Nie, to jeszcze nie jest nowe opowiadanie. Na razie mam dla was oneshota, którego właściwie mogę nazwać małą zapowiedzią Mafia o Machibuse (w pewnym sensie) ;3. A co do MoM to myślę, że prolog pojawi się już za tydzień a może nawet trochę wcześniej =3.
Wracając do oneshota to jest w nim pairing, którego nigdy wcześniej nie pisałam a bardzo mi się spodobał, miło mi się go pisze i myślę, że całkiem nieźle mi to wyszło =3. Moim natchnieniem była Ayame która podsunęła mi pomysł i której dedykuję ten tekst oraz piosenka jak i teledysk T.O.Pa i G-Dragona - Baby good night. Mam nadzieję, że oneshot wam się spodoba =3.
Życzę miłej lektury =3
* * *
Musiał
przyznać, że nie miał pojęcia, kiedy to się zaczęło. Nie wiedział, kiedy zaczął
wypatrywać srebrzystych włosów wśród półek z książkami. Zapomniał już, kiedy
zaczął pracować za wszelką cenę tylko po to, aby go zobaczyć. Nie znał powodu
ani nawet dokładnego dnia, kiedy zerwał ze swoim chłopakiem, mając przed oczami
obraz przystojnej, znudzonej twarzy nieznajomego mężczyzny. Nie wiedział nawet,
kiedy i dlaczego tak bardzo zafascynowały go te wąskie usta, poruszające się
szybko w niemym szepcie. Nie pamiętał, kiedy zakochał się w błyszczących
szarych oczach, które uważnie śledziły tekst kolejnej książki. Nie miał pojęcia
dlaczego tak pragnął dotyku dużych, męskich dłoni, które z wyjątkową
delikatnością przewracały kolejną z pożółkłych stron. Zapomniał dlaczego pierwszy uśmiechnął się do
mężczyzny i czemu jego serce tłukło się w jego klatce piersiowej niczym po
wielomilowym biegu, kiedy szarowłosy odwzajemnił gest. Nie miał pojęcia, kiedy
pierwszy raz położył się do łóżka, myśląc właśnie o nim. Nie wiedział już,
kiedy zaczął traktować nieznajomego mężczyznę niczym swoją Muzę… Nemezis…
Galateę. Nie znał dnia ani godziny, w której zdał sobie sprawę, że dzień bez spojrzenia
w głębokie szare oczy, bez śledzenia gry światła zachodzącego słońca w
srebrzystych pasmach sterczących włosów i bez delikatnego uśmiechu wąskich ust
mężczyzny jest dla niego dniem zmarnowanym. Jednak pamiętał doskonale jakby to
było dziś, kiedy miesiąc temu szef oznajmił mu, że zamykają księgarnię na
dobre. Nie mógł zapomnieć tego uczucia, kiedy uderzyła go myśl, że już nie
zobaczy tajemniczego, przystojnego mężczyzny, że już nie spojrzy w jego oczy
ani tego, że przez swój głupi strach zapewne nigdy nie zapyta o imię
nieznajomego.
Zdołowany Shikamaru
wpakował kolejną książkę do kartonowego pudła, robiąc przy tym przerażająco
niezadowoloną minę. Za nic nie umiał zrozumieć dlaczego to on – kasjer, musi
wynosić stąd cały asortyment. Westchnął cierpiętniczo, odstawiając ciężkie
pudło pod ladę. Zmarszczył w zdziwieniu brwi, kiedy po sklepie rozniósł się
cichy odgłos dzwoneczka umocowanego przy drzwiach wejściowych. Wyprostował się
i zaskoczonym wyrazem twarzy powitał stałego klienta. Serce w jego piersi
zabiło szybciej, kiedy szarowłosy posłał mu delikatny uśmiech.
- Dzień
dobry – Shikamaru przywitał mężczyznę, spuszczając wzrok na taśmę, którą
trzymał w rękach.
- Dzień
dobry – odparł szarowłosy głębokim, męskim głosem, podchodząc do kasjera. –
Chciałem zapytać – zaczął niepewnie, wsuwając dłonie do kieszeni swoich spodni
– ta informacja na drzwiach jest prawdziwa?
- Tak –
odpowiedział szatyn, odrywając kawałek taśmy - dla takich księgarni jak ta, w
dobie XXI wieku, nie ma miejsca na rynku. Ludzie przerzucają się na e-booki i
takie tam. Wie pan, łatwiejszy i szybszy dostęp. A w praktyce właściwie za
darmo – wyjaśnił po czym zakleił pudło – jeśli chce pan coś tutaj kupić to
dzisiaj ma pan ostatnią taką możliwość – dodał przygnębionym głosem, rzucając szarowłosemu
przelotne spojrzenie.
- Rozumiem –
mruknął mężczyzna. Wydawał się być
zawiedziony. – Co zrobicie z wszystkimi tymi książkami? – Zapytał, marszcząc
idealnie wyprofilowane brwi.
- Jak na
razie zabieram je do domu a później… się zobaczy – wyjaśnił Shikamaru, sięgając
po kolejną partię książek.
- Szkoda,
nie przeczytałem jeszcze wszystkich – westchnął szarowłosy, rzucając tęskne
spojrzenie kącikowi, w którym jeszcze wczoraj stał stół i kilka krzeseł. W
piątki mężczyzna zawsze tam przesiadywał, czytając stare tomiska i wygrzewając
się w promieniach zachodzącego słońca. Szatyn przygryzł dolną wargę, wpakowując
książki do kolejnego pudła. Raz kozie śmierć, to jego ostatnia szansa, a co z
tego wyjdzie dowie się kiedy spróbuje.
- Wie pan –
zaczął nieśmiało – jeśli zależy panu na przeczytaniu tych książek to… może pan
jutro do mnie wpaść. Nie są mi one potrzebne, więc mogę je panu dać –
zaproponował, śledząc uważnie reakcje mężczyzny. Szarowłosy najpierw wydał się
bardzo zdziwiony propozycją chłopaka, jednak ostatecznie jego twarz przyozdobił
zadowolony uśmiech, który Shikamaru tak lubił.
- Bardzo
chętnie – odparł klient – podasz mi adres? – Zapytał, kiedy Nara po kilku
minutach nadal stał, wpatrując się w jego twarz.
- Aleja wiśni piętnaście, mieszkanie numer
siedem – powiedział szybko szatyn, wciąż zdziwiony odpowiedzią mężczyzny. Nie
spodziewał się, że szarowłosy przystanie na taką propozycję tym bardziej, że z
jego strony był to desperacki ruch, za którym kryło się nieznane mu dotąd
uczucie.
- W porządku
– mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej, po czym zapadła między nimi
krępująca cisza. Shikamaru nie wiedząc co zrobić wodził wzrokiem wszędzie byle
by tylko uniknąć spojrzenia szarowłosego. W końcu mężczyzna odchrząkną,
wyciągając otwartą dłoń w stronę szatyna. – Hatake Kakashi - przedstawił się a chłopak, przepełniony
jeszcze większym zdziwieniem, uścisnął jego rękę.
- Nara
Shikamaru – odpowiedział, a na jego twarz wpłynął bezmyślny uśmiech. Gdyby mógł
nie puściłby tej dłoni już nigdy. Była dokładnie taka jak ją sobie wyobrażał.
Lekko szorstka, duża, ciepła, silna i nieco żylasta. Taka jakiej chciał, jakiej
potrzebował. – Bardzo mi miło – dodał, a widząc zaskoczoną minę szarowłosego,
zorientował się iż wypowiedział to na głos.
- Mnie
również – powiedział Kakashi. Jego usta drżały lekko od powstrzymywanego
śmiechu. – W takim razie, do zobaczenia jutro o siedemnastej? - Puścił dłoń Shikamaru, odwrócił się na
pięcie i podszedł do drzwi.
- Tak, do
jutra – mruknął nieco speszony szatyn. Mężczyzna posłał mu jeszcze jeden
uśmiech, po czym wyszedł ze sklepu. Shikamaru odetchnął głośno, opierając się
pośladkami o ladę. – Upierdliwa sytuacja – bąknął sam do siebie, drapiąc się po
głowie.
* * *
Wstawił wodę
na herbatę i wyszedł z kuchni. Stanął na środku salonu, nie wiedząc co ze sobą
zrobić. Spojrzał w lustro, poprawiając
sterczącą kitkę na czubku głowy. Uśmiechnął się lekko do swojego odbicia, po
czym sprzedał sobie mentalnego kopniaka.
Zaczynam zachowywać się niczym rażona miłością dziewica,z oburzoną miną
usiadł na czarnej, skórzanej kanapie, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Rzucił smętne spojrzenie swojej małej biblioteczce, która stanowiła przegrodę
pomiędzy jego salonem a kuchnio-jadalnią. Chyba po raz pierwszy w życiu tak
bardzo się denerwował. Zatupał nerwowo nogą, zagłębiając się w swoich myślach.
Wciąż nie wiedział co czuje do tego mężczyzny. Nie znali się. Nigdy ze sobą nie
rozmawiali, nie licząc oczywiście wczorajszej wymiany zdań. Jedyne co ich
łączyło to piątkowe zachody słońca, książki i nieśmiałe uśmiechy na pożegnanie.
Podobno był inteligentny, ale za nic nie umiał zrozumieć na czym polega ich
dziwna znajomość. Wyczuwał między nimi więź mimo, że w praktyce nie było między
nimi nic. Kiedy o tym myślał miał wrażenie jakby przespał sporą część swojego
życia. Zupełnie nieoczekiwanie, po małym mieszkanku rozległ się drażniący
dźwięk dzwonka.Shikamaru podskoczył w miejscu, zrywając się z kanapy i
podbiegając do drzwi. Otworzył je z rozmachem, od razu napotykając parę szarych
tęczówek. Szybko zmierzył mężczyznę wzrokiem. Jasnoszare dżinsy, czarna
koszulka, ciemnozielona kamizelka z kapturem i czarne trampki. Kiedy teraz się
nad tym zastanawiał, to stwierdzał, że mężczyzna nie mógł mieć więcej niż
dwadzieścia kilka lat.
- Dzień
dobry – przywitał się Shikamaru. Jego serce tłukło się o żebra tak głośno, że
nie zdziwiłby się gdyby słyszał je także jego gość. – Jak… tu… ? – zapytał
nieskładnie, patrząc to na mężczyznę to na schody.
- Pomagałem
starszej pani z psami więc odpuściłem sobie domofon –wyjaśnił Kakashi, machając
zdawkowo ręką. – Mogę? – Zapytał, wskazując
salon Shikamaru.
- A… tak –
Nara odsunął się, wpuszczając szarowłosego do mieszkania. Hatake rozejrzał się
po wnętrzu, uśmiechając się w zadowoleniu. Najwyraźniej szatyn lubował się w
stylu retro.
- Ładnie
tutaj – oznajmił Kakashi po czym usiadł na kanapie, moszcząc się na niej
wygodnie.
- Herbaty? –
Zaproponował Shikamaru, przesuwając pudło z książkami bliżej kanapy.
- Zielonej –
zażyczył sobie szarowłosy, sięgając po pierwszą książkę.
-...ogólnie
to bardzo dobra książka, ale osobiście zmieniłbym zakończenie, bo szczerze
irytuje mnie tam to głupie babsko – Kakashi zakończył swój wywód na temat
kolejnej książki, a Shikamaru zaśmiał się perliście. Sam nie wiedział co w
niego wstąpiło, zachowywał się niczym zakochana nastolatka. W przeciągu trzech
godzin szarowłosy stał się dla niego kimś na kształt bóstwa. Serce wciąż tłukło
się w jego klatce piersiowej w zdwojonym tempie, a przy każdym, nic nie
znaczącym, dotyku Hatake, przyspieszało jeszcze bardziej. Kakashi był naprawdę
wspaniałym mężczyzną. Inteligentny, a przy tym zabawny. Miał wyrobioną opinię
na każdy temat i swoje zdanie, którego nie bał się wyrażać. Z bliska jeszcze
bardziej przystojny, o niesamowicie elektryzujących tęczówkach w kolorze
burzowego nieba. Shikamaru nie mógł się powstrzymać, aby przy każdej
nadarzającej się okazji nie dotknąć ciepłej dłoni mężczyzny.
- Chyba już
będę zbierał się do domu – oznajmił Kakashi, dopijając czwartą herbatę.
Shikamaru zachłysnął się wdychanym powietrzem, a jego mózg zaczął pracować na
pełnych obrotach. W głowie nagle pojawiło się tysiąc myśli,„co zrobić aby zatrzymać mężczyznę na dłużej…
a najlepiej na zawsze.” – Późno już,
a ja mam do zrobienia jeszcze kilka rzeczy – wyjaśnił, wstając z kanapy. – Zobaczymy się za tydzień? – Zaproponował, a
wszystkie myśli krążące w głowie Shikamaru zatrzymały się gwałtownie,
powracając do poprzedniego, leniwego stanu. Szatyn znów stał się dziwnie
upojony bliskością Kakashi’ego.
- Jasne –
odparł natychmiast Nara, również wstając. – O tej samej godzinie? – Zapytał,
przygryzając dolną wargę. Szarowłosy uśmiechnął się kątem ust, a w jego oczach
przez chwilę pojawił się drapieżny błysk. Shikamaru zmarszczył pytająco brwi,
jednak po chwili stwierdzając, że było to tylko przewidzenie.
- Tak –
Hatake odpowiedział bez zastanowienia, po czym podszedł do wyjścia. Szatyn
podążył zaraz za nimi. – W takim razie do zobaczenia – szarowłosy otworzył
drzwi, odwracając się przodem do Shikamaru. Przez chwilę wpatrywał się w czarne
tęczówki szatyna, walcząc z chęcią wpicia się w jego malinowe usta,aby
następnie posłać mu tylko niemrawy uśmiech i odejść do swojego pustego
mieszkania.
* * *
Kakashi położył
się na łóżku, uśmiechając się delikatnie. Do wczoraj nie zdawał sobie sprawy
jak bardzo zależało mu na… książkach? Nadal głupio to sobie wmawiał. Powtarzał
jak mantrę. Przecież to nie prawda. Przeczytał już wszystkie książki jakie go
interesowały, niektóre nawet dwa razy. Więc zależało mu na…
- Shikamaru
– szepnął, posyłając imię ukochanego w ciemność. Nigdy nie pomyślałby, że
szatyn zaprosi go do siebie. Przychodził do księgarni już od dwóch lat,
regularnie, co każdy piątek, a chłopak nie wydawał się zainteresowany. Zauważał
delikatne uśmiechy Shikamaru jednak nie wpadłby na to, że mogą one coś znaczyć.
Najwyraźniej potrzebował bodźca. Bądź co bądź cała ta sytuacja ciągnęła się już
długo. Przywykli do siebie,a piątkowe spotkania stały się ich rutyną. Właściwie
dla Kakashi’ego było to coś do czego dążył przez cały tydzień. Uwielbiał
przesiadywać w księgarni aż do zmierzchu i znad książek obserwować Shikamaru
skąpanego w świetle zachodzącego słońca. Kochał jego delikatny uśmiech, kiedy
czytał gazetę,ogrzewając dłonie o kubek z gorącą herbatą. Uwielbiał czarne
tęczówki, które ze swoistym błyskiem szukały odpowiedniego tytułu. Nie mógł
oderwać spojrzenia od delikatnych, szczupłych dłoni, które z wprawą układały
grube tomy między innymi. Ubóstwiał długie palce, które delikatnie głaskały grzbiet
książki, kiedy Shikamaru czytał jej opis.
Kakashi
westchnął cicho, okrywając się kołdrą i przekręcając na bok. Położył dłoń na
zimnej poduszce obok, głaszcząc ją leniwymi ruchami.
- Shikamaru
– mruknął jeszcze raz, zamykając oczy. Zanim wpadł w ramiona Morfeusza jego
ostatnią myślą była ta, że na za tydzień zapowiadali burze.
* * *
Shikamaru
kichnął, zakrywając się kocem po sam czubek nosa. Mruknął niezadowolony, w
myślach złorzecząc na swojego szefa. Gdyby nie kazał mu biegać z pudłami
pełnymi książek to zapewne teraz byłby zdrowy. Utkwił smętne spojrzenie w
wielkiej szybie, po której spływały krople deszczu. Przez ułamek sekundy niebo
przeszył świetlisty zygzak, a zaraz za nim Tokio ogarnął donośny grzmot. Szatyn
spojrzał na zegar wiszący na ścianie naprzeciwko. Była już osiemnasta a
Kakashi’ego nadal nie było. Shikamaru kichnął jeszcze raz, drżąc pod kocem.
Mógł się tego spodziewać. W końcu Hatake chciał tylko książek. Ależ był głupi.
Ubzdurał sobie, że mężczyzna przychodzi do niego, a książki są tylko głupim
pretekstem. Po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Shikamaru skrzywił się
strasznie i pociągną nosem. Nie chciało mu się zwlekać z kanapy. Dzwonienie
powtórzyło się, drażniąc Narę.
- Nie ma
mnie – oznajmił szatyn, odwracając się plecami do wejścia. Chwilę później
usłyszał jak drzwi otwierają się. Shikamaru odwrócił głowę tak szybko, aż coś w
jego karku strzeliło nieprzyjemnie. W drzwiach stał przemoczony Kakashi z
beztroskim uśmiechem na twarzy. Ze zdziwienia szatyn podniósł się do siadu. –
Kakashi?
- Cześć –
szarowłosy przywitał się, zdejmując mokre trampki. – Przepraszam za spóźnienie,
ale musiałem zostać w pracy trochę dłużej – wyjaśnił mężczyzna – no i po drodze
złapała mnie ta burza.
- Czekaj –
mruknął Shikamaru. Mimo bolącej głowy podniósł się z kanapy i czym prędzej
zniknął w łazience. Kiedy zobaczył Kakashi’ego poczuł się jakby ktoś wylał na
niego wiadro zimnej wody. Jego serce znów przyśpieszyło, tłukąc głośno w klatce
piersiowej. Chłopak złapał szlafrok i ręcznik po czym odetchnął i wyszedł z
łazienki. – Proszę - na mokre włosy Hatake narzucił ręcznik, na co Kakashi
zaśmiał się cicho, strzepując materiał na ramiona.
- Jesteś
chory? – Zapytał, podchodząc bliżej Nary. Shikamaru przytaknął ruchem głowy,
kładąc szlafrok na oparciu fotela.
- Nie
musiałeś przychodzić – powiedział, robiąc mały kroczek w stronę szarowłosego.
Ich klatki piersiowe prawie stykały się ze sobą.
- Ale
chciałem – odparł Kakashi, zdejmując koszulkę. Oczy szatyna bezwiednie zsunęły
się na nagi tors mężczyzny. Po bladej skórze ściekały kropelki wody,
zatrzymując się dopiero na pasku spodni, który po chwili szarowłosy rozpiął. –
Zmoczyłem ci dywan.
- Wyschnie –
Shikamaru oznajmił zachrypniętym szeptem, starając się powstrzymać dłonie,
które mimowolnie chciały spocząć na umięśnionym brzuchu mężczyzny. –Chciałeś…
dla książek? – Zapytał wracając do przerwanego tematu.
- Dla ciebie
– odpowiedział szarowłosy po czym bez skrępowania zsunął spodnie z swoich
bioder. Usłyszał jak Shikamaru przełknął głośno ślinę i z zadowolonym uśmiechem
kopnął mokry materiał pod drzwi.
- Dla mnie?
– Zapytał szatyn, wracając spojrzeniem do twarzy Kakashi’ego. Szarowłosy
przytaknął, wsuwając palce za materiał przemoczonych bokserek. – Dlaczego? – Tęczówki
Shikamaru powiodły za zsuwającą się z wąskich bioder bielizną. Kiedy jego wzrok
spoczął na lekko uniesionej, pokaźnej męskości Hatake, poczuł jak cała krew
spływa do jego lędźwi sprawiając, że przez jego ciało przeszedł dreszcz.
- Drżysz –
szepnął Kakashi, sięgając po biały szlafrok. – Dla ciebie… bo wzbudzasz we mnie
takie emocje jakich nikt inny nie potrafi. Przy tobie budzę się do życia i co
więcej, chcę żyć. Twój widok sprawia, że na moją twarz wpływa uśmiech, że w
środku czuję to przyjemne ciepło – wyjaśnił, ubierając szlafrok. – Zrobić ci
herbaty? – zapytał, kiedy Shikamaru znowu zadrżał.
- Nie –
odszepnął szatyn, wpatrując się w oczy mężczyzny. Nie chciał teraz herbaty, nie
po tym co usłyszał, bo to znaczyło, że Kakashi czuje to samo co on, prawda?– Co
mam przez to rozumieć? – Słyszał szum własnej krwi, swój płytki oddech i
dudniące serce.
- Zakochałem
się w tobie, Shikamaru – powiedział cicho Kakashi. Cicho, ale pewnie, bez
wahania. Obraz przed oczami szatyna zawirował, a gdy wrócił na swoje miejsce
Nara z wyjątkową ostrością zarejestrował kroplę deszczu, spływając po policzku
Hatake. Niepewnie położył dłonie na szerokich ramionach szarowłosego, uniósł
się lekko na palcach, wysunął koniuszek języka i zlizał kropelkę. Poczuł jak
ciepłe dłonie Kakashi’ego oplatają go w pasie. – Co mam przez to rozumieć? – Szarowłosy
powtórzył pytanie chłopaka.
- Zakochałem
się w tobie, Kakashi – szatyn wyszeptał wprost do ucha mężczyzny, owiewając je
gorącym powietrzem. Przesunął dłonie na szyję szarowłosego po czym delikatnie
ucałował jego dolną wargę. Hatake przymknął powieki, łącząc ich usta w
nieśmiałym, czułym pocałunku. Wargi Shikamaru były ciepłe i miękkie. Idealne.
Szatyn objął szyję mężczyzny, przysuwając się jeszcze bliżej. Ich ciała stykały
się na całej długości. Kakashi był mokry, ale ciepły.
Szarowłosy
otworzył powoli oczy, odrywając się od kuszących ust Shikamaru. Niepewnie
zsunął dłoń na pośladek chłopaka, aby po chwili ścisnąć go delikatnie. Szatyn
sapnął cicho, zagryzając dolną wargę.
- Chcesz? – Zapytał
szeptem Kakashi, drugą ręką łapiąc sznurek przytrzymujący poły szlafroka
Shikamaru. Chłopak przytaknął ruchem głowy, muskając wargami usta szarowłosego.
Mężczyzna uśmiechnął się kątem ust i kolejny raz wpił się w usta Nary. Ich
pocałunek nadal był czuły i leniwy. Nie mieli ochoty na brutalności czy
zwierzęcą dzikość. Kakashi wsuwając język w usta Shikamaru powoli prowadził ich
w stronę kanapy, rozwiązując sznurek szlafroka. Szatyn mrucząc cicho, wsunął
zimne ręce pod szlafrok szarowłosego, sprawiając, że przez ciało mężczyzny przeszedł dreszcz. Kakashi odrywając się od chłopaka, położył go na
kanapie, zawisając nad nim. Szlafrok szatyna rozchylił się, ukazując Hatake
opalone, złoto-brązowe ciało Shikamaru. Szarowłosy uśmiechnął się delikatnie,
po czym pochylił nad chłopakiem. Poczynając od szyi, zaczął składać drobne pocałunki na ciele Nary co rusz zasysając delikatnie
skórę, aby naznaczyć ukochanego. Zsunął usta na obojczyki chłopaka, podgryzając
miękką skórę. Rękami masował jego uda i biodra, wyrywając z ust Shikamaru ciche
westchnienia. Wysunął język i przesunął nim od ramienia, aż po miejsce za uchem,
aby później przenieść usta na klatkę piersiową. Kiedy dotarł do jednego z
twardych sutków, ujął go w usta i począł intensywnie ssać. Drugą rękę przesunął
z uda, poprzez płaski brzuch na pierś, aby zająć się drugą brodawką. Chłopak
jęknął nieśmiało, wplatając palce w mokre włosy Kakashi’ego. Po chwili
szarowłosy zsunął usta niżej, na brzuch szatyna. Kiedy dotarł do pępka, wsunął
w niego język, zataczając kółeczka i napawając się mruczeniem kochanka. Oddech
Shikamaru stał się szybki i urywany, kiedy wąskie wargi Kakashi’ego znalazły
się na jego podbrzuszu, podgryzając delikatną skórę. Chłopak zsunął dłonie na
plecy mężczyzny, drapiąc je łagodnie. Hatake
dokładnie ominął nabrzmiałą męskość Shikamaru, składając pocałunki na smukłym
udzie.
- Kakashi –
jęknął szatyn, wbijając paznokcie w ramiona szarowłosego. Mężczyzna uśmiechnął
się figlarnie i podciągnął wyżej tak, aby ich twarze znajdowały się na tym
samym poziomie.
- Byłeś już
kiedyś z mężczyzną? – Zapytał Hatake, zsuwając gumkę z włosów Shikamaru, które
po chwili rozsypały się wokół jego głowy. W jego szarych oczach pojawiła się
troska, kiedy delikatnie głaskał policzek szatyna.
- Tak,
jestem gotowy – odparł Shikamaru, domyślając się co mężczyzna ma na myśli.
Tęczówki Kakashi’ego zalśniły drapieżnym błyskiem, jednak szarowłosy złożył na ustach
chłopaka czuły pocałunek, po czym ujął w dłoń swoją męskość. Shikamaru objął
szyję mężczyzny, czekając na niepowtarzalne uczucie wypełnienia, które już po
chwili pojawiło się. Kakashi westchnął, zamykając oczy. Przez jego ciało
przeszły fale gorąca, kiedy jego członek znalazł się w wilgotnym, ciasnym i
ciepłym wnętrzu Shikamaru. Szarowłosy przez chwilę trwał nieruchomo jednak niedługo
otworzył oczy poruszając ostrożnie biodrami. Jego ruchy były powolne i płytkie.
Mimo zapewnienia szatyna, wolał być ostrożny. Kiedy z ust Shikamaru zaczęły
wyrywać się ciche jęknięcia, pogłębił pchnięcia, zagryzając wargi. Wnętrze
chłopaka było tak niesamowicie jedwabiste. Nie mógł powstrzymać się od
westchnień, kiedy jego męskość od nowa i od nowa zagłębiała się w ciepłej
wilgoci. Nieoczekiwanie przez ciało szatyna przeszedł elektryzujący dreszcz
sprawiając, że z jego gardła wyrwał się głośny jęk, a mięśnie zacisnęły się na
gorącym członku Kakashi’ego. Szarowłosy mruknął w zadowoleniu, uśmiechając się
figlarnie. Znalazł to czego szukał. Pogłębił pchnięcia jeszcze bardziej, nieco
przyspieszając. Teraz za każdym razem uderzał w prostatę szatyna, co spotykało
się z krzykami rozkoszy nie tylko Shikamaru, ale również ze strony Kakashi’ego.Na
jego męskości zaciskały się silne mięśnie Shikamaru powielając rozkosz. Chłopak
krzyczał i jęczał, drapiąc plecy kochanka tak, że na bladej skórze zostawały
czerwone pręgi. Po chwili przed oczami obojga wybuchnął kalejdoskop barw, a
ciała pochłonęły fale przyjemnego gorąca. Wykrzyknęli nawzajem swoje imiona.
Szatyn zacisnął zęby na ramieniu Kakashi’ego, kiedy poczuł jak wypełnia go
nasienie kochanka. Szarowłosy opadł na Shikamaru, dysząc głośno.
- Ugryzłeś
mnie – mruknął, szczypiąc Narę w pośladek. Zaśmiał się, kiedy chłopak wierzgnął
wściekle nogą, kichając głośno.
-
Przepraszam – bąknął szatyn, głaszcząc mężczyznę po włosach. – Pić mi się chce.
- Zrobię ci
herbaty – Kakashi usiadł na kanapie. Jego włosy były rozczochrane jeszcze
bardziej niż zawsze.
- Nie chcę
herbaty, gorąco mi – Shikamaru usiadł obok szarowłosego. – W lodówce mam
szampana – przypomniało mu się.
- Jesteś
chory – upomniał go Kakashi, co skończyło się kolejnym ugryzieniem w ramię. –
Dobra, już idę – zgodził się i po chwili zniknął w kuchni, mrucząc coś pod
nosem. Kilka minut później szedł z powrotem niosąc w rękach butelkę zimnego
szampana, dwa kieliszki i miseczkę truskawek. – Mam deser – oznajmił, kładąc
wszystko na stoliku.
- Gdzie
idziesz? – zapytał szatyn, kiedy Kakashi nie usiadł obok
niego. Mężczyzna nie odpowiadając podszedł do kartonowego pudła i wyciągnął z
niego jedną ze starych książek.
- Poczytam
ci – wyjaśnił, siadając obok chłopaka i obejmując go ramieniem.
Ciekawy pomysł na one-shota! Chyba trzeba za to podziękować Ayame. Zastanawiam się czy ta parka bd występować w nowym opowiadaniu. Mam nadzieję, że tak. Pierwszy raz czytałam o tej parze i jestem ciekawa co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny Hilda
Eh przerwało mi połączenie i komentarz się nie dodał więc tak w skrócie: bardzo mi się podobała, było ciekawie i oryginalnie, jestem ciekawa MoM i pytam czy dokończysz "Koronkowe stringi w londyńskim Pandemonium" :) W sumie tyle było w poprzednim komentarzu, tylko był ładniej rozbudowany i ładniej napisany ale czego ja mogę wymagać od mojego internetu :)
OdpowiedzUsuńŻyczę wielu natchnień
PS. Dzięki wielkie Ayame za to, że byłaś natchnieniem ;p
Antek
Nie ma za co za natchnienie ^_^
OdpowiedzUsuńCały mój pomysł, który tutaj zawarłaś wyszedł Ci ciekawie i słodko. Nie przeczę, że bardzo ale to bardzo uwielbiam tę dwójkę ^^ I mam nadzieję, że będzie ich o wiele więcej w Twoich opowiadaniach, ale i nie tylko Twoich. Bardzo cieszyłam się na tego shota, SasuNaru zrobiło się zbyt kanoniczne w internecie :)
Czekam na kolejne :)
Jeśli to ma związek z MOM to jestem ciekawa jaki. :3 Ogólnie historia fajna i podobało mi się. D Pierwszy raz, prawdę mówiąc spotykam się z Kakashim i Narą jako parą i podoba mi się. :D <3 Początek nie wiele mówił, co jeszcze bardziej zachęcało do czytania, a ich pierwsza rozmowa, w której opisałaś tylko odczucia Shikamaru dało taką niepewność, ale to było świetne. :D Oj, za długie to zdanie. xD No, to czekam na coś z Mom i nie tylko. :D
OdpowiedzUsuńJeny! Wiem, że się powtarzam, ale kocham Twoją twórczość! Pewnie jeszcze nie raz będziesz miała okazje to ode mnie usłyszeć ;) świetnie napisany one-shot, który jeszcze bardziej zwiększył mój apetyt na Twoje nowe opowiadanie. Plus za to, że po raz pierwszy spotykam się z tym pairingiem i powiem szczerze, że bardzo przypadł mi on do gustu. Słodko ^^ niestety jutro wprowadzam się już do akademika i na razie będę tam odcięta od internetu (nie wiem jak ja to wytrzymam), ale w każdy weekend będę nadrabiać zaległości i się odzywać. Obiecuję! ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę! ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotkałam się z takim połączeniem- Shikamaru x Kakashi.
OdpowiedzUsuńJestem strasznie zaskoczona że na taką historie wpadłaś.
Bardzo ciekawa wciągająca historia,bardzo mi się spodobała.
Życzę natchnienia do napisania kolejnych historii i pozdrawiam.:D
Vamp Bloody
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały one-shoot Tobie wyszedł, miał w sobie to coś urzekającego, wspaniale się czytało, Kakashi przychodzi do tej księgarni nie tylko czytać książki, ale te i poobserwować Shikamaru...
Z wielką niecierpliwością kochana czekam na nowe opowiadanie ... ;]
Weny życzę
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ojej, przyznam, ze nie spodziewałam się takiej parki! Shikamaru i Kakashiego razem widze na serio po raz pierwszy i choć na początku nie byłam do tego bardzo przekona, jednak spodobało mi się. Całość wyszła po prostu świetnie, naprawdę. Miejscami słodko i tak aww~~ ^w^
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowego opowiadania. :D
Pozdrawiam,
abunai
fajny pomysł na shota kakashi i shika tego jeszcze nie czytałam ale bardzo mi się podobało :P czekam teraz na 1 rozdział opowiadanka i życzę dużo weny
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego paringu no ale wyszło bardzo fajnie :) Miłe urozmaicenie czekania na nowe opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny oneshot,fajna parka,lubię to;p Wszystko co piszesz jest świetne,a z twoimi pomysłami to nigdy nie będzie nudno=3 Weny kochana i zaczynaj nowe opowiadanie bo tak się na nie najarałam,że nie wytrzymam xD
OdpowiedzUsuńKasia
Extra one shot. xD Mało się spotyka opowiadań z tym paringiem. ;P Kakashi był słodki ;3 Zwłaszcza w ostatniej scenie! Poczyta Narze! ;3 Tak, obydwoje to lubią i na pewno nie będą się nudzić... tylko gdzie teraz będą książki Powrócą co Shikamaru, czy to chłopak przeniesie się do nich XD
OdpowiedzUsuńFAJNA HISTORYJKA ALE MIMO WSZYSTKO WOLE IRUKE I KASIA ;]
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało. ;) Originalny pomysł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam