy przyjaciela.
- Zrobiłem to, bo tego chciałeś, Orochimaru – odparł równie cicho i zniknął za drzwiami.
- Chciałem żebyś był szczęśliwy, dupku – powiedział sam do siebie, sięgając po koszulę.

16 komentarzy:

  1. Dzięki za kolejny rozdział. Zaskakujesz paringami... JiOro... Mam nadzieje, że bedzie SasuNaru... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że niedługo będzie Deidara.
    Uwielbiam tego blondynka. ach..
    rozdział zacny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcemy więcej!
    Kocham to opowiadanie, chociaż to dopiero 3 rozdział. Ja także liczę na szybkie pojawienie się Deidary. No i może jakiś ItaSasu ^^.

    OdpowiedzUsuń
  4. Takiego Orochimaru jeszcze nie znałam. xD Hu huu, facet ma uczucia! xD I, teges... Jiraya się hajtnął, bo Oro chciał, by był szczęśliwy... No i ja tego nie rozumiem. Czemu decydujemy, że coś dla kogoś jest lepsze? No i teraz cierp, Oroś, cierp, jak sam sobie tego naważyłeś.

    Kiba też należy do półświatka Uchihów? Jakoś tak mrocznie brzmi...

    "Moda na sukces", powiadasz... Tam były związki rodzinne (ciotka z bratankiem, brat z siostrą, bracia razem...). No to będzie dużo seksu! Łaaa, to ja bardzo się cieszę! xD (zboczony zwierzak xD) Trójkąty... hmm, pewnie też były w "MnS"... a Ty masz "MoM"... obydwa na "m" xD To musi o czymś świadczyć.

    Jedno "ale" do szablonu... kolor liter trochę przeszkadza. Oczy mi się męczyły. W porównaniu z jasnym tłem, napisy powinny być chociaż ciemniejsze... albo innego koloru, bo tu pomarańcz i tu pomarańcz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    Naruto mądry, jupi, ołtarzyk Tobie chyba wybuduję ;] a co do wystroju bloga to rewelacyjny, oddaje dokładnie takie klimaty mafijne.... A rozdział jest po prostu cudowny, takiego Oro się nie spodziewałam, ma facet uczucia i dobrze. Wygląda na to, ze Kiba chyba też należy do półświatka Uchihy. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału....
    Weny, dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że długo nie będę czekać na kolejny rozdział, a za naruto ci dziękuję! <3 skoro spełniłaś prośbę z nim to może w następnym zobaczę i sasuke i naruto na raz ? No, mam taka ( WIELKĄ) nadzieję. I jeśli przyszło by w przyszłości sasuke wybierać pomiędzy naruto, a itachim... To że wybierze naruto !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście to tylko moje gadanie. Nie chce ci nic narzucać, czy coś !!! @_@ Boże broń!

    OdpowiedzUsuń
  8. W.O.W. końcówką mnie zagięłaś O.O Orochimaru ma uczucia? Świat się kończy...
    Bardzo podoba mi się wielowątkowość i różnorodność bohaterów występujących w tym opowiadaniu.

    OdpowiedzUsuń
  9. A właśnie, możesz mi wytłumaczyć fenomen lat? Itachi urodził się kiedy Fugaku miał 14 lat (to jeszcze zrozumiem), Jiraya ma 38 lat (tu już gorzej), Minato jest starszy od Jiaryi (tu jest strasznie!!!!!), Kakashi jest ojcem chrzestnym 2 lata młodszego od siebie Iatchiego (a tu wbijamy ostatni gwóźć i idziemy trumnę zakopać)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh, spodziewałam się, że będę musiała tłumaczyć fenomen wieku w tym opowiadaniu xD, tak więc tłumaczę.

      Owszem, Itachi urodził się kiedy Fugaku miał 14 lat. Ta niewielka różnica wieku jest jak najbardziej zamierzona i wyjaśni się w trakcie opowiadania.

      Co do Jirayi to tu akurat wkradł mi się błąd^^. Taki miał być pierwotnie wiek Jirayi ale w trakcie analizy projektu zmieniłam zdanie, ponieważ kolidował on z kilkoma faktami w opowiadaniu xD a więc najwyraźniej przed publikacją zapomniałam to poprawić^^. Wybacz, mój błąd^^(który już poprawiłam).

      No tak, dziwna różnica wieku pomiędzy Jirayą a Minato - wyjaśnienie: jak wyżej =P.

      Tak, Kakashi jest ojcem chrzestnym dwa lata młodszego od siebie Itachi'ego. To także jest kooperacja, która jest zamierzona, planowana i wyjaśni się w trakcie opowiadania.

      Usuń
  10. Hymm faktycznie z tym wiekiem trudno jest się połapać :) Orochimaru ma uczucia, wiedziałam !!!! Strasznie się z tego cieszę bo większość blogów pokazuje go jako tego okrutnego itp. A ty złamałaś ten głupi kanon :) Gratulacje za pomysł i odwagę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podoba mi się nowy szablon bloga:) Jest utrzymany w przyjemnych, pasujących do siebie kolorach. Przez długi czas nie miałam dla siebie wolnej chwili z powodu obowiązków szkolnych. Z niecierpliwością czekałam na moment, w którym będę mogła zajrzeć do Twojego opowiadania i powiem szczerze, że jestem zachwycona! Rozdział był niesamowity. Niewiarygodnie mi się podobał i już od bardzo, ale to bardzo długiego czasu nie czytałam notki tak dobrej, jak ta. Wspaniale opisałaś uczucia Itachiego-był to mój ulubiony fragment rozdziału, ale najbardziej zaskoczyło mnie wykreowanie Orochimaru-jest uczuciowy, odbiega od kanonu i bardzo mnie to cieszy. Zaciekawiłaś mnie tym wpisem, dlatego też życzę Ci dużo weny i mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział.
    Gorąco pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ahaa, its pleаsant discussiοn regaгding this article at this place at this ωeb sitе, I have reаd all that, so noω mе
    also commentіng hеre.
    My website > loans for bad credit

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow, amazing blog layout! How long have you beеn blogging
    for? yοu maԁe blogging lоok eаsy.
    Τhe oѵerall look of youг site іs wonԁeгful, as well аѕ
    the content!

    Αlso visit my web page - Eternity rings

    OdpowiedzUsuń
  14. Terrific articlе! That іs the type of info that are meant to be shared aгound the net.

    Shame on the seek engines for not positіoning this
    post uppeг! Come on over аnd talk оvеr with my web site .

    Thanκ уou =)

    Takе a look at my pаge: guaranteed payday loans

    OdpowiedzUsuń
  15. This post will help the іnternet visіtors fοr setting up
    nеw weblog οr even а blog from start to end.



    My homеpagе personal loans

    OdpowiedzUsuń