Ohayo!
Dzisiaj kolejny rozdział i to z małą niespodzianką =3. Nie wiem jak do tego podejdziecie, więc mam nadzieję, że przyjaźnie. Sama nie przepadam za pisaniem takich rzeczy także ten niespodziankowy parring nie będzie tutaj odgrywał jakiejś głównej roli =3.
Rozdział nie betowany.
Rozdział nie betowany.
Blogowy kompan w czytaniu oficjalnie zostaje Misakim-chan =3. Głosów na to imię oddało aż siedemnaście osób. Ja głosowałam na inne ale to też mnie zadowala ^w^ i mam nadzieję, że was także =3.
XYZ - Łudzę się, że jednak Suigetsu przetrwa xD. Bardzo go lubię więc będę go bronić ^w^.
Eitheldur - Oj, twój komentarz wydał mi się taki uroczy <3 i poprawił mu humor. Cieszę się, że poprzednia notka tak ci się podobała, i że dzięki niej cały czas się uśmiechałaś =3. Dobrze, że chociaż ty nie masz zamiaru zabijać mojego biednego Suigetsu xD.
Hilda - Też bardzo chętnie zapisałabym się do tej szkoły ale ona istnieje niestety tylko w moim opowiadaniu T_T. Kakashi potrafi czynić cuda i, jak widać, nawet ze strasznego nauczyciela matematyki może zrobić człowieka z poczuciem humoru =3. Tak, tak! Wybacz Suigetsu, proszę *szczenięce oczka*. Przez ostatnią notkę narobiłam mu sporo wrogów ^^' a on jest przecież taki wspaniałomyślny <3. Oj, nie masz się czym martwić Sasuke był rozbrykany ale teraz Naruto go ugłaszcze i już nie będzie żadnego seksu na wycieczkach... chyba, że z samym Narusiem ;3.
Kaori-chan - Uff, cieszę się, że i ty nie jesteś zła na Suigetsu. Kilka osób chce go zabić D=. Tak kochana, shake'ami xD. Widzę, że niedługo będziemy zakładać nie tylko fanklub Kiby ale i Gaary <3. Dobra, w takim razie nie słucham twojej patelni w kwestiach bzykania xD. Ha! Kakashi to... sama nie wiem... wspaniały nauczyciel, człowiek... i kochanek ;3. Osobiście go uwielbiam <3.
Dilla-chan - Na twój komentarz w zasadzie odpisałam w komentarzach pod ostatnim postem więc jeśli chcesz to tam zajrzyj =3.
Basia - Bardzo się cieszę, że spodobały ci się moje speciale. Ja wolę nie myśleć co by się stało gdyby Shino i Suigetsu zepsuli łóżko Sasuke a nie Naruto ^^'. Cieszy mnie, że tak bardzo spodobał ci się rozdział XXXIV =3. Mnie samej podobała się rozmowa między Suigetsu a Shino ^w^. Faktycznie mają szalone pomysły ale są młodzi i zakochani xD niech korzystają z życia <3.
Natsuchi013 - O... biedny Suigetsu, a ja go tak lubię! Może jednak się rozmyślisz i nie zrobisz biedaczkowi krzywdy? *szczenięce oczka*. Oh, w takim razie życzę powodzenia w ćwiczeniach xD.
doooosiia - Dziękuję, dziękuję *kłania się*. Bardzo mnie cieszy, że ostatni rozdział tak bardzo ci się spodobał =D. Bardzo poprawiłaś mi humor swoim komentarzem, naprawdę dziękuję ;*.
Akemi - Twoje groźby skierowane do Suigetsu chyba były najgorsze, aż mu zaczęłam współczuć =P. Biedaczek, w co ja go wpakowałam? xD Może jednak się rozmyślisz i nie zrobisz mu krzywdy?
HoshiA Karano - Kurcze no, właśnie nie mam fotek a sama bym sobie popatrzyła xD. No a co, przecież jak już odstał tego swojego Drania to nie będzie czekał, prawda? ;3
Midnight - Właśnie nie można ich nie kochać i na tym to wszystko polega xD. Wiesz, że ja sama cieszę się z postępów Sasuke ^^'. Czasami czuję się jak czytelniczka a nie autorka tego opowiadania xD.
Kasia - A poznałam cię po twoim rondelku xD. Nie ty jedna chciałabyś takiego nauczyciela, bo ja też i to jak cholera! ^w^ Biedny Suigetsu, wpakowałam go w niezłe bagno ^^' jednak łudzę się, że przetrwa xD. Oh, ja też uwielbiam Kibę, jest cuuuudowny <3.
Życzę wam przyjemnej lektury =3
* * *
Ręce
okropnie mu się pociły, drżał na całym ciele, zaschło mu w gardle. Dobrze, że
Asuma jechał z nim, bo nie dałby rady prowadzić w takim stanie. Już dawno by ich
pozabijał. Co rusz nerwowo zerkał na historyka, bawiąc się obrączką, którą przed chwilą założył na palec. Nagle
rozdzwonił się jego telefon a on krzykną przestraszony. Mógłby przysiąc, że nie
wiele brakowało mu do zawału. Asuma zaśmiał się cicho. Dobrze, że chociaż on
miał dobry humor. Wyjął telefon z kieszeni spodni, spoglądając na mały ekranik.
Dzwoni Mama
Yamato
szczerze się zdziwił. Matka nigdy nie dzwoniła do niego bez powodu. Zmiął pod
nosem przekleństwo, odbierając. Już zaczynały się kłopoty.
-
Słucham? – mruknął, starając się uspokoić swój głos jak i galopujące serce. W
telefonie zamiast powitania matki usłyszał ciche łkanie i pociąganie nosem. –
Mamo, co się stało? – zapytał zaniepokojony.
~
Yamato… - dotarł do niego zapłakany głos matki. W tle było słychać nerwowe
chrząkanie. Najwyraźniej Misako już była u swoich teściów. – Synku… - kobieta spróbowała
jeszcze raz lecz przerwał jej szloch. Westchnęła głośno drżącym głosem. – Tata
nie żyje – oznajmiła w końcu po czym rozpłakała się na dobre.
-
Co?! – chemik krzyknął do telefonu przez co łkanie matki jeszcze bardziej się
wzmogło. – Jak to nie żyje? Co się stało? – ten stary dureń katował go przez
całe życie a kiedy już odważył się na wykrzyczenie mu wszystkiego w twarz to
ten robi mu coś takiego?! W tym momencie nie czuł nic innego prócz złości. –
Mamo?
~
Kiedy wracał z pracy, z nocnej zmiany… na zawał – wyszlochała. – Mógłbyś przyjechać do domu? –
zapytała niepewnie.
-
Tak, już jadę – odparł. Cholerny ojciec. – Zaraz będę. Trzymaj się – dodał po
czym się rozłączył. Pokręcił w niedowierzaniu głową. Po prostu umarł? Westchnął
głośno, rozcierając sobie skronie.
-
Co się stało? – zapytał Asuma, zerkając z zatroskanym na Yamato. Szatyn
spojrzał na niego nieco zaskoczony. Zupełnie zapomniał o obecności Sarutobiego.
Westchnął jeszcze raz, uśmiechając się nikle.
-
Mój tata umarł – mruknął. Na tą wiadomość na twarzy Asumy pojawiła się
konsternacja.
-
E… przykro mi – powiedział nie pewnie na co chemik klepnął go w ramię. – Widzę, że
zaskakujący z niego facet… był – dodał z uśmiechem.
-
Nie mógłbym zaprzeczyć – odparł Yamato. Zapowiadał się naprawdę dziwny dzień i
sam nie wiedział jak do tego podejść. Na wieść o śmierci ojca nie poczuł smutku
i to go zaniepokoiło, bo powinien. Jednak jego najpierw ogarnęła złość na tego
starego sadystę za to, że umarł zanim zdążył szczerze powiedzieć mu co o nim
myśli. Teraz natomiast czuł ulgę, że już nie musi tego robić. Już nigdy nie będzie
musiał. - Nie wiem czy teraz powinienem rozwodzić się z Misako – mruknął,
przerywając ciszę. Asuma zerknął na niego groźnie. – A jeśli mama się załamie?
-
Przecież wie, że jesteś gejem – powiedział Sarutobi. – Nie powinno zdziwić jej,
że w końcu chcesz żyć i być tym kim naprawdę jesteś. Po za tym Yamato, albo
zrobisz to teraz albo nigdy. Masz najlepszą ku temu okazję i gorzej już nie
będzie – uśmiechnął się ciepło do zmartwionego Tenzou. – Dobrze się czujesz? –
zapytał. Chemik nie wyglądał najlepiej.
-
Tak. Martwię się trochę ale jest w porządku – odparł, posyłając Asumie
uspokajający uśmiech.
-
Mam nadzieję, bo zrobiłeś się lekko zielony – zaśmiał się a Yamato mu
zawtórował.
*
* *
Młody
chemik ledwo przekroczył próg rodzinnego domu a dopadła go jego zapłakana
matka. Ścisnęła go mocno, utrudniając oddychanie. Łkała cicho, pociągając
nosem.
-
Mamo – Yamato złapał matkę za ramiona, odsuwając od siebie na długość rąk. –
Kocham cię – powiedział, patrząc jej w oczy.
-
Ja ciebie też, syneczku – kobieta znów wtuliła się w pierś syna nawet, nie
zauważając gościa. Pani Tenzou uspokoiła się dopiero po
kilkudziesięciu minutach po czym dała się zaprowadzić do salonu. Usiadła na
jednej z kanap, obok niej od razu znalazła się Misako. Yamato usiadł, razem z
Asumą, na sofie po drugiej stronie niskiego, drewnianego stoliczka. Matka
chemika była niską, drobną, siwiejącą brunetką w czarnej garsonce o zimnych,
stalowo-szarych oczach. Mimo iż jeszcze przed chwilą płakała wyglądała
idealnie. Jej strój nie miał ani jednej zmarszczki a włosy były spięte w ciasny
kok. Asuma nie mógł uwierzyć, że ta właśnie kobieta jeszcze przed chwilą mówiła
Yamato, że go kocha. – Szybko przyjechałeś – mruknęła kobieta, zerkając na
Asumę. – Kto to?
-
A, mamo – Yamato jakby nagle się ocknął, wstając z kanapy. – To mój… - zaciął
się, nie wiedząc co powiedzieć. Kolega z pracy? Przyjaciel? Kochanek? …chłopak?
-
Partner – dokończył za niego historyk, uśmiechając się do Yamato delikatnie.
„Partner” zabrzmiało dosyć dwuznacznie. – Sarutobi Asuma – podniósł się z
kanapy, wyciągając rękę w stronę kobiety.
-
Tenzou Chiyo – przedstawiła się, ściskając rękę Asumy. Brunet zerknął na
siedzącą obok szatynkę o niebieskich oczach. Była niska i drobna. Stanowczo nie
pasowała do Yamato. Sarutobi wyciągną rękę także w jej stronę.
-
Tenzou Misako – przedstawiła się cicho i z ociąganiem podała rękę Asumie.
-
Mamo, wiem że to nie najlepszy moment ale muszę coś powiedzieć Misako – zaczął
niepewnie Yamato, wiercąc się na kanapie.
-
Nie martw się, Chiyo już mi powiedziała – mruknęła cicho jego żona. – Zapytałam
ją czy wie o co może ci chodzić, zaraz po tym kiedy zadzwoniłeś – wyjaśniła. –
Powiedziała, że jesteś gejem, że nasze małżeństwo to sprawa twojego ojca, że
najprawdopodobniej nigdy mnie nie kochałeś. To on, tak? – zapytała patrząc na
Asumę. – Mówiąc, że jest twoim partnerem miał namyśli, że jesteście razem? –
jej głos był łagodny, uśmiechała się lekko. Nie była zła.
-
Tak – odparł niepewnie Yamato, wbijając wzrok w swoje drżące dłonie. – Przep…
-
Nie przepraszaj – przerwała mu Misako. – Kocham cię i boli mnie to, że przez
tyle lat mnie oszukiwałeś i nie byłeś w stanie mnie pokochać jednak… cieszę
się, że w końcu możesz być szczęśliwy i że możesz sobie pozwolić na bycie tym
kim jesteś naprawdę – uśmiechnęła się szeroko, jednak w jej oczach pojawiły się
łzy. – Może zrobię wam kawy? Pomożesz mi Yamato? – szatyn od razu podniósł się
z kanapy, idąc za swoją żoną. Ulżyło mu, że tak zareagowała. W duchu był też
wdzięczny swojej matce za to, że go wyręczyła.
*
* *
Naruto
od dobrej godziny wysłuchiwał marudzenia Kiby. Wczoraj wrócili z obozu
sportowego. Musiał przyznać, że nie był tym zachwycony. Nikt nie był. Ale
Inuzuka już przesadzał. Chociaż… jakby się tak wsłuchać w jego słowa i ująć im
dramatyzmu to faktycznie psiarz miał rację. Tam było znacznie lepiej. Nie było
szkoły, setki innych uczniów, wściekłej dyrektorki, nauki ani tego pieprzonego
deszczu. Teraz nie padało ale wczoraj, kiedy wrócili od razu, na powitanie
wyszedł im deszcz. Chociaż Naruto podejrzewał, że nawet gdyby tam padało to i
tak by im się podobało. Biały, gorący piasek; lazurowy, szumiący ocean; świeże,
rześkie powietrze. Obojętnie z jakiej perspektywy by na to patrzeć tam było
naprawdę znacznie lepiej.
-
…umrę tu! – zawył Inuzuka. – Jest gorąco a ja muszę chodzić w tym pieprzonym
mundurku do tej jebanej szkoły, słuchać tych cholernych bzdur i jeszcze się
tego gówna uczyć! Na jaką mi to cholerę?! Przecież gdyby Neji, Sasuke, Suigetsu...
i Shino się złożyli, przecież są bogaci, to moglibyśmy sobie nawet kupić tą
plażę! I kurwa mieć pięknie ułożone życie już do końca! Kami-sama, nawet
Kakashi-sensei i Iruka-sensei mogliby z nami tam zamieszkać, nie miałbym nic
przeciwko! Są lepsi od moich rodziców! Błagam… niech mnie adoptują! – Kiba bez
przerwy mówił, turlając się po szkolnym boisku.
-
Czy to Sasuke? – mruknął Naruto, widząc jak brunet wyprowadza z szkolnego
garażu swój motor.
-
Nie wiem, Naru, nie wiem ale on też mógłby mnie adoptować – odparł Kiba.
Patrząc na jego twarz można by stwierdzić, że Inuzuka naprawdę tak to przeżywa.
Smutna mina i załzawione oczy. Wyglądał jak siedem nieszczęść.
-
Zaraz przyjdę – powiedział Naruto, zrywając się ze swojego miejsca. Nie żeby
miał dość słuchania Kiby ale jeszcze trochę jego marudzenia a dołączył by do
niego, dramatyzując jeszcze bardziej. Trudno było ukryć, że nikt nie chciał
tutaj być. Wczorajszego popołudnia, kiedy mieli wyruszać, Kankuro przywiązał
się do drzewa krzycząc, że on nie chce wracać do Tokio.
Naruto
podbiegł do Sasuke, który siadał na swój motor.
-
Gdzie jedziesz? – zapytał po czym pocałował Uchihę w policzek. Brunet spojrzał
na niego, nieco zaskoczony. Pokiwał przecząco głową.
-
Nigdzie nie jadę – odparł z lekkim uśmiechem na ustach. – Oglądam go tylko –
wyjaśnił. – Naruto?
-
Tak? – blondyn spojrzał pytająco na Sasuke, który teraz kucał przy motorze. –
Sasuke? – zapytał kiedy Uchiha przez dłuższą chwilę nie odpowiadał.
-
Mój ojciec jutro wieczorem wyjeżdża a Itachi’ego nie ma. Wie, że mam wolne więc
chce żebym posiedział w domu przez te kilka dni. Jedziesz ze mną? – zapytał.
Sam nie wiedział dlaczego to robi, po prostu wolał mieć Naruto przy sobie i…
lubił go. Z nim raczej nie będzie się nudził przez te kilka dni.
-
Jasne – odpowiedział szybko Naruto. Zupełnie się tego nie spodziewał ale skoro
ma okazję pobyć z Sasuke sam na sam to czemu miałby nie skorzystać?
-
Fajnie – mruknął Uchiha, wracając do grzebania przy motorze. Naruto jeszcze
chwilę stał przy Sasuke, patrząc co robi jednak po chwili przypomniało mu się o
Kibie, który umierał na boisku szkolnym. Odwrócił się w tamtą stronę, chcąc
zobaczyć co z Inuzuką. Widać było, że lepiej, bo szatyn biegł w ich stronę z szerokim
uśmiechem na ustach.
-
Pojedziemy tam na wakacje! – krzyknął kiedy już dobiegł do blondyna, chwytając
go za łokieć.
-
Gdzie? – zapytał Sasuke, odrywając wzrok od pojazdu. Kiba spojrzał na niego
nieco zdezorientowany a po chwili uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-
Do Kushiro, na tą plażę! – wykrzyknął radośnie. Kilka osób siedzących na
dziedzińcu spojrzało w ich stronę. Sasuke patrzył na Kibę, jakby na coś
czekając. Nagle Inuzuka przygasł. – Masz rację, nie mamy pieniędzy. Przecież to
musi kosztować masę kasy – mruknął a jego twarz znowu posmutniała.
-
Nie powiedziałem tego – odparł zadowolony Sasuke. Naruto odniósł wrażenie, że
ta dwójka porozumiewa się za pomocą telepatii. – Mnie na to stać i kilka innych
osób pewnie też – wyjaśnił Uchiha, uśmiechając się lekko. – I podoba mi się ten
pomysł – dodał a na twarzy Kiby znowu wykwitł szeroki uśmiech.
*
* *
Tayuya
z impetem usiadła na ławce w parku, strasząc przy tym zamyśloną Temari.
Blondynka spojrzała na uśmiechającą się przyjaciółkę. Długie, różowe włosy
spływały na jej odkryte ramiona a szare oczy z ciekawością przypatrywały się
jej. Na głowie miała czarną czapkę baseballową a w ręce trzymała kartonik
waniliowego mleka. Była ładna i totalnie zakręcona.
-
Co jest? – szturchnęła blondynkę łokciem, wyrywając ją z zamyślenia. – Chcesz cukierka?
– zapytała, wyjmując z kieszeni luźnych spodni całą garść cukierków arbuzowych.
– Przed chwilą Kiba mnie o nie molestował. Dobrze, że nie ma Sasuke, bo to jego
ulubione – zaśmiała się, świecąc idealnie białymi zębami.
-
Nie, dzięki – mruknęła Temari na co Tayuya z powrotem wcisnęła cukierki do
kieszeni.
–
To może fajka? – zapytała, wyjmując z drugiej kieszeni paczkę papierosów. Od
razu wyjęła jednego i wetknęła go sobie za ucho. No Sabaku pokręciła przecząco
głową, wbijając wzrok w fioletowe trampki Tayuyi. – Ej, co ci? – zapytała Yoshizaki.
– Aż tak wkurza cię to, że głupki się w sobie po zakochiwali? Nie martw się,
znajdziesz sobie jakiegoś fajnego faceta i urządzisz sobie takie walentynki jak
oni – różowowłosa starała się pocieszyć przyjaciółkę. – Chyba, że… nie, nie
możliwe.
-
Co? – mruknęła Temari, uśmiechając się blado. Tayuya spojrzała na nią dziwnie,
unosząc jedną brew do góry po czym strzeliła oczami na siedzących nieopodal Kibę,
Sai’a, Gaarę i Lee. – Nie! Nie podoba mi się żaden z nich! – zaprzeczyła szybko,
rozumiejąc o co chodzi przyjaciółce. Tayuya odetchnęła po czym wpakowała sobie
do ust jednego cukierka.
-
No więc o co chodzi? – zapytała, mrużąc oczy. Temari westchnęła głośno. Już od
kilku dni myślała o tym żeby powiedzieć Tayuyi ale… przecież Yoshizaki jest
heteroseksualna więc na pewno ją odrzuci. Jednak musi być z nią szczera! Jest
jej przyjaciółką, może jej powiedzieć wszystko, prawda?
-
Tayuya ja… jestem lesbijką – powiedziała cicho, unikając spojrzenia
różowowłosej. Na twarzy Tayuyi najpierw pojawiło się zaskoczenie a chwilę później
zrozumienie.
-
Aha, rozumiem! – wykrzyknęła Yoshizaki a No Sabaku ogarnęła nadzieja. – W takim
razie znajdziesz sobie jakąś laskę, zobaczysz – uśmiechnęła się szeroko a
Temari znowu wbiła spojrzenie w jej trampki. A jednak nie rozumiała. Westchnęła
jeszcze raz. – No co? – zapytała różowowłosa, nie wiedząc o co blondynce
chodzi.
-
Tay, chodzi mi o to, że… ty mi się podobasz – powiedziała w końcu. Poczuła
ulgę, która natychmiastowo została zastąpiona niepokojem. Zerknęła szybko na
skonsternowaną Yoshizaki. Ssała cukierka, robiąc przy tym zabawny dzióbek.
-
Dooobra – odparła w końcu Tayuya. – To trochę bardziej niepokojące –
stwierdziła jednak uśmiechała się szeroko. Temari patrzyła na nią pytająco. – Pocałuję
cię – oznajmiła, zdejmując czapkę.
-
Co? – zapytała zbita z tropu No Sabaku. Nie spodziewała się takiej reakcji.
Różowowłosa wstała z ławki i pochyliła się nad blondynką.
-
Pocałuję cię i zobaczymy co z tego będzie – wyjaśniła Yoshizaki z szerokim
wyszczerzem na twarzy. Tayuya nigdy nie była zamknięta na wszelakiego rodzaju
nowe doznania. Nigdy też nie określiła jasno swojej orientacji tak więc uznała,
że drogę ma szeroko otwartą. Zbliżyła twarz do twarzy Temari, owiewając jej
usta arbuzowym oddechem. Blondynka przytaknęła niepewnie na co Yoshizaki
złączyła ich usta w pocałunku.
-
O ja cię, widzicie to? – zapytał nagle Kiba, zauważając całujące się
dziewczyny. Pozostała trójka spojrzała w tamtą stronę. Sai wyglądał jakby
zbierało mu się na wymioty, nawet lekko pozieleniał; Gaara tylko westchnął a
Lee zarumienił się soczyście.
-
A więc to homo walentynki – mruknął No Sabaku, uśmiechając się szeroko. Kiba
parsknął śmiechem. – Lee, w tobie jedyna nasza nadzieja. Tutaj chyba każdy jest
albo gejem albo lesbijką – westchnął. Rock przytaknął energicznie po czym
zerwał się z ławki, krzycząc coś o wiośnie młodości. – No więc jak już tak
wszyscy ze sobą romansują to ja mam coś do załatwienia – oznajmił, wstając. –
Shikamaru obiecał i słowa dotrzyma albo sam albo ja mu w tym pomogę – zaśmiał się
po czym cmoknął Sai’a w policzek i skierował się w stronę akademika.
*
* *
-
No idź! – Gaara wypchnął Shikamaru z jego pokoju. Rudowłosy postanowił już
wczoraj, że jeśli Nara sam się tym nie zajmie to on mu pomoże… choćby siłą. –
Shika, nie zachowuj się ja dziecko! – No Sabaku staną naprzeciwko szatyna i
chwycił go za ramiona, przygważdżając do ściany. – Kochasz go?
-
No… - Shiakamru podrapał się po potylicy. – Tak – bąknął. W końcu przed samym
sobą przyznał, że Kankuro mu się podoba. Jest miły, fajny, przystojny. Nie
zmusza go do robienia tych wszystkich dupereli co dziewczyny. Wie czego chce od
życia. Jest stanowczy, zdecydowany i ma świetne poczucie humoru. No i do tego
wszystkiego świetnie gotuje.
-
Więc co jest nie tak? – warknął Gaara. Zupełnie nie rozumiał o co przyjacielowi
chodzi. Przecież wie, że Kankuro też go kocha więc nie może się bać odrzucenia.
– Wstydzisz się?
-
Nie – mruknął cicho. Zastanawiał się jak powiedzieć Gaarze o swoich obawach. –
Chodzi o to, że… cholera… to upierdliwe.
-
Tak samo jak ty – prychnął rudowłosy. Westchnął po czym poluźnił uścisk na
ramionach Shikamaru. – Shiki, powiedz mi co jest nie tak. Chcę ci pomóc.
Kankuro cię kocha więc cię nie odrzuci. Chciałbym żebyście byli szczęśliwi a
żeby tak było musisz mu powiedzieć co do niego czujesz – Gaara uśmiechnął się
ciepło. Shikamaru potarł nerwowo czoło, zerkając niespokojnie na No Sabaku.
-
Chodzi o to, że ja nie jestem… gejem – wyznał Nara, wzdychając. Gaara spojrzał
na niego krzywo. – Znaczy podoba mi się Kankuro ale żaden inny facet nie. A po
za tym… jeśli mu powiem on będzie chciał się ze mną… tegesować. – Chrząknął nerwowo
na co Gaara przytaknął, dając mu do zrozumienia, że go rozumie. – Ja nie jestem
na to gotowy… nie chcę. Sam pocałunek z nim to dla mnie… cholernie upierdliwe –
skończył, wbijając wzrok w twarz rudowłosego. Gaara uśmiechnął się pobłażliwie
po czym poklepał Shikamaru po głowie.
-
Shake, coś takiego to nie problem – westchnął po raz kolejny. – Jeśli będzie
chciał to mu to powiesz. I nie krępuj się. On to zrozumie. Przecież wie, że
wcześniej nie miałeś styczności z facetami, tak? – Nara przytaknął. – No więc
teraz pójdziesz do niego i powiesz mu, że go kochasz – Gaara zapukał w drzwi
pokoju brata co spotkało się z głośnym hukiem i krzykiem najstarszego No
Sabaku, który po chwili pojawił się w drzwiach. Uśmiechał się szeroko,
rozczochrany bardziej niż zawsze. – Shiki, chciał ci coś powiedzieć – oznajmił
rudowłosy po czym odszedł, po chwili znikając za drzwiami swojego pokoju.
-
Wchodź – Kankuro uśmiechnął się jeszcze szerzej, wpuszczając Narę do środka. Shikamaru usiadł na kanapie, unikając spojrzenia No Sabaku. Był
wyjątkowo spięty. Kankuro sięgnął do lodówki, wyjmując z niej dwa piwa. Podał
jedno młodszemu po czym usiadł obok niego.
-
No więc? – zapytał, biorąc łyk zimnego napoju. Patrzył na Narę ponaglająco,
dodatkowo go krępując. Shikamaru otworzył swoją puszkę po czym wziął łyka,
starając się odwlec tą chwilę jak najbardziej. Odetchnął głęboko po czym
rumieniąc się spojrzał na Kankuro. Był naprawdę przystojny.
-
K… Kankuro – zaczął niepewnie. Głos mu drżał a ręce się pociły. Shikamaru nigdy
się nie denerwował. Kto by pomyślał, że wyznanie miłości może go tak wytrącić z
równowagi – …Kocham cię – powiedział szybko po czym natychmiast odwrócił wzrok
od zaskoczonej twarzy No Sabaku. Starszy przez chwilę myślał nad słowami
ukochanego a kiedy dotarł do niego ich sens uśmiechnął się szeroko, obejmując
zdenerwowanego Narę w pasie.
-
Ja ciebie też, Shikamaru – szepnął po czym złożył na jego policzku delikatny
pocałunek. Młodszy spojrzał zaskoczony na Kankuro. Myślał, że No Sabaku od razu
będzie się do niego dobierał. – Cieszę się, że to powiedziałeś – oznajmił
cicho, przytulając do siebie Shikamaru. Nara zacisnął palce na koszulce No
Sabaku, uśmiechając się lekko. Nic nie musiał wyjaśniać aby Kankuro go
zrozumiał.
*
* *
-
To twój tata? – zapytał szeptem Naruto kiedy podjechali pod dom Uchihy, z
którego wyszedł wysoki brunet w czarnym garniturze. Sasuke kiwnął potakująco
głową, schodząc z motoru.
-
Sasuke – brunet podszedł do syna, patrząc na niego z pogardą. Naruto na widok
jego miny wzdrygnął się i odsunął nieco. Niech ktoś mu teraz spróbuje
powiedzieć, że nie widział straszniejszego wyrazu twarzy niż ten Sasuke to
wyśle mu zdjęcie pana Uchihy. Zupełnie nic nie wyrażająca, zimna twarz bez
cienia uśmiechu. Był taki obojętny i surowy. Jego oczy po za pogardą i wstrętem
nie wyrażały nic. Ojciec patrzył na własnego syna niczym na robaka. – Masz
zachowywać się przyzwoicie, rozumiemy się? – warknął.
-
Tak – mruknął Sasuke. Wydawało się, że spojrzenie ojca nie robi na nim żadnego
wrażenia.
-
Itachi – kiedy Fugaku wypowiadał imię swojego starszego syna jego głos
delikatnie złagodniał – wróci za dwa dni. Do tego czasu masz nie roznieść domu,
tak?
-
Tak – odparł znowu Sasuke, w ogóle nie patrząc na ojca. Naruto zastanawiał się
jak można ignorować taki wzrok.
-
Żadnych imprez, alkoholu i temu podobnych – przed każdym swoim wyjazdem tak
mówił. Tak samo zawsze Sasuke urządzał w domu dzikie libacje tylko po to aby
zrobić ojcu na złość. – Kto to jest? – warknął Fugaku, obrzucając Naruto
krótkim obrzydzonym spojrzeniem.
-
Naruto – odparł beztrosko Sasuke, wzruszając przy tym ramionami. Najwyraźniej
ta odpowiedź wystarczyła panu Uchisze, bo wsiadł do swojego samochodu i nie
żegnając się z nimi odjechał.
-
To naprawdę twój ojciec? – zapytał Naruto wciąż zupełnie zszokowany chłodem
mężczyzny.
-
Nie wiarygodne, co? – mruknął Sasuke, uśmiechając się lekko. – Tak, to mój
kochany tatuś – odpowiedział a jego głos wręcz ociekał nienawiścią. – Chodź –
spojrzał na Uzumaki’ego a jego wzrok złagodniał. Już dawno przestał się
przejmować Fugaku. Z szklanej werandy przed domem weszli do jasnego
przedsionka. Ściany były beżowe tak samo jak śliskie kafelki. Naruto spojrzał
na sufit i zobaczył wielki, lśniący żyrandol.
-
Ja pierdolę – szepnął jednak Sasuke go usłyszał. Powiódł za jego spojrzeniem i
uśmiechnął się kiedy jego wzrok spoczął na kryształowym żyrandolu. Kosztował
majątek. – Czym twój ojciec tak właściwie się zajmuje? – zapytał Naruto,
wchodząc za Sasuke do równie jasnego salonu połączonego z kuchnią i jadalnią.
-
Ma swoją firmę architektoniczną a po za tym prowadzi rodzinne wydawnictwo –
odparł brunet, odkładając klucze na komodę. Zanim weszli po zadbanych,
ciemnych, drewnianych schodach na górę Naruto zdążył zarejestrować w salonie
szklane drzwi prowadzące na taras, na tyłach domu. Ostatnim razem kiedy tutaj
był nie zdążył się dobrze rozejrzeć jednak pamiętał gdzie jest pokój Sasuke. Na
samym końcu korytarza, na wprost schodów.
-
A może byś go przemalował? – zaproponował Naruto, wchodząc do ciemnego pokoju
Uchihy. Wciąż nie mógł przywyknąć do czarnych ścian, podłogi, mebli a nawet pościeli na
łóżku.
-
Dlaczego? – Sasuke położył się na łóżku, zakładając ręce za głowę. Rozejrzał
się pobieżnie po wnętrzu po czym wbił wzrok w nieco skrępowanego blondyna.
-
Bo strasznie tu ciemno – odpowiedział Naruto, siadając obok Sasuke. Brunet
położył się na boku i podparł łokciem po czym wplótł palce w włosy Uzumaki’ego.
Blondyn uśmiechnął się delikatnie. Teraz wzrok Sasuke był taki łagodny i
wesoły.
-
Jeśli mi pomożesz – mruknął, składając delikatny pocałunek na szyi Naruto. Na
tą czułość blondyn wtulił się w Uchihę.
-
Pomogę – szepnął, szeroko się uśmiechając. Sasuke objął go w pasie, wtulając
nos w miękkie, złociste kosmyki. – Dziękuję – dodał po chwili namysłu.
-
Za co? – mruknął Uchiha, przyciągając Naruto bliżej. Uzumaki wtulił twarz w
zagłębienie szyi Sasuke, wdychając zapach jego skóry. Sasuke pachniał swoimi drogimi perfumami i papierosami. Naruto lubił tą mieszankę.
-
Za to, że się starasz – odpowiedział blondyn po czym mruknął kiedy Uchiha
zaczął drapać go po głowie. Sasuke zrozumiał o co mu chodzi. Zamknął oczy i
cmoknął go w czubek głowy.
-
Pachniesz plażą – szepnął Uchiha, uśmiechając się. Tak, on też tęsknił za
tamtym miejscem. Było tam tak sielsko.
-
Kiba wczoraj powiedział mi, że chce na tej plaży wziąć ślub z Nejim – mruknął
Naruto, przypominając sobie wczorajszą rozmowę z zrozpaczonym przyjacielem. –
Całkiem zgłupiał, no nie? – zapytał, zamykając oczy.
-
Nie mogę zaprzeczyć – Sasuke zaśmiał się cicho, głaszcząc Naruto po plecach.
*
* *
Sasuke
przyglądał się śpiącemu Naruto już od kilku godzin. Złociste włosy imitujące
złote kłosy zboża o świcie, delikatnie rozchylone pełne usta o kolorze
dojrzałych brzoskwiń, śniada skóra niczym kawa z mlekiem i te lazurowe oczy
dorównujące swoim kolorem przejrzystym wodom oceanu. Piękny. Idealny. Zaśmiał
się kiedy Naruto mruknął cicho, drapiąc się po odkrytym, kuszącym brzuchu.
Kochał go? Tak, z każdym dniem coraz bardziej. Z każdą godziną coraz mniej się
wahał. Z każdą minutą czuł się coraz bardziej uzależniony od tego narwańca.
Dotknął delikatnie jego policzka. Ciepły. Zupełnie jak jego dusza.
-
Sasuke? – Naruto otworzył oczy, uśmiechając się delikatnie. – Która godzina? –
zapytał, przeciągając się niczym kot. Na łóżko padały jasne promienie
wschodzącego słońca, miło muskając jego twarz.
-
Dopiero piąta – odparł Uchiha, odwzajemniając uśmiech. Musnął ustami czoło
blondyna po czym wstał z łóżka. – Zjadłbyś śniadanie? – zapytał, otwierając
szklane drzwi balkonowe.
-
O tak – odparł Naruto kiedy jego pusty żołądek, wyjątkowo głośno, dał o sobie
znać. Zsunął się z łóżka i przytulił do pleców Sasuke. Westchnął cicho
uśmiechając się lekko. – Wiesz, że cię kocham? – mruknął, składając krótki
pocałunek za uchem bruneta.
-
Wiem – Uchiha odwrócił się do niego przodem, łapiąc za podbródek. Przez kilka
minut patrzyli sobie w oczy po czym złączyli swoje usta w leniwym pocałunku.
Oderwali się od siebie dopiero wtedy kiedy żołądek Naruto po raz kolejny
zażądał jedzenia. - Chodź – Sasuke zaśmiał się, otwierając drzwi.
Kiedy
Naruto siedział na kuchennym blacie, machając nogami w powietrzu i czekając aż
Uchiha przyrządzi im śniadanie nagle rozdzwonił się jego telefon. Zerknął na
wyświetlacz po czym uśmiechnął się szeroko.
Dzwoni Kiba xD
Odebrał
szybko, ustawiając na głośno mówiący i położył telefon na blacie.
-
Czego chcesz? – zapytał. Sasuke spojrzał na wyświetlacz jego telefonu po czym
pokręcił głową. Ta dwójka była jak papużki nierozłączki. Jednego dnia nie mogli
bez siebie wytrzymać.
~
Ej! Nie tak się wita z kumplem, plebsie! – upomniał go Kiba, śmiejąc się. –
Dzwonię w pilnej sprawie. Nie obudziłem cię? – zapytał na co Naruto zaprzeczył.
– Akamaru obudził mnie na siku. Nie umiem spać więc stwierdziłem, że ciebie też
trzeba o tym poinformować.
-
No to mów – mruknął Uzumaki, podkradając Sasuke kawałek papryki za co dostał po
głowie. – O co chodzi?
~
Właściwie nie dotyczy cię to bezpośrednio ale uznałem, że powinieneś wiedzieć –
zaczął Kiba. – Wiesz… gdybyś mnie kiedyś szukał to teraz mieszkam pod szóstką
razem z Nejim – oznajmił po czym zaśmiał się wesoło. – Pod ósemką mieszka teraz
Shino i Suigetsu a obok, pod dziewiątką, Lee. Nawet nie wiesz jak się ucieszył,
że już nie będzie musiał oglądać naszego miziania. Kankuro teraz mieszka z
Shiką pod dziesiątką…
-
A więc jednak mu powiedział? – Naruto przerwał Kibie, podkradając Sasuke
plasterek ogórka. Uchiha tylko westchnął po czym mrukną coś pod nosem.
~
Tak, Gaara go zmusił! – zaśmiał się Inuzuka. – No ale Shake’owi wyszło to na
dobre. Pod jedenastką mieszka teraz Chouji. On też się nawet cieszył, że będzie
mieszkał sam i nawet nie chcę wiedzieć dlaczego. No a… reszta bez zmian. Ino
chciała się przenieść do Temari i Tayuyi albo chociaż do Tenten i Hinaty no ale
pokoje są za małe.
-
Czyli nici ze spania w nocy – mruknął Sasuke na co Naruto zaśmiał się, wyjmując
mu z ręki plasterek sera.
~
Ej! Jestem na głośnomówiącym? – oburzył się Kiba. – Cześć Sasuke! – krzyknął
radośnie. – Dla ciebie będę urządzał nawet orgie żebyś mógł się napoić
dźwiękami.
-
Inuzuka – westchnął, odkładając nóż. – Ja mogę robić to samo. Działamy na
zmianę a może ja za dnia a ty w nocy?
~
Jeszcze nad tym pomyślimy. Dobra to ja kończę. Trzymajcie się i nie naróbcie
sobie dzieci – pożegnał się po czym rozłączył, wciąż się śmiejąc.
-
Idiota – westchnął Sasuke, wracając do robienia kanapek. Naruto cmoknął go w
policzek po czym porwał talerze, wychodząc na taras.
-
Z jemy tutaj? – zapytał, kładąc talerze na drewnianym stole.
-
Jeśli chcesz – mruknął Sasuke, posyłając blondynowi uśmiech.
Po Twojej prośbie zdecydowałam się dać jeszcze jedną szanse Suigetsu:D Ale niech jeszcze raz wywinie taki numer wrr...
OdpowiedzUsuńOjciec Yamato musiał być niezłym suk...... skoro, ten nie przejął się Jego śmiercią. Za to Jego żona jest wspaniałą kobieta, że tak lekko przyjęła do wiadomości, że jej mąż jest gejem,a jej małżeństwo zwykłą fikcją. Mam nadzieję, że jej to wynagrodzisz.
Współczuje Kibie, że tak cierpi po powrocie do Tokio, ale cóż wiecznie nie bd wakacji. Jego tekst o adopcji mnie powalił. Nie wspominając już o Kankuro. Chciałabym go zobaczyć przywiązanego do tego drzewa^.^
Widzę, że szykują się nowe parki.
Wydaje mi się, że Kankuro bd miał ciężkie życie z Shikamaru.
Jestem ciekawa jak rozwinie się znajomość Temari z Tayuya? No i jak Lee bd chronił związki heteroseksualne? No i oczywiście z kim podejmie się tak żmudnej, lecz przyjemnej pracy??
Ojciec Sasuke jest po prostu straszny. Mam nadzieję, że Naruto wynagrodzi mu spotkanie ze swoim ojcem. Fajnie by było jakby Itachi zaskoczył naszą parkę wcześniejszym przybyciem.
Miałaś świetny pomysł z tą przeprowadzką. teraz tylko czekać co nasz zakochana młodzież razem znowu wykombinuje:P
Pozdrawiam i życzę duuuuuuuużo weny
Hilda
SUGOI!!!!!!! Naruś i Sasek , jak zwykle boscy , a ja kocham ich z każdą chwilą co raz bardziej. - ^ v ^ -
OdpowiedzUsuńSzkoda , że nie masz fotek, bo Sasuś jest boski! T.T
Muszę lecieć na imprezę , więc:
Czekam na next, Sayonara!!!! > v <
nie wiem co napisać notka świetna :D
OdpowiedzUsuńpewnie teraz większość akademika spać nie będzie mogła jak wszyscy się tak poprzenosili :P
nic nie wymyśle głowa mnie tak boli, że ledwo żyje czekam na następną notkę mam nadzieję, że będzie tak samo szybko jak ta :D
XYZ*3*
Aww *.* Przesłodka końcówka. Powiem ci, ze wątek yuri jest tu akurat fajny, chociaż nie rozumiem zachowania Sai'a, którego będąc gejem, brzydzą lesbijki. Ahh te chłopaki ;p
OdpowiedzUsuńSprawa z Yamato. Rozwaliło mnie podejście, że teraz kiedy on chciał mu powiedzieć co czuje on miał czelność umrzeć. Nie no. uśmiałam się. xd Postawę jego żony uważam za idealną. świetna kobieta.
Gaara. ahh.. tak zakładany fun club moja droga. Super, ze się wziął za Shikamaru, bo temu leniowi to bym nie wybaczyła. Ale rzeczywiście rozumiem go. Chyba też bym miała z tym problem.
Kiba i Neji się chajtają na ten plaży? Ohh jak słodko. Chcę być chrzestną ich dzieci. :D
Tak, no. Przeprowadzki są spoko, ale co na to nauczyciele? W sumie, Kakashi i tak na nich leje to czym się tu przejmować.
Spoko, piszę sobie wczoraj rozdział. Użyłam słowa plebs, czytam dzisiaj to tu: jest plebs. Haaha Kocham cię, normalnie. <3
Uznałam, że Sasuke w tym rozdziale był niesamowicie słodki. Ale słodki na swój własny sposób, co niezmiernie mi się podoba. :D
No to tego, życzę weny i zapraszam do siebie.
a moją patelnią się nie martw. Żyje i ma się dobrze. jej też się rozdział podobał. :D
Dziękuje ci bardzo za wyczekiwany przez moją osobę wątek yuri!
OdpowiedzUsuńCieszę się że Shikamaru w końcu powiedział Kankuro o swoich uczuciach (ale zdajesz sobie teraz sprawę z tego że będziesz musiała troszeczkę o nich popisać bo inaczej nie dam ci spokoju tak? :D )
I jeszcze dzięki ci za Naruto i Sasuke (że w końcu jakoś się między nimi układa)
Czekam na następną notkę :) życzę weny!
Byłam bardzo zaskoczona śmiercią ojca Yamato ale wcale mi go nie żal;) Misako jest wspaniałą kobietą, tolerancyjną i mimo,że nadal kocha Yamato to pragnie jego szczęścia i nie robi mu wyrzutów.Rozkazuję Ci pod groźbą skorzystania z rondelka znaleźć dla Misako jakiegoś fajnego partnera(lub partnerkę)^^
OdpowiedzUsuńKiba,mój kochany Kiba... z każdym rozdziałem zakochuję się w nim coraz bardziej;p On wymiata! Jego teksty rządzą, zwłaszcza ten o adopcji=3 Kankuro przywiązał się do drzewa...chciałabym to zobaczyć;)
Nie lubię yuri ale w Twoim wykonaniu wyszło fajnie^^
Jak sobie wyobraziłam minę Sai'a to mało się nie wywaliłam ze śmiechu xD
No i mój kochany Gaaruś interweniuje=3 Wyszło na jaw,że jedynym problemem Shikamaru jest to,że on nie jest jeszcze na TO gotowy.Ale przecież nie musi się spieszyć.Zresztą Kankuro zrozumiał o co chodzi i się nie narzucał.Ale wszystko idzie w dobrym kierunku;p
Naruto i Sasuke sami w domu! Będzie się działo. A Sasu ma bardzo sympatycznego ojca^-^ A dla Kiby naprawdę spodobała się ta plaża;D Jak będzie ślub to ja chcę być druhną ;) No i było trochę przeprowadzek.Teraz to spania nie będzie^^
A na koniec... Chiyo?! Nazwałaś mamę Yamato Chiyo?! Ha ha ale miałaś pomysł;p Ale mi się podoba=3
No to chyba tyle,uwielbiam te opowiadanie i chcę więcej i więcej...chyba się uzależniłam;p Życzę Pana Wena^^
Kasia
Ps.A jak chciałaś nazwać naszego Misaki'ego? =3
Pierwsza część rozdziału - prześmiana, przepona narzeka, ale dałam jej w twarz i się uspokoiła. :D
OdpowiedzUsuńNiee, Suigetsu będzie cierpiał. Trzeba Shino poinformować, żeby go nie poił xD
"ten stary dureń katował go przez całe życie a kiedy już odważył się na wykrzyczenie mu wszystkiego w twarz to ten robi mu coś takiego?!" - nie mogłam wyrobić ze śmiechu! XD Foch z przytupem. Brać gościa za fraki i wykrzyczeć mu, co leży na sercu, a jak! XD Jak on śmiał umierać? Nie mógł poczekać z dzień? xDDD
"Są lepsi od moich rodziców! Błagam… niech mnie adoptują!" - Kiba to mistrz xD On jest najlepszym rozśmieszaczem i największą iskierką w tym opowiadaniu, dlatego ja osobiście nie wyobrażam sobie rozdzielenia całej paczki, by w przyszłości mieszkała osobno. Niech wynajmą plażę albo ją kupią i mieszkają... ale bez dziewczyn. xD
Temari była odważna... a Kankuro domyślny ;3 Wiadomo, rodzeństwo! :D
Hej,
OdpowiedzUsuńach kochana rozdział jest cudowny jak zwykle, chociaż mogły by być dłuższe ;> ;] cieszę się, ze u Yamato sytuacja się rozjaśniła, teraz może być już sobą, Misako przyjęła spokojnie tą informację. Narzekający Kiba, że już musieli wrócić z tej plaży. Ciekawe jak ułoży się u Temari i Tayui. Mała przeprowadzka wśród chłopaków? Ciekawe co na to Kakashi jak się ;] Sasuke jest już coraz bardziej pewny, że kocha blondyna.
Ja chcę już następny rozdział... ;]
Weny, weny...
Pozdrawiam gorąco Basia
No okej, skoro mnie prosisz, to pomyślę nad ułąskawieniem Sui'ego ^^
OdpowiedzUsuńFajnie rozegrałaś tą scenę z Yamato, ale, że ojciec sobie tak po prostu kitnie?! Ma tupet xD I śwoetne wyczucie czasu :D A tak w ogóle, to zrobiłaś z Misako po prostu anioła. Raczej mało kto, zachował by się w podobny sposób, co ona. Kolejna rzecz, która zaskoczyła mnie w tym rozdziale.
Co mnie nie zaskoczyło - oczywiście Kiba i jego jęki (xD). Klasyka, którą oczywiście ubóstwiam <333
Przejdźmy do mamusi Yamato. Chiyo? Skąd ty to wzięłaś? Moje skojarzenie było takie - stara, pomarszczona, siwiejąca babcia, która prędzej mogłaby nazwać Tenzou swoim wnukiem, niż synem xD A ty ją jeszcze przedstawiłaś, jako babkę, która, mimo swojego wieku, nieźle się trzyma :D Od razu miałąm przed oczami wielki "ERROR!", bo po prostu jakoś mi to nie leży. No ale ona nie jest jakąś mega ważną postacią, więc można to spokojnie strawić i nie dostać rewolucji żołądkowych xD
Pozdrawiam i życzę weny na kolejne rozdziały ^^
Natsuhi
Kosiam Sasusia i Narusia!!! -^o^-
OdpowiedzUsuńTa dwójka jest boska! Jeden jest ogniem ,który odpędzi niebezpieczeństwo , a drugi jak wiatr , który jest siłą dla pierwszego.
Dwa przeciwne charaktery, które znaczący wpływ na siebie.
Jak noc i dzień, jak blask i cień, jak księżyc i słońce.
Ajajaj! Genialny pomysł z wolną chatą i zabraniem tam Naruciaka.
OdpowiedzUsuńCo to Yamato i jego ojca. Jak uslyszałam, że kopnął w kalendarz, to zaczęłam się śmiać. Tylko trochę nie pasuje mi reakcja jego żony, ja byłabym wściekła.
Ale no cóż widocznie to prawdziwy anioł.
Akemi zaprasza do siebie i usycha bez rozdziału tutaj. xD
OdpowiedzUsuń