czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział XVI

- Młotku – Do kuchni wszedł Sasuke z papierosem w ustach i szklanką w ręce – Nalej mi jeszcze – Podszedł od tyłu do Uzumakiego, sprawującego pieczę nad różnorakiej maści alkoholami, obecnie żwawo dyskutującego o czymś z Kibą, i pochylając się nad nim położył rękę na jego talii kładąc na stole swoją szklankę.
- A ja przepraszam Pana bardzo – Blondyn odwrócił się do bruneta. Na opalonych policzkach widniały lekkie rumieńce a błękitne oczy błyszczały wskazując na dużą ilość alkoholu we krwi chłopaka – Czy Pan już przypadkiem za dużo nie wypił?
- Się daj chłopakowi napić – Mruknął Kiba.
- Cicho, to moja misja – Szepnął Naruto spoglądając na szatyna. – Co ja z tego będę miał? – Przedrzeźniał Uchihę.
- A co by Pan chciał? – Jedna z czarnych brwi powędrowała do góry.
- Eee...
- Naru – Kiba pociągnął przyjaciela z rękaw pomarańczowej bluzy.
- Ta?
- Powiedz, że chcesz... – Zaciął się zapominając co chciał powiedzieć – A! Całusa – Wyszeptał.
- A chcesz? – Uzumaki może i był pijany ale z tego co pamiętał to Inuzuka chodzi z Neji’m i  wcale nie wykazuje wielkiego zainteresowania Uchihą.
- Nie. Ty chcesz – Znów szepnął.
- Chcę? – Zapytał szczerze zdziwiony.
- No tak – Przytaknął pokazując pełne uzębienie.
- Dobra, ty tu rządzisz – Wzruszył ramionami ponownie odwracając się do Sasuke.
- Chcę całusa – Oznajmił formując usta w ‘dzióbek’.
- Chcesz? – Zapytał zdziwiony Brunet.
- Tak mówi Ki
- To ja sobie pójdę – Szepnął Inuzuka starając się w miarę cicho wyjść z kuchni co przeszkodził mu stołek, który jak na złość przewrócił się kiedy z niego z szedł. – Ty debilu siedź tutaj. – Mruknął do krzesła po czym postawił je i wyszedł na palcach.
- Skoro tak – Uchiha wzruszył ramionami i pochylając się bardziej nad blondynem złożył na jego ustach delikatny pocałunek – Teraz? – Zapytał prostując się.
- Ale co? – Zapytał zdezorientowany Naruto soczyście się czerwieniąc.
- Nalejesz mi? – Lekko poruszył szklanką.
- E, no tak – Powiedział po czym wyją z pod stołu butelkę czystej i wlał do połowy szklanki.
- Dzięki – Mruknął Sasuke siadając na krześle, wcześniej zajmowanym przez Kibę, na przeciwko Naruto – Masz tu jakiś sok?
- Colę mam – Blondyn podszedł chwiejnym krokiem do lodówki, wyjął z niej napój i podał go czarnookiemu.


* * *

- Te! Komandosi, komandosi! – Do kuchni wbiegł Kankuro wyraźnie rozentuzjazmowany – Chodźcie zobaczyć Sai’a ujeżdżającego krowę!
- Ło! Jak na dzikim zachodzie! – Krzyknął Naruto i ciągnąc za sobą Sasuke wybiegł z kuchni. Chłopcy wbiegli do łazienki w której w kole stali wszyscy imprezowicze a w środku zbiegowiska Sai w samych bokserkach ujeżdżał...miotłę.
- Ihaaa! – Do łazienki wbiegł Suigetsu.
- Sai! Nie daj się pokonać temu bydlakowi! – Krzyczał Lee dopingując czarnowłosego.
- Tak! Pokaż mu kto tu rządzi – Wykrzyknął Kankuro.
Nagle Takahashi zahaczył końcem miotły o umywalkę co dało efekt bliskiego spotkania z podłogą.
-Nic ci nie jest? – Zapytał Gaara wybiegając z ‘tłumu’ kibiców.

* * *

- Kakashi, gdzie twoja klasa? – Zapytał Iruka Szarowłosego, który spóźniony o 20 minut przyszedł na śniadanie. – Za dziesięć minut kończy się śniadanie a za dwadzieścia jedziemy do świątyni Chion-in.
- Może odziedziczyli po Kakashi'm spóźnianie się? – Zażartował Asuma na co Kakashi uśmiechną się pod maską.
- Ja już wiem gdzie oni są – Powiedział wstając z ławki. Śniadanie jedli na dworze. – Asuma, zrobisz siedemnaście kanapek żeby mogli zjeść śniadanie po drodze?
- Pewnie – Sarutobi uśmiechną się lekko biorąc sie za wykonywanie zleconego mu zadania.

* * *

Kakashi zapukał do drzwi z numerem 10. Tak jak się spodziewał nie otrzymał odpowiedzi. Nacisną na klamkę a drzwi ustąpiły. Wszedł do mieszkania a to co tam zastał wywołało na jego twarzy szeroki uśmiech.
Kiba razem z Neji’m spali na łóżku Inuzuki a do nóg długowłosego przytulał się Shikamaru któremu za poduszkę służyły stopy Hyuugi. Na łóżku obok leżał Sasuke, koło niego z nogami na poduszce Kankuro natomiast na nim Naruto z ściekającą po brodzie stróżką śliny, która tworzyła mini jeziorko na bluzce Uchihy. Na podłodze dokładnie po środku pokoju spał Shino z przyklejonym do boku Suigetsu ssącym swój kciuk. Po drugiej stronie pokoju łóżko Naruto okupywane było przez Temari, Tayuyę i Hinatę, które cudem mieściły się obok siebie, koło łóżka na podłodze leżała Ten-ten która najwyraźniej z niego spadła. Na łóżku Uchihy leżeli Sai i Gaara wtuleni w siebie a w kuchni z głowami na stole spali Lee i Chouji. Rock trzymał w ręce kieliszek napełniony wódką. Hatake przez dłuższą chwilę wpatrywał się w słodko śpiących uczniów zastanawiając się nad formą pobudki, ale po chwili wybrał klasyczny sposób.
- CO TO MA ZNACZYĆ?! WSTAWAĆ ALE JUŻ! – Ryknął a wszyscy jak na zawołanie podnieśli się gwałtownie do siadu, pomijając śpiącego jak głaz Naruto.
- Ja nie chcę iść do więzienia – Szepnął przerażony Kiba wtulając się w ramię Neji’ego na co Kakashi nie potrafiąc się już powstrzymać zaśmiał się krótko.
- A sensei ma już lepszy humor? – Zapytał Naruto dopiero teraz siadając na łóżku pomiędzy Sasuke a Kankuro.
- Usuratonkachi pośliniłeś mi bluzkę – Warknął Sasuke na co po pokoju rozniosło się zgodne ‘fuuuj’
- Przy was nie da się mieć złego humoru – Odpowiedział Kakashi. – Mam złą wiadomość.
- Niech sensei nie mówi, że jeszcze na nas czekają? – Zapytał Shikamaru, który liczył na spokojny dzień w połowie przeleżany pod wierzbą a w połowie w jeziorze udając tzw trupa, a nie włóczenie się po muzeach.
- Tak czekają – Odpowiedział lekko zdziwiony Srebrnowłosy – Ale co gorsza macie tylko trzydzieści minut na przyszykowanie się i zejście na dół o ile nie mniej.
- To nie tak źle – Kiba wzruszył ramionami.
- Kami-sama nie zdążę – Szepnął Neji.
- No to proszę raz, dwa biegnijcie, każdy do innej łazienki myślę, że koledzy się na was nie pogniewają. – Kakashi klasną dwa razy w dłonie na co pokój w czasie natychmiastowym opustoszał zostawiając w nim tylko zdziwionego Kakashi'ego. – Że też na w-f’ie tak szybko nie biegają – Mruknął otwierając drzwi balkonowe aby wywietrzyć pomieszczenie.

* * *

Autobus zatrzymał się na gigantycznym parkingu dla autokarów na co Iruka podniósł się z miejsca i oznajmił, że dojechali więc mogą wysiadać. Przy pojeździe stała uśmiechnięta przewodniczka.
- To jest Pani Miwako Aiko, która będzie nas oprowadzać po świątyni Chion-in.
- Ohayo dzieci – Przywitała się cały czas uśmiechając się szeroko.
- Zaraz jej od tego szczerzenia zęby wypadną – Mruknął Kiba, który znienawidził ją, tak samo jak cała reszta, za te ‘’dzieci’’, którymi stanowczo nie są mając 17, prawie 18, lat na karku.
- Ohayo gozaimasu – Odpowiedziała ponuro młodzież.
- Sensei to znaczy, że jesteśmy w Kyoto? – Zapytała nieśmiało Hinata.
- Teraz tak, ale nasz hotel znajduje się w prefekturze Nara – Odpowiedział Kakashi uśmiechając się lekko, najwyraźniej jego wczorajszy humor uległ drastycznej zmianie.
- Dobrze, teraz ustawcie się w pary i chodźcie za mną – Zakomunikowała Pani Aiko ustawiając się przodem do głównego wejścia. Kiedy brunetka powiedziała, że mają ustawić się w pary Hatake o mało nie wybuchną śmiechem na co dostał w głowę od Iruki.
- Już ustawcie się – Ponaglił ich Asuma także ledwo powstrzymując śmiech.
- Zanim przekroczymy próg świątyni jedna ciekawostka. – Przewodniczka zatrzymała się tuż przed wejściem. – Właśnie tędy przechodził Tom Cruise w filmie ‘’Ostatni Samuraj’’, myślę, że kojarzycie ten tytuł.
- Taa... a kiedy Tom...jakiś tam będzie tu przechodził następny raz to pewnie powiedzą mu, że my też tędy przechodziliśmy – Sapną Kankuro, trochę za głośno wnioskując z spojrzeń Miwako i Iruki-sensei’a wyrażający oburzenie. Na te słowa większa część uczniów jak i Asuma, Kakashi i Yamato zanieśli się cichym chichotem. Za bramą ciągnęły się wysokie schody dla mężczyzn oraz boczne wejście bez stopni dla kobiet.
- Przesada – Sapali co jakiś czas Naruto i Kiba wspinając się po schodach. Po pokonaniu tej przeszkody dotarli na dziedziniec przed główną świątynią. Do wnętrza świątyni wchodziło się oczywiście boso, akurat w środku odbywało się jakieś nabożeństwo więc nie można było ani głębiej wejść, ani dłużej przebywać. Zresztą cały czas w przez wejście przechodziło mnóstwo ludzi ubranych w białe yukaty. Aiko przeprowadziła ich przez drewniany mostek w kierunku największego miedzianego dzwonu, który jak mówiła przewodniczka waży ponad 70 ton. Kawałek dalej znajdował się pawilon ze słowiczą podłogą w środku były pokoje mieszkalne dla starszyzny klasztoru i specjalnych gości. Na ścianach był obrazy ptaków których głosy naśladuje owa słowicza podłoga stąpając po niej. Dalej znajdowały się domki mnichów, małe i duże kaplice, różne czorteny, figurki bóstw i zakamarki pełne zieleni i malowniczo poukładanych kamieni. To był koniec zwiedzania więc wszyscy za przewodniczką ruszyli w stronę wyjścia. Dalej pokierowali się do muzeum gdzie były katany, zbroje i inne samurajskie gadżety o których Miwako opowiadała po kolei. Oczywiście w czasie zwiedzania nie dało się uniknąć kilku drobny i tych większych wypadków, których sprawcami byli Naruto, Kiba i Kankuro znani z swej niszczycielskiej natury.
BUM! TRACH! ŁUP!
- No i co zrobiłeś? – Zapytał Kiba głośnym szeptem patrząc z wyrzutem na Uzumakiego.
- Ale to nie ja – Oburzył się Naruto wkładając na głowę hełm z przewróconej zbroi.
- Jak Iruka-Sensei to zobaczy to nas rozwali – Stwierdził Kankuro patrząc na blondyna zakładającego naramienniki zbroi.
- Jeszcze mi brakuje takiej fryzury jak mieli samuraje – Mruknął zdejmując z wystawy katanę.
- Naaaruto – Pisną Kiba widząc zbliżającego się Asumę.
- Jestem jak prawdziwy mężczyzna! – Krzyknął uderzając się pięścią w klatkę piersiową.
- Wiesz... to temat do dyskusji – Przez łukowate przejście wszedł Sarutobi.
- A! Sensei! – Krzyknął przestraszony blondyn – Kiba dlaczego nie powiedziałeś?
- Powiedziałem! – Szatyn nadymał śmiesznie policzki, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i odwrócił się tyłem do Uzmakiego pokazując swoje oburzenie.
- Chłopcy nie kłóćcie się teraz tylko zbierajcie tą zbroje, bo jak tu wejdzie przewodniczka to zginiecie marnie – Uprzedził Asuma na co chłopcy migiem postawili stojak, powiesili na nim zbroję wcześniej zdejmując ją z Naruto i odłożyli katanę na swoje miejsce.
- Coś się stało? – Obok nauczyciela stanęła Aiko – Słyszałam hałasy.
- Ależ nie, to tylko Kankuro się przewrócił – Asuma uśmiechną się sztucznie.
- Dlaczego ja? – Zapytał szeptem No Sabaku.
Kolejnym punktem zwiedzania była świątynia z 33-ma przęsłami. Jednak jedyne co uczniowie z tego zapamiętali był długi korytarz prowadzący wzdłuż niezliczonych figur bogini Kannon. Na koniec zwiedzania Kyoto Miwako zaprowadziła ich do Złotego Pawilonu. Świątynia była ślicznie oświetlona naturalnym światłem. Przed świątynią było jezioro przy, którym wszyscy usiedli podziwiając widoki, które były jak z bajki.
- Jak na pocztówce – Skwitował Kankuro zanurzając dłoń w wodzie.
- Ta, ale cicho – Szepnął Naruto wsłuchując się w śpiew ptaków.
- Towar niezwykły w Japonii, nee? – Kiba położył się na ziemi zasłaniając oczy przed słońcem.
- Co? – Zapytał blondyn nie wiedząc o co chodzi przyjacielowi.
- Cisza – Odparł Inuzuka – Teraz wszędzie masz głośno.
- Fakt – Naruto uśmiechną się lekko spoglądając na Sasuke wpatrzonego w jezioro. Coś mu dziwnie świtało, że na wczorajszej libacji chyba dosyć dużo z nim rozmawiał, ale niestety więcej nie pamiętał pomijając Sai’a próbującego ujarzmić wściekłą krowę. Kiedy to sobie przypomniał parsknął głośnym śmiechem.
- Co ci tak do śmiechu? – Zapytał Kiba
- Przypomniało mi się...haha...wczorajsze ujeżdżanie krowy...hahaha...przez Sai’a – Wyjaśnił przez śmiech na co Kiba także wybuchnął głośnym śmiechem przypominając sobie klasowego torreadora w akcji.
- Ujeżdżałem krowę? – Zapytał Sai najbliżej siedzącego Gaarę.
- Tak – Odpowiedział czerwonowłosy także nie umiejąc powstrzymać śmiechu.
- W samych bokserkach – Dodał Kiba jeszcze głośniej się śmiejąc.
- A na końcu... – Naruto nie mógł dokończyć zaczętego zdania przez śmiech.
- ...zahaczyłeś o umywalkę i skończyłeś na ziemi – Dokończył Kankuro trzymając się za bolący ze śmiechu brzuch.
- A krową była miotła! – Suigetsu odpowiedział na nie zadane pytanie czarnowłosego, który sam nie potrafił się nie zaśmiać. I tym o to sposobem nawet nie przebywający wczoraj na imprezie zaczęli się głośno śmiać.
- Oh, dobrze zbieramy się z powrotem, na obiad – Kakashi otarł z oka łzę, która pojawiła się na skutek śmiechu. Na tą wiadomość wszyscy czym prędzej podnieśli się z ziemi z chęcią natychmiastowej teleportacji do autokaru.

* * *

- Kakashi-Sensei, co będzie na obiad? – Zapytała Sakura siadając przy stole obok Sasuke po jego lewej stronie.
- Zupa miso shiru*, Yaki Gyoza*, Hosomaki Sushi*. Dlaczego pytasz? Jesteś na diecie? – Zapytał mrużąc oko.
- Yyy... – Haruno zarumieniła się – troszeczkę.
- Bosh... – Sapnął Sasuke, bo niestety ale on już wiedział dla kogo i po co Sakura przeszła na dietę.
- Zdobędę cię Sasuke-kun – Pomyślała różowowłosa uśmiechając się do siebie.
- Co ty w nim widzisz? – Zapytał Naruto siadając obok Sakury.
- Ja-jak to co? – Oburzyła się.
- No co? Bo ja nie wiem.
- Bo jesteś facetem głupku! Ty takich rzeczy nie rozumiesz! – Uderzyła go w głowę pięścią – Jesteś niedojrzały!
- Ita, ita, ita – Blondyn rozmasował bolące miejsce – Dalej nie rozumiem. Pytam się co w nim widzisz a ty mówisz, że jestem niedojrzały.
- Wrrrrrg – Dziewczyna wydała z siebie nieartykułowany dźwięk – Nie znasz się. Sasuke... on... ehhh... jest przystojny, inteligentny, dojrzały, męski, tajemniczy... – Przerwała kiedy usłyszała, że coś uderzyło o stół z wielkim hukiem. Spojrzała na Uchihę. Sasuke zaciskał zęby do granic możliwości, z oczu ciskał pioruny a jego zaciśnięta pięść znajdowała się na drewnianym stole. - Sasuke-ku...
- Zamknij się! – Warknął a widząc strach w oczach Naruto, który spoglądał na niego zza różowych kłaków Haruno, uspokoił się lekko – Mam cię dość – Sapnął – Jesteś irytująca.
- Taa... baby są upierdiwe – Zgodził się Shikamaru trzymając głowę na stole i obserwując całą sytuację.
- To ja lepiej usiądę tu – Zaproponował Naruto wstając z ławki po to aby usiąść pomiędzy Sakurą a Sasuke. – Nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie – Uzumaki płożył lewą rękę na ramieniu Uchihy a prawą ‘przejechał’ po lekko widocznej żyle na czole Sasuke, co o dziwo uspokoiło bruneta.
- Widzę, że masz uspokajający wpływ na Sasuke – Kakashi zwrócił się do Naruto chichocząc cicho na co Uchiha się spiął.
- Wcale, że nie Sensei – Uzumaki zabrał rękę z ramienia Sasuke nadymając zabawnie policzki.
- Dobrze, wy wiecie lepiej – Uśmiechną się.

- Ohayo – Do stołu podeszła kobieta, szatynka wyglądała na jakieś 28-29 lat.
- O! – Iruka podniósł się z siedzenia – To jest właścicielka tego... hoteliku. Shibasaki Kiyoko.
- Ohayo – Młodzież przywitała się grzecznie.
- Po pierwsze przepraszam, że nie mogłam pojawić się wczoraj kiedy przyjechaliście, ale musiałam załatwić pilne sprawy służbowe, na szczęście dzisiaj mogę poznać moich gości. Po drugie mam nadzieję, że czujecie się tutaj dobrze i jest wam wygodnie. Jeżeli potrzebowalibyście świeżej pościeli czy tym podobnych rzeczy to możecie przyjść do mnie – Kiyoko wskazała na dom obok – A jeżeli potrzebujecie produktów spożywczych to udajcie się do sklepu. Wiecie gdzie jest, bo zdaje się, że już tam byliście. Po trzecie nie ma tu żadnych specjalnych regulaminów, czujcie się jak w domu, jedyne dwa warunki to: Cisza nocna zaczyna się o 23:30, więc macie czas aby się wyszaleć a sąsiedzi czas aby się wyspać i jeżeli coś się stłucze lub zepsuje to poinformujcie nauczycieli lub mnie, abym o tym wiedziała, nie bójcie się, w końcu wszystko może się zepsuć, prawda? A teraz życzę smacznego. Sayonara. – Uśmiechnęła się miło po czym poszła do domu a po chwili przyszły trzy dziewczyny z obiadem.

* * *
 
- Mh... – Naruto przetarł piąstką oko słysząc trzask drzwi. Otworzył zaspane oczy. Spojrzał na budzik Sasuke. 3:00. Przesunął wzrok na łóżko Uchihy. Puste. Spojrzał na drzwi balkonowe czując powiew świeżego powietrza. Ktoś stał na balkonie. Usiadł. Założył czarne kapcie Sasuke. Wstał. Stanął w drzwiach. Lekko zadrżał – noce były chłodne. Na niebie widniał srebrny księżyc w pełnej swej okazałości otulony przez niezliczone ilości migoczących gwiazd. Jego tarcza odbijała się w jeziorze oświetlając je. Trochę światła padało na balkon. Brunet opierał się o poręcz paląc papierosa.
- Nie możesz spać? – Zapytał cicho Naruto obejmując się ramionami.
Sasuke odwrócił się w jego stronę zaskoczony.
- Obudziłem cię? - W jego głosie można było usłyszeć nutkę troski.
- Tak... znaczy drzwi – Wskazał kciukiem za siebie na prawe skrzydło drzwi uderzające o ścianę przy mocniejszym podmuchu wiatru.
- ...S-sorry.
- Nie szkodzi – Blondyn uśmiechną się delikatnie. Podszedł do Uchihy wyją z jego ręki papierosa i zgasił w popielniczce stojącej na parapecie. – Nie pal – Szepnął.
- Zimno ci? – Sasuke zauważył jak blondyn zadrżał.
- Trochę – Odpowiedział.
- Ubierz – Sasuke zdjął bluzę i podał ją Uzumakiemu.
- Dzięki – Uśmiechną się – Więc... nie możesz zasnąć?
- Mhm – Uchiha oparł się obiema rękami o poręcz wpatrując się w księżyc. Nastała cisza.
- Chciałbym popływać – Szepnął Naruto wpatrując się w lekko falującą wodę migoczącą pod wpływem światła. Sasuke zwrócił wzrok na jezioro a po chwili na Naruto.
- To chodź – Uśmiechną się kącikiem ust. Blondyn zdziwił się.
- Dobra – Wszedł do pokoju. Sasuke za nim zamykając drzwi. – Kto ma klucz?
- Kiba – Sasuke zabrał z pod poduszki telefon.
Błękitnooki podszedł do szafki nocne Inuzuki uważając by go nie budzić. Otwarł ją cicho po czym szybko wyciągnąwszy klucz zamknął.
- Chodź – Pociągnął Uchihę za rękaw T-shirtu.
Sasuke otworzył drzwi wyjściowe po czym przepuści Naruto i wyszedł za nim. Zamkną drzwi od zewnątrz.

Sasuke stał w samych bokserkach na brzegu czekając aż Naruto upora się ze swoją piżamą.
- Już – Uzumaki wyszczerzył się podchodząc do Uchihy.
- Oryginalne majtki, młotku – Sasuke spojrzał na zieloną bieliznę blondyna w... patyki? (<- link)
- To są patyki, tak? – Uchiha kucną wpatrując się w pośladki... bokserki Naruto.
- Ta – Wydusił z siebie blondyn rumieniąc się soczyście.
- Bardzo twórcze – Skwitował stając z powrotem na swoim miejscu. – Idziemy? – Skiną lekko głową w stronę jeziora.
- Mhm.
Uchiha ruszył w stronę wody po chwili zanurzając w niej stopy.
- Zimna – Mruknął idąc dalej.
- Aaa! – Pisnął blondyna kiedy woda dotknęła jego ciepłej skóry.
- Ciszej – Sasuke spojrzał na niebieskookiego. – Chodź.
- Ziiiimnooo – Jęknął Uzumaki podążając za Uchihą.

- Ścigamy się? – Zaproponował Naruto, któremu po dwugodzinnej kąpieli w lodowatej wodzie zrobiło się stanowczo cieplej.
- Teraz mnie jest zimno – Mruknął Uchiha lekko drżąc.
– Raz się pościągamy i pójdziemy spać.
- Ok. Dokąd?
- Do brzegu – ustalił Naruto. Chłopcy znajdowali się, mniej więcej, na środku jeziora.
- Start – Sasuke w ekspresowym tempie znikną pod wodą a po chwili lekko się wyłonił płynąc w stronę brzegu.
- To nie fair – Mruknął pod nosem płynąc za Uchihą.

- Pierwszy! – Krzyknęli w tym samym momencie wyłaniając się z wody.
- Kurde remis – Bąkną Naruto wychodząc z wody. Mokre bokserki przylgnęły do jego ciała ukazując ponętne kształty.
- Ponętne?! – Brunet zdziwił się, że tak pomyślał o sylwetce Uzumakiego.
- Ale masz sine usta – Naruto wskazał na wargi Sasuke wychodzącego z wody.
- Dziwisz się? Zamarzam.
- Uhu, widzę – Zaśmiał się cicho.
- Chodź – Sapną Sasuke zbierając swoje ubrania z miniaturowej plaży.
Naruto spoglądał na smukłe plecy Uchihy.
- No Idziesz? – Brunet odwrócił się przodem a wtedy jego oczy spoczęły na umięśnionym torsie Sasuke. Naruto podszedł do czarnookiego.
- Skąd masz tą bliznę? – Zapytał ‘przejeżdżając’ palcem po ''pamiątce''.
- Eh, kiedyś ci powiem. - Mrukną - Ruszymy się stąd w końcu?
- Mhm.

Kiedy dotarli do pokoju szybko przebrali się w suche ubrania i położyli do łóżek.
- Dobranoc – Szepnął Naruto odwracając się przodem do bruneta.
- Dobranoc – Odpowiedział Sasuke kładąc się na boku tak aby patrzeć na blondyna.


* * *
 * Zupa miso shiru – zupa z jasnym miso, tofu, wakame, porem i sezamem.

* Yaki Gyoza - Smażone pierogi
 
* Hosomaki Sushi – Cienkie rolki ryżowe z jednym składnikiem w środku zawinięte w prasowane glony nori.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz