- Mmm... co? – Brunet otworzył oczy ukazując światu czerń swoich tęczówek.
- Wstawaj – podszedł do łóżka Uchihy sunąc po hebanowych panelach jak po lodowisku.
- Która godzina? – Oparł się na łokciach.
- Czwarta trzydzieści – Blondyn uśmiechną się uroczo.
- Co?! – Itachi najwyraźniej nie był zadowolony z odpowiedzi blondyna – Deidara co ty tu właściwie robisz?!
- No... obiecałeś mi tydzień temu, że odwieziesz mnie na uczelnię, bo mamy wykład na tą samą godzinę więc przyszedłem.
- A czy ja powiedziałem, że masz do mnie przyłazić o wpół do piątej rano?!
- No nie, ale obudziłem się o trzeciej więc pomyślałem sobie, że zrobię ci śniadanie czy coś, bo chyba wczoraj zabalowałeś.
- Ta, przedwczoraj byłem na imprezie u Hidana a wcz...
- Wiem – Mruknął siadając na białej kołdrze obok Itachi’ego.
- Skąd?
- Ostatnio na uczelni nie było ciebie, Sasori’ego ani Hidana, ale Hidana nie ma prawie zawsze więc wiedziałem, że gdzieś pewnie balujecie.
- Fakt. A Pain był w szkole?
- Tak widziałem go, podobno miał jakieś ważne egzaminy więc z nim nie gadałem, bo na przerwie zakuwał.
- Aha, to przez to go nie było.
- A co? Stało się coś?
- Przedwczoraj Hidan miał urodziny a Nagato nie przyszedł więc wczoraj nie dość, że leczyliśmy kaca to jeszcze pocieszaliśmy Hidana, bo myśli, że Pain ma kogoś na boku.
- U ciebie odbywało się to pocieszanie?
- Tak.
- Teraz już wiem skąd tyle puszek po piwie na podłodze.
- O kurwa!
- Co?
- Tata dzisiaj przyjeżdża, muszę posprzątać!
- Już to zrobiłem – Deidara uśmiechną się promiennie na powrót stając przy drzwiach pokoju. - Ty się ubierz a ja idę zrobić kawę – Wyszedł kierując się do kuchni.
- Anioł nie człowiek – Itachi zaśmiał się zwlekając się z łóżka.
Deidara nie dawno przeprowadził się do Tokio. Itachi spotkał go w Akademii Sztuk Pięknych do której uczęszczał razem z swoimi przyjaciółmi. Sasori’m, Hidanem i Pain’em. Chłopak niechcący wpadł na niego biegnąc na wykład. Na początku Uchiha myślał, że to dziewczyna z resztą nie ma co się dziwić, Deidara tak wyglądał. Długie blond włosy na dole rozpuszczone a na czubku głowy związane w kucyk i długa grzywka opadająca na lewe oko, różowe usta, drobny nosek, delikatna sylwetka i do tego wyjątkowo błękitne oczy. Właściwie to nawet przypominał tego... Naruto, który ostatnio przyjechał z Sasuke po meble, ale szczerze wątpił, że byli jakąś rodziną.
- A może? – Mruknął brunet wchodząc pod prysznic i odkręcając ciepłą wodę.
W przypadku Deidary sprawdza się powiedzenie ‘’Nie oceniaj książki po okładce’’. Blondyn na pierwszy rzut oka wydawał się nieco nie śmiały, ale to najprawdopodobniej powodowała jego delikatna budowa i słodka buzia. W rzeczywistości chłopak nie miał w sobie ani grama nieśmiałości. Był wygadany, dowcipny, towarzyski, miły i... ekstrawagancki. Itachi nie dawno zauważył, że blondyn najczęściej chodzi w luźnych dresowych spodniach do których zakłada przylegające do ciała bluzki. Po za tym ilość kolorów, które na sobie nosił czasami była wręcz przerażająca lecz nie nieprzyjemna. Deidara umiał dobierać kolory, wychodziło mu to wprost wspaniale.
- Ciekawe jak dzisiaj jest ubrany – Uchiha związał włosy w kucyk. Ostatnimi czasy co dzień jadąc na uczelnię myślał jak ubrany jest blondyn. Najprawdopodobniej dlatego, że naprawdę miło się na niego patrzy. Tym bardziej jeżeli ma się brata na okrągło ubierającego się w czerń i ojca, którego non stop widuje się w garniturze, pełnym bądź z brakiem jakiegoś z jego elementów.
Itachi wyszedł z łazienki i od razu skierował się do kuchni.
Przez otwarty plan mieszkania na parterze kuchnię od salonu do którego się schodziło dzielił tylko blat przy którym stały wysokie stołki barowe i obniżenie sufitu w którym zamontowane były lampki halogenowe tak aby świeciły na blat. Dlatego też Itachi od razu zobaczył Deidarę opierającego się łokciami o blat naprzeciw wejścia tak, że wypinał pośladki w stronę wchodzących do pomieszczenia i zrywającego szczypiorek rosnący w ozdobnej doniczce na parapecie.
- Jestem – Uchiha wszedł do kuchni.
- Super – Blondyn odwrócił się przodem – Śniadanie – Postawił na blacie duży talerz wypełniony różnymi kanapkami po czym z powrotem odwrócił się tyłem aby zalać kawę.
- Mm... wygląda pysznie – Brunet usiadł na jednym z wysokich stołków.
- Słodzisz prawda? – Deidara odwrócił się do niego przodem trzymając w ręce jego czerwony kubek z wypukłym napisem ‘’Itachi’’ i łyżeczką w ręce. Jak zwykle był świetnie ubrany. Niebieska przylegająca do ciała bluzka z krótkim rękawem a na niej napis głoszący:

- Tak, dwie – Zabrał jedną kanapkę.
Blondyn posłodził kawę i postawił ją przed czarnowłosym opierając się o blat na przeciwko Itachi’ego.
– Oryginalna koszulka.
Blondyn spojrzał na swoją bluzkę – Dzięki – Zaśmiał się dźwięcznie. – Ita, mam pytanie.
- Tak? – Zapytał zabierając drugą kanapkę.
- Dlaczego mówicie na Nagato Pain? – Oparł podbródek na prawej ręce.
- Heh... właściwie to Sasori zaczął go tak nazywać przez to, że ma pełno kolczyków, nie tylko na twarzy, a przecież przebijanie części ciała boli, no nie?
- No tak i dlatego Pain?
- Mhm – Mruknął wgryzając się w kanapkę.
* * *
- Naru, obudź się! – Kiba wszedł do ‘’mieszkania’’ drąc się od progu.
- Mhmmm
- Naruto! – Podszedł do łóżka blondyna i potrząsnął jego ramieniem.
- Co? – Jękną Uzumaki przecierając oczy.
- Idę na śniadanie.
- Aha... – Naruto podniósł się do pozycji siedzącej a po chwili jego oczy przybrały rozmiary talerzy – Już śniadanie?! – Krzyknął przerażony wizją kolejnego spóźnienia.
- Ehh – Kiba przeczesał dłonią włosy i usiadł na łóżku. Już wcześniej przygotował się na długie wyjaśnienia. – Kakashi-sensei był tutaj pół godziny temu i powiedział, że dzisiaj nigdzie nie jedziemy. – Uśmiechną się lekko – Mamy wolne. A później kto chce może iść do centrum handlowego bo Iruka-sensei i Kakashi tam idą. Neji już jest na śniadaniu, ja teraz idę a Uchiha gdzieś się szwenda. – Zamilkł myśląc czy ma jeszcze coś do powiedzenia – Aha! Chouji jeszcze śpi więc myślę, że przez jakąś godzinkę śniadanie nie będzie zbyt zagrożone, po za tym gdyby się obudził to pod drzwiami do pokoju stoi Kankuro, Lee i Gaara więc nie wypuszczą go wcześniej niż za godzinę. Mam nadzieję.
- Aha... – Blondyn odrzucił kołdrę na bok spuszczając nogi na ziemię. – Która godzina?
- Dziewiąta – Odparł Inuzuka – To ja idę. Nara
- Ok, na razie – Naruto skierował się do łazienki zabierając po drodze czyste ubrania. Wszedł do pomieszczenia. Rozebrał się zrzucając ubrania na podłogę po czym wszedł pod prysznic. Zamruczał z przyjemności kiedy ciepła woda spłynęła po jego ciele. Wystawił twarz w stronę strumieni wody przymykając oczy. Po chwili zabrał z półki, przymocowanej do ściany w kabinie prysznicowej, swój ulubiony pomarańczowy żel pod prysznic. Nalał go trochę na błękitną gąbkę. Po chwili żel spienił się a Uzumaki zaczął namydlać swoje ciało. Kiedy skończył umył jeszcze włosy brzoskwiniowym szamponem po czym spłukał z siebie pianę i wyszedł. Wytarł ciało pomarańczowym ręcznikiem i staną przed lustrem.
- Nienawidzę – Sarknął przeczesując mokre włosy dłonią. Owy komunikat tyczył się właśnie jego blond kłaków, które żyły własnym życiem i za nic w świecie nie dawały się ułożyć tak jak Uzumaki tego chciał czego efektem było to iż każdy sterczał w inną stronę. Jednakże Naruto jako niepoprawny optymista widział w tym jakiś plus. Nie musiał używać żadnych lakierów, żelów, gum czy innych preparatów przeznaczonych do włosów pomijając szampon.
Uzumaki wciągnął na tyłek błękitne bokserki a po chwili tu i ówdzie poprzecierane i podziurawione, jasne jeansy do tego pomarańczową bluzkę z krótkim rękawem i czarną bluzę z białym paskiem na obu rękawach. Na rękę założył bransoletkę z czarnych i pomarańczowych nitek splecionych w warkoczyk a na nogi czarne skarpetki po czym gotowy wyszedł z łazienki. Włożył piżamę do szafy nawet jej nie składając i jeszcze szybko wciągając na nogi pomarańczowe trampki wybiegł z pokoju.
* * *
- Sasuke-kun – Sakura podbiegła do Uchihy spokojnie przeżuwającego kanapkę, który na dźwięk jej piskliwego głosu spiął się próbując nie zabić jej od razu. – Chodź do basenu – Złapała go za rękę – Chciałabym zobaczyć twoje umięśnione ciało.
- Haru...
- Sakura-chan, daj mu chociaż zjeść śniadanie – Jego wybawcą, po raz kolejny, okazał się Naruto.
- Naruto, ty naprawdę nie rozumiesz, że ja go kocham? – Puściła rękę Sasuke na co ten pośpiesznie wytarł ją o spodnie.
- No przecież rozumiem, ale daj mu się najeść, bo zemdleje w basenie a ty go raczej nie uratujesz – Powiedział to co mu ślina na język przyniosła.
- Phi – Haruno tylko prychnęła po czym odeszła w stronę dziewczyn siedzących przy basenie. Uzumaki usiadł obok Bruneta.
- Dzięki – Szepną Sasuke z nadzieją, że Blondyn tego nie usłyszy.
- Nie ma za co – Naruto uśmiechną się podciągając rękawy bluzy do łokci i zabierając się za śniadanie. Uchiha Spojrzał na Uzumaki'ego. Wydawał mu się jakiś taki... świeższy? Ta myśl była co najmniej dziwna. Po za tym cudownie pachniał pomarańczami i brzoskwiniami. Te zapachy idealnie pasowały do blondyna. Były takie... radosne? Jak on.
- Stało się coś? – Uzumaki spojrzał na Sasuke marszcząc brwi.
- Nie – Uchiha mrukną tylko krótką odpowiedź po czym wstał kierując się do pokoju.
* * *
- Draniu?! – Naruto wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.
Nie otrzymał odpowiedzi.
- Sasuke? – Kiedy przechodził obok swojego łóżka zauważył, że brunet stoi na balkonie paląc papierosa. Podszedł do niego.
- Nie pa... – Nie zdążył powiedzieć gdyż Uchiha wydmuchał dym prosto w twarz.
- Jesteś strasznie wredny! – Krzykną Blondyn stając na drugim końcu balkonu.
- Czemu ci to tak przeszkadza? – Oparł się pośladkami o poręcz.
- Bo ludzie zabijają się za własne pieniądze praktycznie nie zdając sobie z tego sprawy.
- Przesadzasz – Usiadł pod ścianą opierając się o nią plecami.
- W cale, że nie – Usiadł na przeciwko bruneta– Tlenek węgla, który powstaje podczas spalania tytoniu, łącząc się z hemoglobiną krwinek czerwonych, utrudnia transportowanie tlenu do tkanek – Zaczął wykład - czyli powoduje niedotlenienie organizmu a narządami szczególnie wrażliwymi na niedostateczną ilość tlenu są mózg i serce – Żwawo gestykulował pokazując miejsce w którym znajduje się organ o którym mówił - więc dłuższy okres palenia może prowadzić do zawałów serca oraz udarów mózgu. Substancje smołowate wywołują raka języka, krtani, płuc a nawet pęcherza moczowego. A Substancje drażniące działają na błony śluzowe, które są w drogach oddechowych, powodując ich stany zapalne a z czasem następują zmiany w płucach.
- Możesz zostać lekarzem – Mrukną Sasuke gasząc papierosa.
- Taki mam zamiar – Uśmiechną się pokazując szereg białych ząbków.
- Mhm – Młotek nie jest taki głupi na jakiego wygląda.
- Przestaniesz palić? – Zapytał z nadzieją
- Nie, nie przekonałeś mnie.
- Eh... – Westchnął – Długotrwałe palenie tytoniu powoduje między innymi przewlekłe zapalenia oskrzeli, rozedmę płuc, stany zapalne i wrzody żołądka, choroby wieńcowe i jak już mówiłem raka płuc, jamy ustnej, gardła, krtani i pęcherza moczowego.
- Usura...
- No naprawdę, była o tym lekcja w gimnazjum! – Krzyknął przerywając Uchihsze.
- Dobra, postaram się ograniczyć – Mrukną co nie znaczy, że miał zamiar to zrobić.
- Kto idzie? – Zapytał Iruka wychodząc ze swojego pokoju.
- Wow, sensei wygląda o wiele lepiej ubrany po cywilnemu! – Krzyknął Kankuro na widok Umino, który pierwszy raz pokazał się uczniom w nieoficjalnym stroju. Szatyn ubrany był w ciemne jeansy, granatową bluzkę, ciemnozieloną bluzę z kapturem i czarne tenisówki.
- Też mu to mówiłem – Nikt nawet nie spostrzegł kiedy obok Umino staną Kakashi.
- Czy garnitur nie jest cywilny? – Zapytał Iruka. Krępował się kiedy wszyscy obserwowali go jak eksponat w muzeum.
- Nie – Mruknął No Sabaku.
- Y... to kto idzie? – Powtórzył pytanie
- Ja, Gaa, Ki, Temcia, Tayu, Neji, Shi, Sai, Kanku, Drań, Su, Sakura-chan, Ino, Hinatka, Hikaru, Tai, Isei, Kenji, Ayako, Kazumi, Saori i Toyoko – Wymienił Naruto wskazując na wszystkich po kolei
- Idziemy? – Hatake zaczął się niecierpliwić
- Pewnie! – Krzykną Kiba wybiegając na przód grupy.
* * *
- Kami-sama i na co mi to było? – Pomyślał Sasuke kiedy Sakura po raz kolejny próbowała wyrwać mu rękę wieszając się na jego ramieniu.
Właściwie to mógł się tego spodziewać, bo niby jak różowa zakupoholiczka mogłaby nie skorzystać z wyjścia do centrum handlowego? A no nijak. Ona może być umierająca a i tak pójdzie chociażby do spożywczaka. – Pewnie pochowają ją w centrum handlowym. Wstrętna baba.
- Sasuke...
- Odwal się – Warkną Brunet wyrywając się dziewczynie i dołączając do Naruto, który szedł z grupką chłopaków na przecie wraz z nauczycielami.
- Właściwie to dobrze się składa, że wpadłem na pomysł wyjścia do centrum – Mrukną Kakashi.
- Dlaczego? – Reakcja Kiby była natychmiastowa.
- W poniedziałek jest przecież święto patrona szkoły. Nie ma lekcji. Nie wiedzieliście?
- Nieee... ale jaki to ma związek z zakupami?
- Gezz i po co jest ta gazetka? – Mruknął – Jest apel więc trzeba się ubrać na galowo. Dziewczyny mają szanse kupić sobie sukienki, spódniczki i inne dziadostwa a wy porządne koszule, krawaty i co tam potrzebujecie.
- Nie będzie lekcji?! – Wypalił Naruto.
- Eh... nie, nie będzie ale może zrobię wam jakiś trening...
- Nie Sensei, niech Sensei tego nie robi! – Krzyknął Kankuro.
- Zobaczymy – Uśmiechną się lekko – A właśnie! Zanim zapomnę. Sasuke masz zamiar przystąpić do drużyny koszykarskiej czy mam szukać kogoś innego?
- ...nie wiem – Uchiha kompletnie zapomniał o propozycji szarowłosego.
- Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu mi odpowiesz. Musimy zacząć solidne treningi a zależy mi żebyś to ty był w drużynie.
- Dlaczego? – Brunet nie widział powodu.
- Przeglądałem wasze świadectwa z gimnazjum. Miałeś szóstkę z w-f’u. Po za tym jesteś wysoki i wysportowany. Ile masz wzrostu?
- Metr osiemdziesiąt dwa – Odparł – Zastanowię się.
- Dzięki.
- Gezz, ja to dopiero teraz zauważyłem! – Krzykną, jakby oświecony, Kiba.
- Co? – Zapytał Naruto.
- Przecież jest dopiero początek roku a my cały czas imprezujemy, zauważyłeś?
- ...No tak! – Na twarzy Uzumaki'ego zawitał szeroki uśmiech.
- A siostra mówiła mi, że będzie ciężko.
* * *
- Sasuke-kuuuuun! Zobacz jakie śliczny buty! – Piszczała Sakura wlepiając oczy w różowe szpilki stojące na wystawie sklepowej jednocześnie wyrywając Uchisze rękę.
- Jej, ten ma przerąbane – Zaśmiał się Sai siedząc na kanapie w kawiarni na przeciwko owego sklepu razem z Naruto, Neji’m, Gaarą, Shino, Kibą, Hinatą i Temari. Zamiast chodzić po sklepach woleli wypić chłodnego shake’a. Jeszcze przed chwilą do drzwi kawiarenki wchodził Sasuke lecz nagle, jak z podziemi, wyrosła Sakura porywając go w obecne miejsce pobytu obojga. – Czasami to mi go szkoda...
- Ale sobie zasłużył? – Przerwał mu Aburame przewidując co powie.
- Normalnie medium – Mrukną Kiba.
- Tak – Przytakną Takahashi.
- Czemu? – Zapytał Naruto. Fakt Sasuke był wredny, egoistyczny, niemiły, czasami agresywny, ale ile takich ludzi chodzi po świecie? Mnóstwo!
- Bo myśli, że jest bogaty i wszystko może – Odpowiedział brunet – Neji też ma bogatego ojca a się nie rządzi.
- A Uchiha to robi? – Zapytał Inuzuka robiąc ‘’inteligentną’’ minę, gdyż nie zauważył, żeby Sasuke był jakimś tyranem. Raczej był obrażony na wszystkich dookoła i... to wszystko.
- Ta, szpanuje tym swoim motorem i...
- No na czymś musiał przyjechać – Wtrąciła Temari przerywając Sai’owi.
- Nie mógł go brat podwieźć? – Oburzył się.
- Mógł, ale przecież nie siedzimy cały czas w akademiku a przecież nie będzie piechotą zapierdalał 5 kilometrów do najbliższego klubu na przykład, nie? – Zapytał Gaara.
- Po za tym Kankuro i Gaara mają samochody a ci to nie przeszkadza – Mruknęła No Sabaku.
- Ale oni nie są tacy – Bąkną zakłopotany brakiem odpowiednich argumentów.
- Jacy? – Zapytali chórkiem.
- No... – Zaciął się.
- Kogo płomień zazdrości otoczy, ten na koniec, jak skorpion, zatrute żądło skieruje przeciw sobie. – Odezwał się Shino.
-Shi, czy ty sugerujesz, że ja mu zazdroszczę? – Warkną Sai.
Poeta nie odpowiedział.
- Dobra koniec tematu – Zakomunikował Neji po czym zapadł krępująca cisza przerywana tylko siorbaniem Naruto który wysysał przez rurkę resztę shake’a. Po chwili wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Co? – Zapytał Uzumaki nie wiedząc o co im chodzi.
- Masz dar rozładowywania napięcia – Wyjaśnił Shino.
- Sa-su-ke-kuuuun! – Piszczała dziewczyna – Kupisz mi te buty?!
Mina Sasuke przez chwilę wyrażała bezgraniczne zdziwienie lecz po chwili zreflektował się powracając do obojętnego wyrazu twarzy – Niby z jakiej racji miałbym ci je kupić? – Zapytał.
- Nie kupisz swojej dziewczynie bucików?
- Nie uderzę dziewczyny – Pomyślał przymykając oczy – Tym bardziej chorej psychicznie. Byłoby to niemoralne.
- Nie kupisz? – Zapytała robiąc maślane oczy co w jej mniemaniu miało być słodkie jednak u Uchihy wywołało jedynie odruch wymiotny.
- Nie – Odpowiedział posyłając jej kpiąc spojrzenie.
- Ty mnie nie kochasz?!
- Tak – Zmarszczył brwi – Z nią naprawdę jest coś nie tak.
- Sasuke-kun ale ja cię kocham! Jak ty może...
- Jesteś tak durna, że wmówiłaś sama sobie, że jesteśmy parą? – Mrukną choć nie bardzo go to interesowało.
- Idę go poratować – Mrukną Naruto odstawiając kubek na stolik.
- Po co? – Zapytał z oburzeniem Sai.
- Żeby biedakowi ręki nie urwała! Jeszcze mu pewnie będzie potrzebna. – Temari miała dość zrzędzenia Bruneta po za tym... jeszcze chwila i sama poszłaby go uratować. Uchiha niestety nie był pozbawiony manier i nie uderzyłby dziewczyny ale jej nikt by tego nie zabronił.
- Sakura-chan! – Krzyknął Naruto uśmiechając się szeroko i podbiegając do różowowłosej.
- Znowu ty? – Najwyraźniej Blondyn zaczynał ją irytować.
- Ta, muszę porwać Drania – Położył rękę na ramieniu Bruneta.
- Po co? – Na ten gest Haruno zawarczała cicho.
- Musimy kupić jakieś buty i koszule – Cały czas uśmiechał się... sztucznie.
- Ja pójdę z wa...
- Nie! – Krzykną Uzumaki – Bo będzie po niespodziance. Sasuke specjalnie dla ciebie się wystroi. A teraz idź do tej kawiarni – Wskazał za siebie – Temari chciała o czymś z tobą pogadać.
- Dobrze – Ułaskawiona Sakura pobiegła w podskokach w wyznaczone miejsce.
- Będziesz musiał mi się kiedyś odwdzięczyć – Szepną patrząc na Sasuke.
- Mhm... dzięki – Bąkną obojętnie aczkolwiek blondyn wyczuł, że czarnooki jest zażenowany tym, że sam nie poradził sobie z Haruno.
- Chodź do sklepu – Zakomunikował kierując się w tylko sobie znanym kierunku.
- Po co? – Uchiha poszedł za nim.
- Muszę sobie kupić jakąś fajną koszulę. I tobie też coś kupimy.
* * *
- Ta jest fajna! – Krzyknął Uzumaki zauważając pomarańczową koszulę – Pasuje mi? – Zapytał przykładając ubranie do klatki piersiowej i odwracając się w stronę Sasuke.
- Tak – Odpowiedział obojętnie.
- No to ją biorę. Szybko mi poszło – Zaśmiał się – I teraz coś dla ciebie – Odwrócił się w stronę wieszaków oglądając inne koszule.
- Mam swoją.
- Czarną? – Niebieskooki odchylił się do tyłu aby spojrzeć na Uchihę.
- Tak.
- I czarny garnitur?
- Tak
- I buty też?
- Mhm
- Krawat?
- Czarny - Naruto wrócił do normalnej postawy odwracając się szybko w stronę Bruneta.
- Nie pójdziesz cały na czarno, bo wyglądasz jak satanista i wstyd mi za ciebie – Po każdym wypowiedzianym słowie dźgał Uchihę w tors palcem wskazującym.
- Może chcę tak wygl...
- Nie obchodzi mnie to. I tak kupisz jakąś koszulę a czy ubierzesz swoją czy tą którą ja ci wybiorę to mnie nie obchodzi. – Warknął – Ale jak ubierzesz swoją to się obrażę!
- Eh, ok – Westchną przeczesując włosy dłonią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz