Ohayo!
Tak, w końcu mam dla was pierwszy rozdział Mafia o Machibuse! Mam nadzieję, że się cieszycie, bo ja bardzo xD. Myślałam, że już nie uda mi się go napisać przed weekendem ale udało się =3. Wprawdzie jest krótki ale myślę, że na początek rozdziały będą właśnie takie. Muszę się rozkręcić. Mam nadzieję, że pierwsza część przypadnie wam do gustu i że będzie chociaż troszeczkę więcej komentarzy niż pod drugą częścią KSwLP (tylko 2 komentarze? Myślę że stać was na coś więcej ;3). Chciałabym dodać rozdział II szybciej niż ten ale nie gwarantuję, że mi się to uda więc pozostaje wam tylko trzymać za mnie kciuki =3.
Życzę miłej lektury =3.
Stanął na marmurowych schodach, zadzierając
głowę do góry. Jego wzrok od razu przykuł wielki herb rodu Uchiha, umieszczony
na jasnej ścianie wydawnictwa. Przełknął głośno ślinę, zastawiając się co
właściwie robi tutaj tak maluczki człowiek jak on. Ród Uchiha był znany w
Japonii od wieków. Sam uczył się w szkole o najświetniejszym samuraju – Madarze
Uchiha, o jednym z dawnych cesarzy wywodzącym się z rodu Uchiha. Każdy
Japończyk wiedział o, przynajmniej kilku rzeczach, które zrobili dla kraju.
Słyszało się o tym na okrągło. W szkole podstawowej, średniej, na studiach bez
względu na to jaki kierunek się wybierze. Uchiha byli wszędzie. Poczynając od
cesarzy i samurajów a na projektantach mody czy kompozytorach kończąc.
Najodpowiedniejszymi, współczesnymi
przedstawicielami tego rodu był chociażby Orochimaru – właściciel
wytwórni filmowej o sławie międzynarodowej, Mikoto – znana projektantka mody,
czy właśnie Fugaku – światowej sławy właściciel wydawnictwa mang każdego
rodzaju, promotor nieznanych talentów i wspomożyciel wypalonych już autorów. Człowiek, który z każdego potrafi zrobić
gwiazdę.
Minato westchnął, dochodząc do wniosku, że
Uchiha prawdopodobnie swoją wielkość mają po prostu w genach. Teraz trzeba
tylko czekać na kolejne pokolenie idealnych, pięknych, sławnych i
utalentowanych.
- Idziemy, Namikaze – zwrócił się sam do
siebie i rzucając obojętne spojrzenie okazałej fontannie chwycił za klamkę
szklanych drzwi. Wzdrygnął się zamykając je za sobą, po czym skierował
przerażone spojrzenie na, uśmiechającą się miło, młodą recepcjonistkę. Podszedł
do marmurowego kontuaru, starając przywołać na twarz chociażby cień uśmiechu.
- Jestem umówiony na spotkanie z Panem Uchiha
– powiedział z trudem, zapominając o powitaniu.
- Pan Fugaku czeka na pana w swoim gabinecie –
oznajmiła niezrażona dziewczyna – trzecie piętro, pokój numer 60.
Minato przytaknął z wyrazem wdzięczności na
twarzy, po czym wbiegł na schody, nie zauważając windy po przeciwnej stronie
holu.
Zdyszany blondyn stanął przed ciemnymi,
drewnianymi drzwiami.Przeczesał palcami włosy, zmierzył podejrzliwym
spojrzeniem złoty numerek i zastukał subtelnie. Po krótkiej chwili usłyszał
przytłumione zaproszenie. Ostrożnie otworzył drzwi, zerkając do środka. Tuż
przed nim roztaczał się panoramiczny widok na Tokio, który zapewniała idealnie
czysta szyba. Zamknął za sobą drzwi rejestrując, że w gabinecie nikogo nie ma.
Kiwając się na stopach rozejrzał się po pomieszczeniu. Czarna podłoga i sufit,
odbijając wszystko co znajdowało się w pomieszczeniu, powiększało je optycznie,
a śnieżnobiałe ściany sprawiały iż gabinet wydawał się sterylny. Po lewej
znajdowało się czarne biurko z drogim laptopem i ułożoną stertą papierów. Po
prawej czarna, skórzana kanapa i szklany stolik, na którym wdzięczyła się złota
figurka buddy. Obok sofy znajdował się niewielki doniczkowy krzaczek o kulistym
kształcie i białych kwiatach. Nawet mały płatek owej rośliny, leżący na
podłodze, sprawiał wrażenie jakby położono go tam specjalnie. Całe
pomieszczenie było dla Minato zbyt czyste, zbyt idealne.
- Dzień dobry – niebieskie tęczówki Minato
natychmiast spoczęły na brunecie, który wyszedł z drzwi znajdujących się obok
biurka, a które on zauważył dopiero teraz. Za nimi najwyraźniej znajdowała się
łazienka.
- Dzień dobry – odparł po chwili Minato,
przyglądając się mężczyźnie. Nigdy wcześniej nie widział go na żywo. Był wysoki
i szczupły, jednak pod szytym na miarę,
czarnym garniturem dało się zauważyć delikatny zarys mięśni.
- Proszę usiąść – Fugaku wskazał kanapę,
samemu opierając dłonie na blacie biurka. – Kawy? – zaproponował, a Minato
mimowolnie skinął głową, natarczywie wpatrując się w postać przed sobą. Brunet nacisnął biały guziczek
wystający z blatu, nachylając się delikatnie. – Dwie kawy za pięć minut temu –
oznajmił ostro do niewidocznego urządzenia.
- Tak jest – odpowiedział mu przerażony, kobiecy głos. Fugaku uśmiechnął się z
zadowoleniem po czym usiadł obok blondyna, zabierając ze sobą niewielki plik
papierów.
- Jak już pisałem w liście jesteśmy
zainteresowani Pana mangą „French Boys”, lecz podczas ostatniego zebrania w tej
sprawie ustaliliśmy iż podpiszemy z panem wstępną umowę na dwa lata. Pana prace
są interesujące i myślę, że wydamy jeszcze nie jedno pańskie dzieło – oznajmił,
a serce w piersi Minato zaczęło się tłuc niczym szalone. Uchiha uśmiechnął się
delikatnie, posyłając blondynowi protekcjonalne spojrzenie, na co ten poczuł
jak na jego twarz wstępuje rumieniec. Chyba powinien popracować nad
samokontrolą. – Proszę – Fugaku podał mu dokumenty, wskazując na wykropkowane
miejsce, w którym miał złożyć swój podpis. Minato niepewnie przesunął wzrokiem
po tekście. Obecność bruneta nie pozwalała mu na to, aby swobodnie wczytać się
w obszerną treść umowy. Stwierdzając, że w dokumentach nie ma żadnych drobnych
druczków złożył w odpowiednim miejscu zamaszysty podpis, oddając je wydawcy.
- Dziękuję – Fugaku włożył papiery do białej
teczki i rozsiadł się wygodnie. Jak na zawołanie po gabinecie rozniosło się
ciche pukanie a po chwili drzwi uchyliły się, ukazując przejętą dziewczynę z
tacą w ręce. – Wchodź – mruknął, a delikatny uśmiech na jego twarzy został
zastąpiony zimnym spojrzeniem. – Piętnaście minut spóźnienia – oznajmił,
spoglądając na zegarek na nadgarstku. Minato posłał dziewczynie współczujące
spojrzenie. Był tu od dziesięciu minut więc najwyraźniej Uchiha nie żartował z
tym „za pięć minut temu”.
- Przepraszam – szepnęła szatynka, drżącymi
dłońmi stawiając filiżanki na szklanym stoliku. Kiedy spojrzała na bruneta ten
wbijał w nią wyczekujące spojrzenie. – Wypłata mniejsza o piętnaście procent –
dodała, łamiącym się głosem. W jej oczach pojawiły się łzy. Fugaku uśmiechnął
się z zadowoleniem, sięgając po swoją kawę.
- Możesz odejść – powiedział, a szatynka
skinęła głową i tuląc tacę do piersi jak najszybciej wyszła z gabinetu. Gdzie ja się pcham? Pomyślał Minato, z
szokiem, wpatrując się w swoją kawę.
- Teraz, jeśli mogę, chciałbym przejść do
nieco bardziej prywatnych spraw – na twarz Uchihy powrócił delikatny, nieco
protekcjonalny uśmiech. Namikaze gwałtownie zwrócił na niego pytające
spojrzenie, tracąc zainteresowanie kawą.
- Jak się pan już zapewne domyślił wymagam od
pana przeprowadzenia się do Tokio. To ułatwi nam współpracę z panem – zaczął
biznesowym tonem. Blondyn przytaknął ruchem głowy. – W związku z tym mam nadzieję,
że jeszcze nie posiada pan tutaj mieszkania – dodał, wywołując u swojego
rozmówcy jeszcze większe zdziwienie.
- Przepraszam ale chyba nie rozumiem –
przyznał Minato, a w jego głowie zrodziło się podejrzenie iż jego pracodawca jest
po prostu niezrównoważony. Uśmiech Uchihy poszerzył się.
- Chciałem złożyć panu jeszcze jedną ofertę –
wyjaśnił, niestety nie zbyt jasno. Namikaze zmarszczył brwi, wciąż nie rozumiejąc
do czego brunet dąży – chcę zaproponować panu mieszkanie – wyjawił w końcu, ale
zdziwienie Minato nie ustąpiło. Wręcz przeciwnie, powieliło się. Bądź co bądź
nie spodziewał się takiego ruchu po kimś takim jak Uchiha.
- Tak? – wykrztusił w końcu blondyn, sięgając
po cukierniczkę.
- Otóż właściciel domu, który znajduje się
tuż obok mojego wyprowadził się i budynek jest na sprzedaż. Moim zdaniem jego
cena jest bardzo korzystna, a nam łatwiej będzie się porozumieć tym bardziej,
że jak mniemam nie zna pan Tokio zbyt dobrze – odparł Fugaku, upijając łyk
kawy. Minato posłał mu nieco zakłopotane spojrzenie. Uchiha miał rację.
Namikaze prawie całe życie spędził w Kioto. – A z tego co wiem ma pan syna tak
więc pomyślałem, że to byłoby dla niego dobre miejsce zamieszkania. Blisko jest
bardzo dobra szkoła, centra handlowe, a także dzielnica rozrywki. W dodatku sam
mam dwóch synów więc może to pomogłoby mu się jakoś zaaklimatyzować w nowym
miejscu. – Minato dolał mleka do swojej kawy, rozważając propozycję. Uchiha
albo wiedział jak go podejść albo po prostu miał szczęście. W każdym bądź razie
dla Minato liczyło się szczęście Naruto.
- Mógłbym zobaczyć ten dom? – zapytał,
uznając iż natychmiastowe pytanie o jego cenę nie jest najlepszym wyjściem.
Stwierdził, że w ten sposób przyznałby się do tego iż jego kondycja finansowa
nie jest najlepsza.
- Oczywiście – odpowiedział Fugaku, wyjmując
z kieszeni srebrny kluczyk. – Mam klucz i za dokładnie – zerknął na swój
zegarek – cztery minuty kończę pracę, tak więc jeśli pan chce możemy jechać tam
już teraz. – Namikaze upił łyk swojej, nieco przesłodzonej, kawy po czym wydął
wargi, zastanawiając się nad decyzją.
- Myślę, że to dobry pomysł – odparł w końcu,
uśmiechając się nieśmiało.
* * *
Fugaku otworzył dębowe drzwi na oścież,
ukazując Minato spory, skąpany w słonecznych promieniach przedsionek.
- Dom jest już umeblowany – dodał Uchiha,
ruszając w głąb pomieszczenia zaraz za zachwyconym blondynem. Wychodząc z
przedsionka znajdowało się w dużym pomieszczeniu o parkiecie wykonanym z
ciemnego drewna i ścianach w kolorze kawy z mlekiem. Po lewej znajdowała się
część salonowa natomiast po prawej kuchenno-jadalna. Na wprost, przykuwając
spojrzenie, znajdowały się masywne, drewniane schody. Za nimi chowały się
szklane drzwi prowadzące na zadaszony taras.
- Ładnie – stwierdził krótko Minato, a na
jego twarz wpłynął smutny uśmiech. Kushina zapewne zbeształaby go za tak
bezpłciową opinię. Ale co miał powiedzieć? Dom zapewne byłby piękniejszy gdyby
była w nim ona. Jego czerwono włosa bestia, życiowa miłość. Kiedy wszedł na
schody, poczuł jak po jego policzku spływa łza. Szybko starł ją grzbietem dłoni
po czym przywołując na twarz szeroki uśmiech wspiął się na piętro. Pierwsza
para ciemnych drzwi prowadziła do dużej sypialni oraz niewielkiego gabinetu.
Minato już wyobrażał sobie tam swoje wszystkie przybory rysunkowe. Następna
para drzwi kryła za sobą kolejną sypialnię oraz sporą łazienkę w zielonym
odcieniu natomiast za drzwiami na samym końcu korytarza znajdował się
niesamowicie kolorowy, duży pokój z oddzielną, małą łazienką. Minato już
wiedział do kogo będzie on należał.
* * *
Warknął cicho, kiedy po mieszkaniu rozległ
się drażniący dźwięk dzwonka. Odsunął od siebie wszystkie papiery i wstając z
krzesła, zawiązał swój szlafrok schodząc na dół. Agresywnym szarpnięciem
otworzył drzwi po czym westchnął z irytacją, widząc przed sobą trupiobladą,
kościstą twarz, na której wdzięczył się szeroki, nieszczery uśmiech.
- Czego chcesz? – mruknął z niechęcią.
Wzdrygnął się niewidocznie, kiedy nienaturalnie zielone tęczówki zmierzyły go
uważnie. Nigdy nie przywyknie do tych gadzich oczu.
- Tak witasz kuzyna? – zapytał długowłosy, a
jego pionowe źrenice zwęziły się mimo braku zmiany światła. Zupełnie jakby je
kontrolował.
- Witaj, Orochimaru – prychnął Fugaku z
pogardą – czego chcesz? – powtórzył pytanie, mentalnie błagając o to, aby
długowłosy już dał mu spokój. Orochimaru zawsze go przerażał.
- Przyszedłem odwiedzić mojego chrześniaka –
odpowiedział w końcu i nie przejmując się brakiem zaproszenia wszedł do domu,
rzucając kuzynowi wyzywające spojrzenie.
- Zapraszam, czuj się jak u siebie – syknął
Fugaku, zamykając za nim drzwi. Nie zawracając sobie głowy impertynenckim
krewnym, wszedł z powrotem na górę i z głośnym hukiem zatrzasnął za sobą drzwi
swojego gabinetu. Orochimaru oparł o ścianę swoją hebanową laskę o rączce z
kości słoniowej wyrzeźbionej na kształt wężowego łba i rozpiął marynarkę,
wchodząc do salonu.
- Wujek? – po chwili na schodach pojawił się
uśmiechnięty szeroko długowłosy brunet.
- Witaj, Itachi – grymas Orochimaru nabrał
szczerości, a jego oczy mimowolnie zabłysły radosnym blaskiem. – Jak ci się
wiedzie? – Itachi zbiegł na dół, po czym poklepał wuja po plecach.
- Bardzo dobrze – odparł krótko, wpatrując
się w szczyt schodów – ty do Sasuke, tak?
- Oh, nie tylko – Orochimaru w rozbawieniu zmrużył oczy, słysząc jak jedne z drzwi na piętrze
otwierają się powoli. – Ciebie też muszę
od czasu do czasu odwiedzić, Kōkei-sha.
- Nie nazywaj mnie tak w domu – Itachi upomniał wuja, uśmiechając się na
widok bladej twarzy swojego brata.
- Witaj, Kurohyō – Orochimaru przywitał swojego chrześniaka. Z jego ust o
mało nie wyrwał się śmiech, kiedy najmłodszy Uchiha spojrzał na niego z
oburzeniem – jak twoje zadanie? – zapytał, a spojrzenie Sasuke stało się
złowrogie.
- Nie męcz go wujku, niedawno wrócił z misji – Itachi posłał bratu pogodny
uśmiech jednak w odpowiedzi otrzymał jedynie obojętne spojrzenie. Orochimaru
ponaglił chrześniaka ruchem głowy.
-Shika potrzebował mojej pomocy – odpowiedział Kurohyō zachrypniętym
głosem. – Był na północy, pamiętasz? W Fukantai*.
- Ah tak – mruknął w zamyśleniu Orochimaru. – W takim razie kiedy
przystąpisz do działania? – zapytał na co Sasuke prychnął, przewracając
teatralnie oczami.
- Wal się – warknął po czym wspiął się po schodach, z powrotem zaszywając
się w swoim pokoju. Orochimaru spojrzał za nim, a jego źrenice rozszerzyły się nieoczekiwanie, zasłaniając prawie całą tęczówkę.
- Napijesz się kawy? – zapytał beztrosko Itachi.
- Chętnie – wuj uśmiechnął się szeroko, podążając za młodszym w stronę
kuchni.
* * *
*Fukantai - martwa strefa
łoo. Czekałam, czekałam i się doczekałam. rozczarował mnie brak Naruto w tym rozdziale, ale przeboleję. Nic nie rozumiem w końcówki, ale chcę więcej. Zabiła mnie wiadomość o tym, że Orochimaru jest Uchiha O.o Ogólnie to fajnie, że pojawił się w opku wcześniej niż jak w KnN w ostatnim rozdziale :p życzę dużo weny. :3
OdpowiedzUsuńMrru... Bardzo ciekawe :3 A ten.. jak czytałam to nachodziło mnie pytanie.. "Czy to Minato będzie z Fugaku ? *w* " No i tobie zadaje to pytanie no.. :< Będą? :D (i wiesz.. chyba też bym się przeraziła na miejscu tej kobiety z kawą.. O_O)
OdpowiedzUsuńObyśmy długo nie czekali *trzyma kciuki* <3
Początek wydał mi się chaotyczny, ale nie zraziłam się tym wcale. Ciekawie przestawiłaś szczegóły co pozwoliło mi nie uciec z krzykiem. Ach, "Tuż przed nim roztaczał się panoramiczny widok na Tokio" - też tak chce! Tylko, bym musiała wsiąść w samolot, a to trochę trudne dla mnie. Brak kasy. Brak znajomości języka japońskiego. Potem opis gabinetu Fugaku - taki dokładny, że mogłam bez problemy sobie to wyobrazić. Tylko zastanawiam się czemu przystanęłam przy słowie "sterylny". Może skojarzyło mi się to z szpitalem? Możliwe. A potem rozmowa z której już teraz dużo wynika, ale to dobrze, bo chociaż jakiś zarys się w głowie rysuje. Może nie było tu Naruto za to pojawił się Itachi i Sasuke oraz Orochimaru a ich rozmowa była taka normalna. A to "wal się" mistrzostwo! Wszystko przyszło mi z łatwością wyobrazić, a opisy nie były takie niedokładne. Czy mi się wydaje, czy tak jest, ale chyba jest za dużo pauz? No i przerywać w takim momencie. Teraz biedna muszę czekać to będzie trudny okres w moim życiu. Dam radę.Poza tym zapraszam do siebie i niech Wen będzie z tobą! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI Oroś nie użarł Sasuke po takiej odzywce? Hehe, Młody musi mieć specjalnie względy, aczkolwiek boję się pytać, co on robił.
OdpowiedzUsuńSakuś, Sakuś, napisz mi i wyprowadź z błędu (lub nie, lub nie *_*), że Fugaku coś teges do Minato ;3 Dobra, okej, Kushina była super, uwielbiam ją ogólnie sercem całym, ale tutaj zmarła, więc nic jej nie zwróci życia, a Minato jest samotny... i blisko ma do Fugaku, więc w razie czegoś wspólne mieszkanie taniej wyjdzie xD
Rany, 15% mniej od premii... Uchiha jest bezwzględny O_O No to się Namikaze ładnie wpakował... niech no tylko robi jakieś zastoje w projektach stron, to się borok z pensją pożegna xD
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnotka świetna przez jakiś czas nie miałam dostępu do neta ale już wszystko nadrobiłam :) czekam na następną notkę zapowiada się bardzo ciekawie :P
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam weny na komentowanie,więc napiszę tylko,że to było ZAJEBISTE! Pozdrawiam i czekam na więcej;**
OdpowiedzUsuńKasia
Odpowiem krótko i zwięźle... "KOCHAM! I! CZEKAM! NA! WIĘCEJ! <3" ... i to tyle xP
OdpowiedzUsuńJuż nie mogłam się doczekac tego opowiadania :) Rozdział wprost cudowny :D no może trochę krótki no ale przecież to początek :P wiem że na pewno się rozkręcisz :) No i to dopiero pierwszy rozdział a ja już zakochałam się w Sasuke. Mimo to że było go troszkę mało xd Ja chyba kocham go w każdym wydaniu <3 Czekam na następne rozdziały i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoj trochę z opóźnieniem, ale brak czasu na cokolwiek obecnie... rozdział jest cudowny, jest wspaniałe wprowadzenie, już sobe teraz wyobrażam strach Minaoto jak nie będzie miał pomysłu, a przypomni sobie tą dziewczynę z kawą i jak została potraktowana... Fukagu jak widać jakoś nie pała wielka ochotą na spotkania z Orochimaru, w ogóle wie czym się jego synowue zajmują? Oj Oro nic nie wściekł się po takiej odzywce do niego przez Sasuke. Ciekawe jak będzie wyglądało pierwsze spotkanie Sasuke i Naruto.. Czekam na kolejny rozdzialik....
Weny, weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia