czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział XXXVI

Ohayo!

Dzisiaj kolejny rozdział i to z małą niespodzianką =3. Nie wiem jak do tego podejdziecie, więc mam nadzieję, że przyjaźnie. Sama nie przepadam za pisaniem takich rzeczy także ten niespodziankowy parring nie będzie tutaj odgrywał jakiejś głównej roli =3.

Rozdział nie betowany.

Blogowy kompan w czytaniu oficjalnie zostaje Misakim-chan =3. Głosów na to imię oddało aż siedemnaście osób. Ja głosowałam na inne ale to też mnie zadowala ^w^ i mam nadzieję, że was także =3.

XYZ - Łudzę się, że jednak Suigetsu przetrwa xD. Bardzo go lubię więc będę go bronić ^w^.

Eitheldur - Oj, twój komentarz wydał mi się taki uroczy <3 i poprawił mu humor. Cieszę się, że poprzednia notka tak ci się podobała, i że dzięki niej cały czas się uśmiechałaś =3. Dobrze, że chociaż ty nie masz zamiaru zabijać mojego biednego Suigetsu xD.

Hilda - Też bardzo chętnie zapisałabym się do tej szkoły ale ona istnieje niestety tylko w moim opowiadaniu T_T. Kakashi potrafi czynić cuda i, jak widać, nawet ze strasznego nauczyciela matematyki może zrobić człowieka z poczuciem humoru =3. Tak, tak! Wybacz Suigetsu, proszę *szczenięce oczka*. Przez ostatnią notkę narobiłam mu sporo wrogów ^^' a on jest przecież taki wspaniałomyślny <3. Oj, nie masz się czym martwić Sasuke był rozbrykany ale teraz Naruto go ugłaszcze i już nie będzie żadnego seksu na wycieczkach... chyba, że z samym Narusiem ;3.

Kaori-chan - Uff, cieszę się, że i ty nie jesteś zła na Suigetsu. Kilka osób chce go zabić D=. Tak kochana, shake'ami xD. Widzę, że niedługo będziemy zakładać nie tylko fanklub Kiby ale i Gaary <3. Dobra, w takim razie nie słucham twojej patelni w kwestiach bzykania xD. Ha! Kakashi to... sama nie wiem... wspaniały nauczyciel, człowiek... i kochanek ;3. Osobiście go uwielbiam <3.

Dilla-chan - Na twój komentarz w zasadzie odpisałam w komentarzach pod ostatnim postem więc jeśli chcesz to tam zajrzyj =3.

Basia - Bardzo się cieszę, że spodobały ci się moje speciale. Ja wolę nie myśleć co by się stało gdyby Shino i Suigetsu zepsuli łóżko Sasuke a nie Naruto  ^^'. Cieszy mnie, że tak bardzo spodobał ci się rozdział XXXIV =3. Mnie samej podobała się rozmowa między Suigetsu a Shino ^w^. Faktycznie mają szalone pomysły ale są młodzi i zakochani xD niech korzystają z życia <3.

Natsuchi013 - O... biedny Suigetsu, a ja go tak lubię! Może jednak się rozmyślisz i nie zrobisz biedaczkowi krzywdy? *szczenięce oczka*. Oh, w takim razie życzę powodzenia w ćwiczeniach xD.

doooosiia - Dziękuję, dziękuję *kłania się*. Bardzo mnie cieszy, że ostatni rozdział tak bardzo ci się spodobał =D. Bardzo poprawiłaś mi humor swoim komentarzem, naprawdę dziękuję ;*.

Akemi - Twoje groźby skierowane do Suigetsu chyba były najgorsze, aż mu zaczęłam współczuć =P. Biedaczek, w co ja go wpakowałam? xD Może jednak się rozmyślisz i nie zrobisz mu krzywdy?

HoshiA Karano - Kurcze no, właśnie nie mam fotek a sama bym sobie popatrzyła xD. No a co, przecież jak już odstał tego swojego Drania to nie będzie czekał, prawda? ;3

Midnight - Właśnie nie można ich nie kochać i na tym to wszystko polega xD. Wiesz, że ja sama cieszę się z postępów Sasuke ^^'. Czasami czuję się jak czytelniczka a nie autorka tego opowiadania xD.

Kasia - A poznałam cię po twoim rondelku xD. Nie ty jedna chciałabyś takiego nauczyciela, bo ja też i to jak cholera! ^w^ Biedny Suigetsu, wpakowałam go w niezłe bagno ^^' jednak łudzę się, że przetrwa xD. Oh, ja też uwielbiam Kibę, jest cuuuudowny <3.

Życzę wam przyjemnej lektury =3

* * *

Ręce okropnie mu się pociły, drżał na całym ciele, zaschło mu w gardle. Dobrze, że Asuma jechał z nim, bo nie dałby rady prowadzić w takim stanie. Już dawno by ich pozabijał. Co rusz nerwowo zerkał na historyka, bawiąc się obrączką, którą przed chwilą założył na palec. Nagle rozdzwonił się jego telefon a on krzykną przestraszony. Mógłby przysiąc, że nie wiele brakowało mu do zawału. Asuma zaśmiał się cicho. Dobrze, że chociaż on miał dobry humor. Wyjął telefon z kieszeni spodni, spoglądając na mały ekranik.

Dzwoni Mama

Yamato szczerze się zdziwił. Matka nigdy nie dzwoniła do niego bez powodu. Zmiął pod nosem przekleństwo, odbierając. Już zaczynały się kłopoty.
- Słucham? – mruknął, starając się uspokoić swój głos jak i galopujące serce. W telefonie zamiast powitania matki usłyszał ciche łkanie i pociąganie nosem. – Mamo, co się stało? – zapytał zaniepokojony.
~ Yamato… - dotarł do niego zapłakany głos matki. W tle było słychać nerwowe chrząkanie. Najwyraźniej Misako już była u swoich teściów. – Synku… - kobieta spróbowała jeszcze raz lecz przerwał jej szloch. Westchnęła głośno drżącym głosem. – Tata nie żyje – oznajmiła w końcu po czym rozpłakała się na dobre.
- Co?! – chemik krzyknął do telefonu przez co łkanie matki jeszcze bardziej się wzmogło. – Jak to nie żyje? Co się stało? – ten stary dureń katował go przez całe życie a kiedy już odważył się na wykrzyczenie mu wszystkiego w twarz to ten robi mu coś takiego?! W tym momencie nie czuł nic innego prócz złości. – Mamo?
~ Kiedy wracał z pracy, z nocnej zmiany… na zawał – wyszlochała. – Mógłbyś przyjechać do domu? – zapytała niepewnie.
- Tak, już jadę – odparł. Cholerny ojciec. – Zaraz będę. Trzymaj się – dodał po czym się rozłączył. Pokręcił w niedowierzaniu głową. Po prostu umarł? Westchnął głośno, rozcierając sobie skronie.
- Co się stało? – zapytał Asuma, zerkając z zatroskanym na Yamato. Szatyn spojrzał na niego nieco zaskoczony. Zupełnie zapomniał o obecności Sarutobiego. Westchnął jeszcze raz, uśmiechając się nikle.
- Mój tata umarł – mruknął. Na tą wiadomość na twarzy Asumy pojawiła się konsternacja.
- E… przykro mi – powiedział nie pewnie na co chemik klepnął go w ramię. – Widzę, że zaskakujący z niego facet… był – dodał z uśmiechem.
- Nie mógłbym zaprzeczyć – odparł Yamato. Zapowiadał się naprawdę dziwny dzień i sam nie wiedział jak do tego podejść. Na wieść o śmierci ojca nie poczuł smutku i to go zaniepokoiło, bo powinien. Jednak jego najpierw ogarnęła złość na tego starego sadystę za to, że umarł zanim zdążył szczerze powiedzieć mu co o nim myśli. Teraz natomiast czuł ulgę, że już nie musi tego robić. Już nigdy nie będzie musiał. - Nie wiem czy teraz powinienem rozwodzić się z Misako – mruknął, przerywając ciszę. Asuma zerknął na niego groźnie. – A jeśli mama się załamie?
- Przecież wie, że jesteś gejem – powiedział Sarutobi. – Nie powinno zdziwić jej, że w końcu chcesz żyć i być tym kim naprawdę jesteś. Po za tym Yamato, albo zrobisz to teraz albo nigdy. Masz najlepszą ku temu okazję i gorzej już nie będzie – uśmiechnął się ciepło do zmartwionego Tenzou. – Dobrze się czujesz? – zapytał. Chemik nie wyglądał najlepiej.
- Tak. Martwię się trochę ale jest w porządku – odparł, posyłając Asumie uspokajający uśmiech.
- Mam nadzieję, bo zrobiłeś się lekko zielony – zaśmiał się a Yamato mu zawtórował.

* * *

Młody chemik ledwo przekroczył próg rodzinnego domu a dopadła go jego zapłakana matka. Ścisnęła go mocno, utrudniając oddychanie. Łkała cicho, pociągając nosem.
- Mamo – Yamato złapał matkę za ramiona, odsuwając od siebie na długość rąk. – Kocham cię – powiedział, patrząc jej w oczy.
- Ja ciebie też, syneczku – kobieta znów wtuliła się w pierś syna nawet, nie zauważając gościa. Pani Tenzou uspokoiła się dopiero po kilkudziesięciu minutach po czym dała się zaprowadzić do salonu. Usiadła na jednej z kanap, obok niej od razu znalazła się Misako. Yamato usiadł, razem z Asumą, na sofie po drugiej stronie niskiego, drewnianego stoliczka. Matka chemika była niską, drobną, siwiejącą brunetką w czarnej garsonce o zimnych, stalowo-szarych oczach. Mimo iż jeszcze przed chwilą płakała wyglądała idealnie. Jej strój nie miał ani jednej zmarszczki a włosy były spięte w ciasny kok. Asuma nie mógł uwierzyć, że ta właśnie kobieta jeszcze przed chwilą mówiła Yamato, że go kocha. – Szybko przyjechałeś – mruknęła kobieta, zerkając na Asumę. – Kto to?
- A, mamo – Yamato jakby nagle się ocknął, wstając z kanapy. – To mój… - zaciął się, nie wiedząc co powiedzieć. Kolega z pracy? Przyjaciel? Kochanek? …chłopak?
- Partner – dokończył za niego historyk, uśmiechając się do Yamato delikatnie. „Partner” zabrzmiało dosyć dwuznacznie. – Sarutobi Asuma – podniósł się z kanapy, wyciągając rękę w stronę kobiety.
- Tenzou Chiyo – przedstawiła się, ściskając rękę Asumy. Brunet zerknął na siedzącą obok szatynkę o niebieskich oczach. Była niska i drobna. Stanowczo nie pasowała do Yamato. Sarutobi wyciągną rękę także w jej stronę.
- Tenzou Misako – przedstawiła się cicho i z ociąganiem podała rękę Asumie.
- Mamo, wiem że to nie najlepszy moment ale muszę coś powiedzieć Misako – zaczął niepewnie Yamato, wiercąc się na kanapie.
- Nie martw się, Chiyo już mi powiedziała – mruknęła cicho jego żona. – Zapytałam ją czy wie o co może ci chodzić, zaraz po tym kiedy zadzwoniłeś – wyjaśniła. – Powiedziała, że jesteś gejem, że nasze małżeństwo to sprawa twojego ojca, że najprawdopodobniej nigdy mnie nie kochałeś. To on, tak? – zapytała patrząc na Asumę. – Mówiąc, że jest twoim partnerem miał namyśli, że jesteście razem? – jej głos był łagodny, uśmiechała się lekko. Nie była zła.
- Tak – odparł niepewnie Yamato, wbijając wzrok w swoje drżące dłonie. – Przep…
- Nie przepraszaj – przerwała mu Misako. – Kocham cię i boli mnie to, że przez tyle lat mnie oszukiwałeś i nie byłeś w stanie mnie pokochać jednak… cieszę się, że w końcu możesz być szczęśliwy i że możesz sobie pozwolić na bycie tym kim jesteś naprawdę – uśmiechnęła się szeroko, jednak w jej oczach pojawiły się łzy. – Może zrobię wam kawy? Pomożesz mi Yamato? – szatyn od razu podniósł się z kanapy, idąc za swoją żoną. Ulżyło mu, że tak zareagowała. W duchu był też wdzięczny swojej matce za to, że go wyręczyła.

* * *

Naruto od dobrej godziny wysłuchiwał marudzenia Kiby. Wczoraj wrócili z obozu sportowego. Musiał przyznać, że nie był tym zachwycony. Nikt nie był. Ale Inuzuka już przesadzał. Chociaż… jakby się tak wsłuchać w jego słowa i ująć im dramatyzmu to faktycznie psiarz miał rację. Tam było znacznie lepiej. Nie było szkoły, setki innych uczniów, wściekłej dyrektorki, nauki ani tego pieprzonego deszczu. Teraz nie padało ale wczoraj, kiedy wrócili od razu, na powitanie wyszedł im deszcz. Chociaż Naruto podejrzewał, że nawet gdyby tam padało to i tak by im się podobało. Biały, gorący piasek; lazurowy, szumiący ocean; świeże, rześkie powietrze. Obojętnie z jakiej perspektywy by na to patrzeć tam było naprawdę znacznie lepiej.
- …umrę tu! – zawył Inuzuka. – Jest gorąco a ja muszę chodzić w tym pieprzonym mundurku do tej jebanej szkoły, słuchać tych cholernych bzdur i jeszcze się tego gówna uczyć! Na jaką mi to cholerę?! Przecież gdyby Neji, Sasuke, Suigetsu... i Shino się złożyli, przecież są bogaci, to moglibyśmy sobie nawet kupić tą plażę! I kurwa mieć pięknie ułożone życie już do końca! Kami-sama, nawet Kakashi-sensei i Iruka-sensei mogliby z nami tam zamieszkać, nie miałbym nic przeciwko! Są lepsi od moich rodziców! Błagam… niech mnie adoptują! – Kiba bez przerwy mówił, turlając się po szkolnym boisku.
- Czy to Sasuke? – mruknął Naruto, widząc jak brunet wyprowadza z szkolnego garażu swój motor.
- Nie wiem, Naru, nie wiem ale on też mógłby mnie adoptować – odparł Kiba. Patrząc na jego twarz można by stwierdzić, że Inuzuka naprawdę tak to przeżywa. Smutna mina i załzawione oczy. Wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Zaraz przyjdę – powiedział Naruto, zrywając się ze swojego miejsca. Nie żeby miał dość słuchania Kiby ale jeszcze trochę jego marudzenia a dołączył by do niego, dramatyzując jeszcze bardziej. Trudno było ukryć, że nikt nie chciał tutaj być. Wczorajszego popołudnia, kiedy mieli wyruszać, Kankuro przywiązał się do drzewa krzycząc, że on nie chce wracać do Tokio.
Naruto podbiegł do Sasuke, który siadał na swój motor.
- Gdzie jedziesz? – zapytał po czym pocałował Uchihę w policzek. Brunet spojrzał na niego, nieco zaskoczony. Pokiwał przecząco głową.
- Nigdzie nie jadę – odparł z lekkim uśmiechem na ustach. – Oglądam go tylko – wyjaśnił. – Naruto?
- Tak? – blondyn spojrzał pytająco na Sasuke, który teraz kucał przy motorze. – Sasuke? – zapytał kiedy Uchiha przez dłuższą chwilę nie odpowiadał.
- Mój ojciec jutro wieczorem wyjeżdża a Itachi’ego nie ma. Wie, że mam wolne więc chce żebym posiedział w domu przez te kilka dni. Jedziesz ze mną? – zapytał. Sam nie wiedział dlaczego to robi, po prostu wolał mieć Naruto przy sobie i… lubił go. Z nim raczej nie będzie się nudził przez te kilka dni.
- Jasne – odpowiedział szybko Naruto. Zupełnie się tego nie spodziewał ale skoro ma okazję pobyć z Sasuke sam na sam to czemu miałby nie skorzystać?
- Fajnie – mruknął Uchiha, wracając do grzebania przy motorze. Naruto jeszcze chwilę stał przy Sasuke, patrząc co robi jednak po chwili przypomniało mu się o Kibie, który umierał na boisku szkolnym. Odwrócił się w tamtą stronę, chcąc zobaczyć co z Inuzuką. Widać było, że lepiej, bo szatyn biegł w ich stronę z szerokim uśmiechem na ustach.
- Pojedziemy tam na wakacje! – krzyknął kiedy już dobiegł do blondyna, chwytając go za łokieć.
- Gdzie? – zapytał Sasuke, odrywając wzrok od pojazdu. Kiba spojrzał na niego nieco zdezorientowany a po chwili uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Do Kushiro, na tą plażę! – wykrzyknął radośnie. Kilka osób siedzących na dziedzińcu spojrzało w ich stronę. Sasuke patrzył na Kibę, jakby na coś czekając. Nagle Inuzuka przygasł. – Masz rację, nie mamy pieniędzy. Przecież to musi kosztować masę kasy – mruknął a jego twarz znowu posmutniała.
- Nie powiedziałem tego – odparł zadowolony Sasuke. Naruto odniósł wrażenie, że ta dwójka porozumiewa się za pomocą telepatii. – Mnie na to stać i kilka innych osób pewnie też – wyjaśnił Uchiha, uśmiechając się lekko. – I podoba mi się ten pomysł – dodał a na twarzy Kiby znowu wykwitł szeroki uśmiech.

* * *

Tayuya z impetem usiadła na ławce w parku, strasząc przy tym zamyśloną Temari. Blondynka spojrzała na uśmiechającą się przyjaciółkę. Długie, różowe włosy spływały na jej odkryte ramiona a szare oczy z ciekawością przypatrywały się jej. Na głowie miała czarną czapkę baseballową a w ręce trzymała kartonik waniliowego mleka. Była ładna i totalnie zakręcona.
- Co jest? – szturchnęła blondynkę łokciem, wyrywając ją z zamyślenia. – Chcesz cukierka? – zapytała, wyjmując z kieszeni luźnych spodni całą garść cukierków arbuzowych. – Przed chwilą Kiba mnie o nie molestował. Dobrze, że nie ma Sasuke, bo to jego ulubione – zaśmiała się, świecąc idealnie białymi zębami.
- Nie, dzięki – mruknęła Temari na co Tayuya z powrotem wcisnęła cukierki do kieszeni.
– To może fajka? – zapytała, wyjmując z drugiej kieszeni paczkę papierosów. Od razu wyjęła jednego i wetknęła go sobie za ucho. No Sabaku pokręciła przecząco głową, wbijając wzrok w fioletowe trampki Tayuyi. – Ej, co ci? – zapytała Yoshizaki. – Aż tak wkurza cię to, że głupki się w sobie po zakochiwali? Nie martw się, znajdziesz sobie jakiegoś fajnego faceta i urządzisz sobie takie walentynki jak oni – różowowłosa starała się pocieszyć przyjaciółkę. – Chyba, że… nie, nie możliwe.
- Co? – mruknęła Temari, uśmiechając się blado. Tayuya spojrzała na nią dziwnie, unosząc jedną brew do góry po czym strzeliła oczami na siedzących nieopodal Kibę, Sai’a, Gaarę i Lee. – Nie! Nie podoba mi się żaden z nich! – zaprzeczyła szybko, rozumiejąc o co chodzi przyjaciółce. Tayuya odetchnęła po czym wpakowała sobie do ust jednego cukierka.
- No więc o co chodzi? – zapytała, mrużąc oczy. Temari westchnęła głośno. Już od kilku dni myślała o tym żeby powiedzieć Tayuyi ale… przecież Yoshizaki jest heteroseksualna więc na pewno ją odrzuci. Jednak musi być z nią szczera! Jest jej przyjaciółką, może jej powiedzieć wszystko, prawda?
- Tayuya ja… jestem lesbijką – powiedziała cicho, unikając spojrzenia różowowłosej. Na twarzy Tayuyi najpierw pojawiło się zaskoczenie a chwilę później zrozumienie.
- Aha, rozumiem! – wykrzyknęła Yoshizaki a No Sabaku ogarnęła nadzieja. – W takim razie znajdziesz sobie jakąś laskę, zobaczysz – uśmiechnęła się szeroko a Temari znowu wbiła spojrzenie w jej trampki. A jednak nie rozumiała. Westchnęła jeszcze raz. – No co? – zapytała różowowłosa, nie wiedząc o co blondynce chodzi.
- Tay, chodzi mi o to, że… ty mi się podobasz – powiedziała w końcu. Poczuła ulgę, która natychmiastowo została zastąpiona niepokojem. Zerknęła szybko na skonsternowaną Yoshizaki. Ssała cukierka, robiąc przy tym zabawny dzióbek.
- Dooobra – odparła w końcu Tayuya. – To trochę bardziej niepokojące – stwierdziła jednak uśmiechała się szeroko. Temari patrzyła na nią pytająco. – Pocałuję cię – oznajmiła, zdejmując czapkę.
- Co? – zapytała zbita z tropu No Sabaku. Nie spodziewała się takiej reakcji. Różowowłosa wstała z ławki i pochyliła się nad blondynką.
- Pocałuję cię i zobaczymy co z tego będzie – wyjaśniła Yoshizaki z szerokim wyszczerzem na twarzy. Tayuya nigdy nie była zamknięta na wszelakiego rodzaju nowe doznania. Nigdy też nie określiła jasno swojej orientacji tak więc uznała, że drogę ma szeroko otwartą. Zbliżyła twarz do twarzy Temari, owiewając jej usta arbuzowym oddechem. Blondynka przytaknęła niepewnie na co Yoshizaki złączyła ich usta w pocałunku.

- O ja cię, widzicie to? – zapytał nagle Kiba, zauważając całujące się dziewczyny. Pozostała trójka spojrzała w tamtą stronę. Sai wyglądał jakby zbierało mu się na wymioty, nawet lekko pozieleniał; Gaara tylko westchnął a Lee zarumienił się soczyście.
- A więc to homo walentynki – mruknął No Sabaku, uśmiechając się szeroko. Kiba parsknął śmiechem. – Lee, w tobie jedyna nasza nadzieja. Tutaj chyba każdy jest albo gejem albo lesbijką – westchnął. Rock przytaknął energicznie po czym zerwał się z ławki, krzycząc coś o wiośnie młodości. – No więc jak już tak wszyscy ze sobą romansują to ja mam coś do załatwienia – oznajmił, wstając. – Shikamaru obiecał i słowa dotrzyma albo sam albo ja mu w tym pomogę – zaśmiał się po czym cmoknął Sai’a w policzek i skierował się w stronę akademika.
                                                                                                                                                    
* * *

- No idź! – Gaara wypchnął Shikamaru z jego pokoju. Rudowłosy postanowił już wczoraj, że jeśli Nara sam się tym nie zajmie to on mu pomoże… choćby siłą. – Shika, nie zachowuj się ja dziecko! – No Sabaku staną naprzeciwko szatyna i chwycił go za ramiona, przygważdżając do ściany. – Kochasz go?
- No… - Shiakamru podrapał się po potylicy. – Tak – bąknął. W końcu przed samym sobą przyznał, że Kankuro mu się podoba. Jest miły, fajny, przystojny. Nie zmusza go do robienia tych wszystkich dupereli co dziewczyny. Wie czego chce od życia. Jest stanowczy, zdecydowany i ma świetne poczucie humoru. No i do tego wszystkiego świetnie gotuje.
- Więc co jest nie tak? – warknął Gaara. Zupełnie nie rozumiał o co przyjacielowi chodzi. Przecież wie, że Kankuro też go kocha więc nie może się bać odrzucenia. – Wstydzisz się?
- Nie – mruknął cicho. Zastanawiał się jak powiedzieć Gaarze o swoich obawach. – Chodzi o to, że… cholera… to upierdliwe.
- Tak samo jak ty – prychnął rudowłosy. Westchnął po czym poluźnił uścisk na ramionach Shikamaru. – Shiki, powiedz mi co jest nie tak. Chcę ci pomóc. Kankuro cię kocha więc cię nie odrzuci. Chciałbym żebyście byli szczęśliwi a żeby tak było musisz mu powiedzieć co do niego czujesz – Gaara uśmiechnął się ciepło. Shikamaru potarł nerwowo czoło, zerkając niespokojnie na No Sabaku.
- Chodzi o to, że ja nie jestem… gejem – wyznał Nara, wzdychając. Gaara spojrzał na niego krzywo. – Znaczy podoba mi się Kankuro ale żaden inny facet nie. A po za tym… jeśli mu powiem on będzie chciał się ze mną… tegesować. – Chrząknął nerwowo na co Gaara przytaknął, dając mu do zrozumienia, że go rozumie. – Ja nie jestem na to gotowy… nie chcę. Sam pocałunek z nim to dla mnie… cholernie upierdliwe – skończył, wbijając wzrok w twarz rudowłosego. Gaara uśmiechnął się pobłażliwie po czym poklepał Shikamaru po głowie.
- Shake, coś takiego to nie problem – westchnął po raz kolejny. – Jeśli będzie chciał to mu to powiesz. I nie krępuj się. On to zrozumie. Przecież wie, że wcześniej nie miałeś styczności z facetami, tak? – Nara przytaknął. – No więc teraz pójdziesz do niego i powiesz mu, że go kochasz – Gaara zapukał w drzwi pokoju brata co spotkało się z głośnym hukiem i krzykiem najstarszego No Sabaku, który po chwili pojawił się w drzwiach. Uśmiechał się szeroko, rozczochrany bardziej niż zawsze. – Shiki, chciał ci coś powiedzieć – oznajmił rudowłosy po czym odszedł, po chwili znikając za drzwiami swojego pokoju.
- Wchodź – Kankuro uśmiechnął się jeszcze szerzej, wpuszczając Narę do środka. Shikamaru usiadł na kanapie, unikając spojrzenia No Sabaku. Był wyjątkowo spięty. Kankuro sięgnął do lodówki, wyjmując z niej dwa piwa. Podał jedno młodszemu po czym usiadł obok niego.
- No więc? – zapytał, biorąc łyk zimnego napoju. Patrzył na Narę ponaglająco, dodatkowo go krępując. Shikamaru otworzył swoją puszkę po czym wziął łyka, starając się odwlec tą chwilę jak najbardziej. Odetchnął głęboko po czym rumieniąc się spojrzał na Kankuro. Był naprawdę przystojny.
- K… Kankuro – zaczął niepewnie. Głos mu drżał a ręce się pociły. Shikamaru nigdy się nie denerwował. Kto by pomyślał, że wyznanie miłości może go tak wytrącić z równowagi – …Kocham cię – powiedział szybko po czym natychmiast odwrócił wzrok od zaskoczonej twarzy No Sabaku. Starszy przez chwilę myślał nad słowami ukochanego a kiedy dotarł do niego ich sens uśmiechnął się szeroko, obejmując zdenerwowanego Narę w pasie.
- Ja ciebie też, Shikamaru – szepnął po czym złożył na jego policzku delikatny pocałunek. Młodszy spojrzał zaskoczony na Kankuro. Myślał, że No Sabaku od razu będzie się do niego dobierał. – Cieszę się, że to powiedziałeś – oznajmił cicho, przytulając do siebie Shikamaru. Nara zacisnął palce na koszulce No Sabaku, uśmiechając się lekko. Nic nie musiał wyjaśniać aby Kankuro go zrozumiał.

* * *

- To twój tata? – zapytał szeptem Naruto kiedy podjechali pod dom Uchihy, z którego wyszedł wysoki brunet w czarnym garniturze. Sasuke kiwnął potakująco głową, schodząc z motoru.
- Sasuke – brunet podszedł do syna, patrząc na niego z pogardą. Naruto na widok jego miny wzdrygnął się i odsunął nieco. Niech ktoś mu teraz spróbuje powiedzieć, że nie widział straszniejszego wyrazu twarzy niż ten Sasuke to wyśle mu zdjęcie pana Uchihy. Zupełnie nic nie wyrażająca, zimna twarz bez cienia uśmiechu. Był taki obojętny i surowy. Jego oczy po za pogardą i wstrętem nie wyrażały nic. Ojciec patrzył na własnego syna niczym na robaka. – Masz zachowywać się przyzwoicie, rozumiemy się? – warknął.
- Tak – mruknął Sasuke. Wydawało się, że spojrzenie ojca nie robi na nim żadnego wrażenia.
- Itachi – kiedy Fugaku wypowiadał imię swojego starszego syna jego głos delikatnie złagodniał – wróci za dwa dni. Do tego czasu masz nie roznieść domu, tak?
- Tak – odparł znowu Sasuke, w ogóle nie patrząc na ojca. Naruto zastanawiał się jak można ignorować taki wzrok.
- Żadnych imprez, alkoholu i temu podobnych – przed każdym swoim wyjazdem tak mówił. Tak samo zawsze Sasuke urządzał w domu dzikie libacje tylko po to aby zrobić ojcu na złość. – Kto to jest? – warknął Fugaku, obrzucając Naruto krótkim obrzydzonym spojrzeniem.
- Naruto – odparł beztrosko Sasuke, wzruszając przy tym ramionami. Najwyraźniej ta odpowiedź wystarczyła panu Uchisze, bo wsiadł do swojego samochodu i nie żegnając się z nimi odjechał.
- To naprawdę twój ojciec? – zapytał Naruto wciąż zupełnie zszokowany chłodem mężczyzny.
- Nie wiarygodne, co? – mruknął Sasuke, uśmiechając się lekko. – Tak, to mój kochany tatuś – odpowiedział a jego głos wręcz ociekał nienawiścią. – Chodź – spojrzał na Uzumaki’ego a jego wzrok złagodniał. Już dawno przestał się przejmować Fugaku. Z szklanej werandy przed domem weszli do jasnego przedsionka. Ściany były beżowe tak samo jak śliskie kafelki. Naruto spojrzał na sufit i zobaczył wielki, lśniący żyrandol.
- Ja pierdolę – szepnął jednak Sasuke go usłyszał. Powiódł za jego spojrzeniem i uśmiechnął się kiedy jego wzrok spoczął na kryształowym żyrandolu. Kosztował majątek. – Czym twój ojciec tak właściwie się zajmuje? – zapytał Naruto, wchodząc za Sasuke do równie jasnego salonu połączonego z kuchnią i jadalnią.
- Ma swoją firmę architektoniczną a po za tym prowadzi rodzinne wydawnictwo – odparł brunet, odkładając klucze na komodę. Zanim weszli po zadbanych, ciemnych, drewnianych schodach na górę Naruto zdążył zarejestrować w salonie szklane drzwi prowadzące na taras, na tyłach domu. Ostatnim razem kiedy tutaj był nie zdążył się dobrze rozejrzeć jednak pamiętał gdzie jest pokój Sasuke. Na samym końcu korytarza, na wprost schodów.
- A może byś go przemalował? – zaproponował Naruto, wchodząc do ciemnego pokoju Uchihy. Wciąż nie mógł przywyknąć do czarnych ścian, podłogi, mebli a nawet pościeli na łóżku.
- Dlaczego? – Sasuke położył się na łóżku, zakładając ręce za głowę. Rozejrzał się pobieżnie po wnętrzu po czym wbił wzrok w nieco skrępowanego blondyna.
- Bo strasznie tu ciemno – odpowiedział Naruto, siadając obok Sasuke. Brunet położył się na boku i podparł łokciem po czym wplótł palce w włosy Uzumaki’ego. Blondyn uśmiechnął się delikatnie. Teraz wzrok Sasuke był taki łagodny i wesoły.
- Jeśli mi pomożesz – mruknął, składając delikatny pocałunek na szyi Naruto. Na tą czułość blondyn wtulił się w Uchihę.
- Pomogę – szepnął, szeroko się uśmiechając. Sasuke objął go w pasie, wtulając nos w miękkie, złociste kosmyki. – Dziękuję – dodał po chwili namysłu.
- Za co? – mruknął Uchiha, przyciągając Naruto bliżej. Uzumaki wtulił twarz w zagłębienie szyi Sasuke, wdychając zapach jego skóry. Sasuke pachniał swoimi drogimi perfumami i papierosami. Naruto lubił tą mieszankę.
- Za to, że się starasz – odpowiedział blondyn po czym mruknął kiedy Uchiha zaczął drapać go po głowie. Sasuke zrozumiał o co mu chodzi. Zamknął oczy i cmoknął go w czubek głowy.
- Pachniesz plażą – szepnął Uchiha, uśmiechając się. Tak, on też tęsknił za tamtym miejscem. Było tam tak sielsko.
- Kiba wczoraj powiedział mi, że chce na tej plaży wziąć ślub z Nejim – mruknął Naruto, przypominając sobie wczorajszą rozmowę z zrozpaczonym przyjacielem. – Całkiem zgłupiał, no nie? – zapytał, zamykając oczy.
- Nie mogę zaprzeczyć – Sasuke zaśmiał się cicho, głaszcząc Naruto po plecach.

* * *

Sasuke przyglądał się śpiącemu Naruto już od kilku godzin. Złociste włosy imitujące złote kłosy zboża o świcie, delikatnie rozchylone pełne usta o kolorze dojrzałych brzoskwiń, śniada skóra niczym kawa z mlekiem i te lazurowe oczy dorównujące swoim kolorem przejrzystym wodom oceanu. Piękny. Idealny. Zaśmiał się kiedy Naruto mruknął cicho, drapiąc się po odkrytym, kuszącym brzuchu. Kochał go? Tak, z każdym dniem coraz bardziej. Z każdą godziną coraz mniej się wahał. Z każdą minutą czuł się coraz bardziej uzależniony od tego narwańca. Dotknął delikatnie jego policzka. Ciepły. Zupełnie jak jego dusza.
- Sasuke? – Naruto otworzył oczy, uśmiechając się delikatnie. – Która godzina? – zapytał, przeciągając się niczym kot. Na łóżko padały jasne promienie wschodzącego słońca, miło muskając jego twarz.
- Dopiero piąta – odparł Uchiha, odwzajemniając uśmiech. Musnął ustami czoło blondyna po czym wstał z łóżka. – Zjadłbyś śniadanie? – zapytał, otwierając szklane drzwi balkonowe.
- O tak – odparł Naruto kiedy jego pusty żołądek, wyjątkowo głośno, dał o sobie znać. Zsunął się z łóżka i przytulił do pleców Sasuke. Westchnął cicho uśmiechając się lekko. – Wiesz, że cię kocham? – mruknął, składając krótki pocałunek za uchem bruneta.
- Wiem – Uchiha odwrócił się do niego przodem, łapiąc za podbródek. Przez kilka minut patrzyli sobie w oczy po czym złączyli swoje usta w leniwym pocałunku. Oderwali się od siebie dopiero wtedy kiedy żołądek Naruto po raz kolejny zażądał jedzenia. - Chodź – Sasuke zaśmiał się, otwierając drzwi.
Kiedy Naruto siedział na kuchennym blacie, machając nogami w powietrzu i czekając aż Uchiha przyrządzi im śniadanie nagle rozdzwonił się jego telefon. Zerknął na wyświetlacz po czym uśmiechnął się szeroko.

Dzwoni Kiba xD

Odebrał szybko, ustawiając na głośno mówiący i położył telefon na blacie.
- Czego chcesz? – zapytał. Sasuke spojrzał na wyświetlacz jego telefonu po czym pokręcił głową. Ta dwójka była jak papużki nierozłączki. Jednego dnia nie mogli bez siebie wytrzymać.
~ Ej! Nie tak się wita z kumplem, plebsie! – upomniał go Kiba, śmiejąc się. – Dzwonię w pilnej sprawie. Nie obudziłem cię? – zapytał na co Naruto zaprzeczył. – Akamaru obudził mnie na siku. Nie umiem spać więc stwierdziłem, że ciebie też trzeba o tym poinformować.
- No to mów – mruknął Uzumaki, podkradając Sasuke kawałek papryki za co dostał po głowie. – O co chodzi?
~ Właściwie nie dotyczy cię to bezpośrednio ale uznałem, że powinieneś wiedzieć – zaczął Kiba. – Wiesz… gdybyś mnie kiedyś szukał to teraz mieszkam pod szóstką razem z Nejim – oznajmił po czym zaśmiał się wesoło. – Pod ósemką mieszka teraz Shino i Suigetsu a obok, pod dziewiątką, Lee. Nawet nie wiesz jak się ucieszył, że już nie będzie musiał oglądać naszego miziania. Kankuro teraz mieszka z Shiką pod dziesiątką…
- A więc jednak mu powiedział? – Naruto przerwał Kibie, podkradając Sasuke plasterek ogórka. Uchiha tylko westchnął po czym mrukną coś pod nosem.
~ Tak, Gaara go zmusił! – zaśmiał się Inuzuka. – No ale Shake’owi wyszło to na dobre. Pod jedenastką mieszka teraz Chouji. On też się nawet cieszył, że będzie mieszkał sam i nawet nie chcę wiedzieć dlaczego. No a… reszta bez zmian. Ino chciała się przenieść do Temari i Tayuyi albo chociaż do Tenten i Hinaty no ale pokoje są za małe.
- Czyli nici ze spania w nocy – mruknął Sasuke na co Naruto zaśmiał się, wyjmując mu z ręki plasterek sera.
~ Ej! Jestem na głośnomówiącym? – oburzył się Kiba. – Cześć Sasuke! – krzyknął radośnie. – Dla ciebie będę urządzał nawet orgie żebyś mógł się napoić dźwiękami.
- Inuzuka – westchnął, odkładając nóż. – Ja mogę robić to samo. Działamy na zmianę a może ja za dnia a ty w nocy?
~ Jeszcze nad tym pomyślimy. Dobra to ja kończę. Trzymajcie się i nie naróbcie sobie dzieci – pożegnał się po czym rozłączył, wciąż się śmiejąc.
- Idiota – westchnął Sasuke, wracając do robienia kanapek. Naruto cmoknął go w policzek po czym porwał talerze, wychodząc na taras.
- Z jemy tutaj? – zapytał, kładąc talerze na drewnianym stole.
- Jeśli chcesz – mruknął Sasuke, posyłając blondynowi uśmiech.

12 komentarzy:

  1. Po Twojej prośbie zdecydowałam się dać jeszcze jedną szanse Suigetsu:D Ale niech jeszcze raz wywinie taki numer wrr...
    Ojciec Yamato musiał być niezłym suk...... skoro, ten nie przejął się Jego śmiercią. Za to Jego żona jest wspaniałą kobieta, że tak lekko przyjęła do wiadomości, że jej mąż jest gejem,a jej małżeństwo zwykłą fikcją. Mam nadzieję, że jej to wynagrodzisz.
    Współczuje Kibie, że tak cierpi po powrocie do Tokio, ale cóż wiecznie nie bd wakacji. Jego tekst o adopcji mnie powalił. Nie wspominając już o Kankuro. Chciałabym go zobaczyć przywiązanego do tego drzewa^.^
    Widzę, że szykują się nowe parki.
    Wydaje mi się, że Kankuro bd miał ciężkie życie z Shikamaru.
    Jestem ciekawa jak rozwinie się znajomość Temari z Tayuya? No i jak Lee bd chronił związki heteroseksualne? No i oczywiście z kim podejmie się tak żmudnej, lecz przyjemnej pracy??
    Ojciec Sasuke jest po prostu straszny. Mam nadzieję, że Naruto wynagrodzi mu spotkanie ze swoim ojcem. Fajnie by było jakby Itachi zaskoczył naszą parkę wcześniejszym przybyciem.
    Miałaś świetny pomysł z tą przeprowadzką. teraz tylko czekać co nasz zakochana młodzież razem znowu wykombinuje:P
    Pozdrawiam i życzę duuuuuuuużo weny
    Hilda

    OdpowiedzUsuń
  2. SUGOI!!!!!!! Naruś i Sasek , jak zwykle boscy , a ja kocham ich z każdą chwilą co raz bardziej. - ^ v ^ -
    Szkoda , że nie masz fotek, bo Sasuś jest boski! T.T
    Muszę lecieć na imprezę , więc:
    Czekam na next, Sayonara!!!! > v <

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem co napisać notka świetna :D
    pewnie teraz większość akademika spać nie będzie mogła jak wszyscy się tak poprzenosili :P
    nic nie wymyśle głowa mnie tak boli, że ledwo żyje czekam na następną notkę mam nadzieję, że będzie tak samo szybko jak ta :D
    XYZ*3*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww *.* Przesłodka końcówka. Powiem ci, ze wątek yuri jest tu akurat fajny, chociaż nie rozumiem zachowania Sai'a, którego będąc gejem, brzydzą lesbijki. Ahh te chłopaki ;p

    Sprawa z Yamato. Rozwaliło mnie podejście, że teraz kiedy on chciał mu powiedzieć co czuje on miał czelność umrzeć. Nie no. uśmiałam się. xd Postawę jego żony uważam za idealną. świetna kobieta.

    Gaara. ahh.. tak zakładany fun club moja droga. Super, ze się wziął za Shikamaru, bo temu leniowi to bym nie wybaczyła. Ale rzeczywiście rozumiem go. Chyba też bym miała z tym problem.

    Kiba i Neji się chajtają na ten plaży? Ohh jak słodko. Chcę być chrzestną ich dzieci. :D
    Tak, no. Przeprowadzki są spoko, ale co na to nauczyciele? W sumie, Kakashi i tak na nich leje to czym się tu przejmować.

    Spoko, piszę sobie wczoraj rozdział. Użyłam słowa plebs, czytam dzisiaj to tu: jest plebs. Haaha Kocham cię, normalnie. <3

    Uznałam, że Sasuke w tym rozdziale był niesamowicie słodki. Ale słodki na swój własny sposób, co niezmiernie mi się podoba. :D
    No to tego, życzę weny i zapraszam do siebie.
    a moją patelnią się nie martw. Żyje i ma się dobrze. jej też się rozdział podobał. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuje ci bardzo za wyczekiwany przez moją osobę wątek yuri!
    Cieszę się że Shikamaru w końcu powiedział Kankuro o swoich uczuciach (ale zdajesz sobie teraz sprawę z tego że będziesz musiała troszeczkę o nich popisać bo inaczej nie dam ci spokoju tak? :D )
    I jeszcze dzięki ci za Naruto i Sasuke (że w końcu jakoś się między nimi układa)
    Czekam na następną notkę :) życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam bardzo zaskoczona śmiercią ojca Yamato ale wcale mi go nie żal;) Misako jest wspaniałą kobietą, tolerancyjną i mimo,że nadal kocha Yamato to pragnie jego szczęścia i nie robi mu wyrzutów.Rozkazuję Ci pod groźbą skorzystania z rondelka znaleźć dla Misako jakiegoś fajnego partnera(lub partnerkę)^^
    Kiba,mój kochany Kiba... z każdym rozdziałem zakochuję się w nim coraz bardziej;p On wymiata! Jego teksty rządzą, zwłaszcza ten o adopcji=3 Kankuro przywiązał się do drzewa...chciałabym to zobaczyć;)
    Nie lubię yuri ale w Twoim wykonaniu wyszło fajnie^^
    Jak sobie wyobraziłam minę Sai'a to mało się nie wywaliłam ze śmiechu xD
    No i mój kochany Gaaruś interweniuje=3 Wyszło na jaw,że jedynym problemem Shikamaru jest to,że on nie jest jeszcze na TO gotowy.Ale przecież nie musi się spieszyć.Zresztą Kankuro zrozumiał o co chodzi i się nie narzucał.Ale wszystko idzie w dobrym kierunku;p
    Naruto i Sasuke sami w domu! Będzie się działo. A Sasu ma bardzo sympatycznego ojca^-^ A dla Kiby naprawdę spodobała się ta plaża;D Jak będzie ślub to ja chcę być druhną ;) No i było trochę przeprowadzek.Teraz to spania nie będzie^^
    A na koniec... Chiyo?! Nazwałaś mamę Yamato Chiyo?! Ha ha ale miałaś pomysł;p Ale mi się podoba=3
    No to chyba tyle,uwielbiam te opowiadanie i chcę więcej i więcej...chyba się uzależniłam;p Życzę Pana Wena^^
    Kasia
    Ps.A jak chciałaś nazwać naszego Misaki'ego? =3

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsza część rozdziału - prześmiana, przepona narzeka, ale dałam jej w twarz i się uspokoiła. :D
    Niee, Suigetsu będzie cierpiał. Trzeba Shino poinformować, żeby go nie poił xD

    "ten stary dureń katował go przez całe życie a kiedy już odważył się na wykrzyczenie mu wszystkiego w twarz to ten robi mu coś takiego?!" - nie mogłam wyrobić ze śmiechu! XD Foch z przytupem. Brać gościa za fraki i wykrzyczeć mu, co leży na sercu, a jak! XD Jak on śmiał umierać? Nie mógł poczekać z dzień? xDDD

    "Są lepsi od moich rodziców! Błagam… niech mnie adoptują!" - Kiba to mistrz xD On jest najlepszym rozśmieszaczem i największą iskierką w tym opowiadaniu, dlatego ja osobiście nie wyobrażam sobie rozdzielenia całej paczki, by w przyszłości mieszkała osobno. Niech wynajmą plażę albo ją kupią i mieszkają... ale bez dziewczyn. xD

    Temari była odważna... a Kankuro domyślny ;3 Wiadomo, rodzeństwo! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    ach kochana rozdział jest cudowny jak zwykle, chociaż mogły by być dłuższe ;> ;] cieszę się, ze u Yamato sytuacja się rozjaśniła, teraz może być już sobą, Misako przyjęła spokojnie tą informację. Narzekający Kiba, że już musieli wrócić z tej plaży. Ciekawe jak ułoży się u Temari i Tayui. Mała przeprowadzka wśród chłopaków? Ciekawe co na to Kakashi jak się ;] Sasuke jest już coraz bardziej pewny, że kocha blondyna.
    Ja chcę już następny rozdział... ;]
    Weny, weny...
    Pozdrawiam gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. No okej, skoro mnie prosisz, to pomyślę nad ułąskawieniem Sui'ego ^^
    Fajnie rozegrałaś tą scenę z Yamato, ale, że ojciec sobie tak po prostu kitnie?! Ma tupet xD I śwoetne wyczucie czasu :D A tak w ogóle, to zrobiłaś z Misako po prostu anioła. Raczej mało kto, zachował by się w podobny sposób, co ona. Kolejna rzecz, która zaskoczyła mnie w tym rozdziale.
    Co mnie nie zaskoczyło - oczywiście Kiba i jego jęki (xD). Klasyka, którą oczywiście ubóstwiam <333
    Przejdźmy do mamusi Yamato. Chiyo? Skąd ty to wzięłaś? Moje skojarzenie było takie - stara, pomarszczona, siwiejąca babcia, która prędzej mogłaby nazwać Tenzou swoim wnukiem, niż synem xD A ty ją jeszcze przedstawiłaś, jako babkę, która, mimo swojego wieku, nieźle się trzyma :D Od razu miałąm przed oczami wielki "ERROR!", bo po prostu jakoś mi to nie leży. No ale ona nie jest jakąś mega ważną postacią, więc można to spokojnie strawić i nie dostać rewolucji żołądkowych xD
    Pozdrawiam i życzę weny na kolejne rozdziały ^^

    Natsuhi

    OdpowiedzUsuń
  10. Kosiam Sasusia i Narusia!!! -^o^-
    Ta dwójka jest boska! Jeden jest ogniem ,który odpędzi niebezpieczeństwo , a drugi jak wiatr , który jest siłą dla pierwszego.
    Dwa przeciwne charaktery, które znaczący wpływ na siebie.
    Jak noc i dzień, jak blask i cień, jak księżyc i słońce.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ajajaj! Genialny pomysł z wolną chatą i zabraniem tam Naruciaka.
    Co to Yamato i jego ojca. Jak uslyszałam, że kopnął w kalendarz, to zaczęłam się śmiać. Tylko trochę nie pasuje mi reakcja jego żony, ja byłabym wściekła.
    Ale no cóż widocznie to prawdziwy anioł.

    OdpowiedzUsuń
  12. Akemi zaprasza do siebie i usycha bez rozdziału tutaj. xD

    OdpowiedzUsuń