Do pokoju, przez niestarannie zasłonięte okno, wpadło kilka pierwszych,
pomarańczowych promienni dopiero wschodzącego słońca tworząc na bladej
twarzy Sasuke fantazyjne wzory. Kiedy musnęły jego oczy zmarszczył brwi
budząc się.
- Hmm - Zamruczał i nie otwierając oczu chciał przewrócić
się na bok kiedy poczuł na klatce piersiowej coś ciężkiego. Uchylił
lekko powieki i jedyne co zauważył to blond czupryna Uzumakiego. Naruto
leżał na brunecie całym ciałem mrucząc coś przez sen.
- Młotku - Szepnął podnosząc głowę z poduszek. - Naruto.
- Eee? - Uzumaki podniósł głowę i zaspanymi oczami spojrzał na Uchihę.
- Musimy wstawać - Wyjaśnił
- O matko - Jęknął - Która godzina?
Sasuke wyją telefon z pod poduszki i spoglądając na ekran odpowiedział - 4:12.
- A zbiórka o której?
- Piąta.
- Ahaaa - Ziewną z powrotem kładąc głowę na klatce piersiowej Uchihy.
- Dzisiaj nie będzie gryzienia, kopania i bicia? - Zapytał po chwili ciszy Sasuke.
- Nie gryzłem - Powiedział oburzony blondyn - I Nie, nie będzie, wszystko pamiętam.
- Ja też - Jeden z kącików wiśniowych ust bruneta uniósł się do góry w złośliwym uśmieszku.
- Spróbujesz coś komuś powiedzieć to cię uduszę, ugotuję, pokroję a potem zmiksuję i dam do wypicia Chouji'emu.
-Naprawdę
straszna przyszłość mnie czeka. - Mruknął zapatrując się w sufit - Nic
nie powiem, nie chcę skończyć w żołądku Akimichi'ego. -Spojrzał na
Naruto - A teraz możesz ze mnie zejść?
- ...H-hai! - Naruto zarumieniony sturlał się z czarnowłosego kładąc obok niego.
- Idę się ubrać - Sasuke wstał z łóżka i podszedł do szafy, wyciągną z niej kilka ubrań po czym zniknął w łazience.
* * *
- Hej, Skarbie - Neji musnął policzek Kiby.
- Mmm - Szatyn wtulił się w bok Hyuugi.
- Musimy wstawać - Zaśmiał się oplatając Inuzukę w pasie.
- Po co?
- Jedziemy na wycieczkę - Wyjaśnił
- O Gezz, kto wymyślił tak nienormalną porę? - Uniósł głowę, ale zaraz wtulił nos w zagłębienie szyi długowłosego.
- Kiba, nie marudź, wstawaj - Pocałował chłopaka w ramie.
- Nie-e - Bąknął na co Neji zaczął gładzić palcem śniadą skórę na przedramieniu Kiby. - Neji, to łaskocze.
- Wiem. Wstajesz czy załaskotać cię na śmierć?
- Dobra już - Mruknął odklejając się od chłopaka i spoglądając na jego twarz. - Ładnie pachniesz, co to?
- Zielona herbata i aloes, a ty czego używasz?
- Ostatnio tego co Shino, a zazwyczaj truskawka i wanilia.
- Mmm... pysznie - Mruknął uśmiechając się błogo - A teraz wstawaj.
- Ok - Kiba złożył krótkiego całusa na ustach mlecznookiego po czym szybko zniknął w łazience.
* * *
Na
szkolnym dziedzińcu stali już Neji, Kiba, Naruto, Sasuke, Shino, Gaara i
Sai dyskutując żywo na temat wycieczki - nie wliczając w to Uchihy,
który stał przyglądając się każdemu po kolei.
- Neji! - Z akademika
wypadł Lee biegnąc w stronę chłopaków. - Co ja mam rozumieć przez to, że
Shino spał dzisiaj w naszym pokoju a ciebie nie było?!
- Eee... Lee, nie każdy musi o tym wiedzieć. - Bąknął spoglądając na czerwonego Kibę.
-
Przecież ja się tylko pytam. Gdzie byłeś? Ty wiesz jak ja się
martwiłem?! Nigdy nie znikasz tak bez wytłumaczenia! Słucham? - Staną
przed Hyuugą zakładając ręce na biodra.
- Lee, nic mi się nie stało. Żyję i pewnie będę jeszcze długo, nie masz się o co martwić.
- Ale gdzie byłeś?!
-
No właśnie Hyuuga, co taki grzeczny, dobrze wychowany i miły chłopiec
robił w nocy? - Po dziedzińcu rozniósł się wyjątkowo zimny głos Uchihy.
- A co cię to w ogóle obchodzi?
- Nic, po prostu chcę ułatwić sprawę twojemu koledze - Odpowiedział spoglądając na Rocka a po chwili na Inuzukę.
- Spędzałem czas w towarzystwie czego ty nie umiesz robić.
- O, kto cię tak brzydko okłamał?
- Dobra! Chłopaki uspokójcie się co? - Naruto staną pomiędzy Sasuke a Neji'm
- Uzumaki, musisz się wtrącać? - Warkną Uchiha
-
Tak, nie chcę żebyście się znowu pobili. Co robił Neji to jego sprawa,
ciebie też nikt się nie pyta. - Położył ręce na klatce piersiowej Sasuke
i zaczął odpychać go od długowłosego.
- Hmpf - Prychnął brunet na powrót opierając się o drzewo.
- No to co robiłeś? - Dopytywał Lee.
- Spałem u Kiby, wystarczy? - Warknął podenerwowany Neji.
- No, i tak trzeba było od razu. - Lee uśmiechną się szeroko - Ale chyba nie posunęliście się za daleko, co? - Szepną
- Nie Lee. Nawet go nie dotykałem, nie licząc przytulania.
* * *
-
Ooooohayo - Ziewnął Shikamaru podchodząc do grupki, która powiększyła
się o obecność Chouji'ego, Temari, Tayuyi, Ino, Sakury i kilku osób z
klasy Iruki.
- Siema, Shika. - Odpowiedział jako jedyny Lee.
- E, coś nie tak? - Zapytał Nara drapiąc się po karku.
-
Heh, dziwnie cie widzieć o tej porze - Odpowiedział Naruto, który
otrząsną się najwcześniej z szoku, który zaserwował im Shikamaru.
- No - Przyznał - Dziwnie wstawać w środku nocy.
- A ja myślałem, że nic mnie już w życiu nie zaskoczy. - Przyznał głośnym szeptem Kiba na co wszyscy zaczęli się śmiać.
- Yo - Do uczniów podszedł Kakashi - Co wam tak wesoło?
- O kurna, ale Sensei wcześnie - Zauważył Gaara, gdyż reszta znów stała wmurowana.
-
Naprawdę? - Hatake spojrzał na ekran telefonu - Ano rzeczywiście,
pośpieszyło mi się trochę. Kakashi nie dość, że przyszedł przed
wszystkimi nauczycielami to jeszcze za dwadzieścia piąta. Trzeba
przyznać pośpieszyło mu się.
- Niech mnie wszy po udach gryzą! Znowu mnie zszokowało! - Odezwał się Kiba wlepiając oczy w Szarowłosego.
- Gezz... Ki, jak ty coś powiesz - Mrukną Shika powstrzymując śmiech.
-
Ohayo, braciszku! - Nagle ni stąd ni zowąd (czyt. z za autobusu)
wyskoczył Kankuro strasząc co najmniej połowę przybyłych, a w
szczególności Gaarę.
- Kankuro? Co ty tu robisz i czemu jeszcze nie
śpisz? - Zapytał czerwonowłosy z przerażeniem lustrując postać szatyna,
który w rękach trzymał torbę podróżną dosyć dużych rozmiarów.
- Hę? -
Kankuro spojrzał na młodszego co najmniej jakby tamten był niesprawny
psychicznie. - Powiedziałem Iruce-sensei, że chcę jechać a potem
zadzwoniłem do taty, który zapłacił też za mnie no i w taki oto sposób
się to stało.
- Taaak? - Rudy był coraz bardziej przerażony.
- Tak, prawda Kakashi-sensei? - Szatyn wychylił się zza Gaary spoglądając na szarowłosego nauczyciela.
- E... owszem - Mrukną o niczym niewiedzący Hatake.
- Widzisz? - Kankuro na powrót spojrzał brata.
- Nieee - Zawył podpierając się na ramieniu, najbliżej stojącego, Kiby.
-
Nie martw się Gaara, będzie dobrze - Powiedział Inuzuka głaszcząc
kumpla po włosach - Chociaż podejrzewam, że trzy zgony w ciągu jednego
dnia to za dużo a co dopiero w ciągu 20 minut, nee? - Zapytał na co
Gaara tylko pokiwał głową na ,,tak''.
- Konnichiwa - Po dworcu rozległ się donośny głos dyrektorki.
- Konnichiwa - Uczniowie grzecznie odpowiedzieli chórkiem.
- Wszyscy są? - Zapytała Kakashi'ego.
- A bo ja wiem? Z mojej klasy na pewno - Odpowiedział znudzonym głosem.
- Iruka? - Spojrzała na szatyna, który przyszedł za nią.
- Wszyscy - Odpowiedział na co blondynka spojrzała na Asumę, który tylko kiwnął głowę informując, że wszyscy są.
-
Dobrze. Wiecie już, że pojedzie z wami nowy nauczyciel chemii, którego
za chwilę wam przedstawię, ale wcześniej chciałam was poinformować, że o
jakichkolwiek wybrykach informować mnie będą nauczyciele a ja rodziców.
Znacie regulamin wycieczek jednak wolę wam przypomnieć kilka punktów,
które uczniowie łamią najczęściej. W czasie wycieczki nie spożywamy
alkoholu i nie palimy. Na teren hotelu czy innych miejsc w których
przebywacie na wycieczce nie wnosimy jakichkolwiek używek.
Przestrzegacie ciszy nocnej ustalonej przez nauczycieli. Nie wychodzicie
nigdzie bez wiedzy nauczyciela a tym bardziej w czasie ciszy nocnej.
Nie organizujecie żadnych, dyskotek, zabaw, libacji i co wam jeszcze do
tych głupich łepetynek wpadnie bez zgody opiekunów. Nie wszczynacie
bójek i tym podobnych. Mam nadzieję, że resztę regulaminu znacie i
będziecie go przestrzegać. - Kiedy Tsunade przypominała regulamin jej
orzechowe oczy najczęściej spoglądały na klasę IA i Kankuro, dlatego też
wszyscy zgodnie stwierdzili, że cycatej, jak nazywał dyrektorkę Kiba,
chyba obiło się coś o uszy na temat ich libacji w pokoju siódmym w
czasie imprezy na powitanie pierwszoroczniaków. - Yamato, chodź już! -
Krzyknęła Tsunade a zza drzewa wyszedł młody, szczupły, dosyć wysoki
szatyn o czarnych oczach na którego widok połowa nastolatek zaczęła się
ślinić.
- Ohayo - Przywitał się - Nazywam się Tanzou Yamato. Jestem nowym nauczycielem chemii.
- Ohayo - Iruka podał rękę nowo przybyłemu uśmiechając się promiennie - Umino Iruka, uczę matematyki.
- Hmpf, po co się tak szczerzyć? - Pomyślał Kakashi wkładając ręce do kieszeni.
- Ohayo - Asuma także przywitał się z Tanzou - Sarutobi Asuma, historia. Miło mi.
- Miło mu? - Zdziwił się Hatake nawet o milimetr nie ruszając się z miejsca - A jeszcze wczoraj narzekał, że będzie musiał niańczyć dwudziestopięciolatka.
- Kakashi! - Warknął Iruka uderzając szarowłosego w głowę - Wybacz ma zły dzień - Zwrócił się do Chemika.
- Przywitajcie się - Tsunade szepnęła do uczniów korzystając z szopki odstawianej przez Srebrnowłosego.
- Hatake Kakashi, Fizyka i w-f - Bąknął z ociąganiem ściskając rękę Yamato.
- Ohayo! - Krzyknęła chórkiem młodzież z częścią żeńską na przedzie.
- Dobrze, wszystko załatwione, więc życzę wam dobrej zabawy - Dyrektorka uśmiechnęła się miło. - Sayonara.
- Sayonara - Odpowiedziała tylko część uczniów, gdyż większość puściła się biegiem do autobusu aby zająć najlepsze miejsca.
- Hej stójcie! - Krzyknął Iruka co jednak nie dało żadnego efektu.
-
Kurna stop! - Wydarł się Kakashi na co wszyscy stanęli jak wmurowani,
nawet Asuma i Iruka. Hatake musiał mieć dzisiaj naprawdę paskudny dzień.
Dowody? Nie dość, że przyszedł na umówione miejsce przed czasem to
jeszcze się drze co stanowczo nie leży w jego naturze. - Wyłazić z
autokaru, już! - Krzyknął a po chwili wszyscy stali przed nauczycielem
na baczność, pomijając kilku odważnych.
- Się niby sensei dlaczego tak denerwuje? - Zapytał Kiba trochę nieskładnie lokując ręce w kieszeniach spodni.
-
Nie podskakuj Kiba. Wpadliście do tego autobusu jak stado hipopotamów. -
Mrukną szukając czegoś w kieszeni - Porozsadzam was tak żeby armagedon
się przypadkowo nie spełnił. - Wyjaśnił na co po dziedzińcu rozniósł się
niezadowolony jęk. Wyciągną z kieszeni poskładaną kartkę - A ja już
wiem jak to zrobić - dodał - Siadacie od początku po lewej stronie nie
licząc pierwszego siedzenia, gdyż tam siedzę ja. - Rozłożył kartkę -
Sasuke i Naruto, Neji i Kiba, Shikamaru i Kankuro, Sai i Gaara, Shino i
Suigetsu, Chouji i Lee. Dziewczyny mogą siedzieć jak chcą, bo jeszcze mi
nie podpadły.
- Sensei! Ale dlaczego tak?! - Zapytał, najbardziej niezadowolony, Naruto.
- Żeby mi ci spokojni bądź w miarę spokojni przypilnowali tych dzikusów.
- Hah! Nie wiedziałem, że jesteś taki dziki, Draniu - Uzumaki klepnął Uchihę w plecy śmiejąc się na co Sasuke tylko westchnął.
- To ty jesteś tym bushman'em, Naruto - Wyjaśnił Kakashi - Ok, wsiadajcie!
- Ale, że... Niby dlaczego?! - Krzyknął biegnąc za Szarowłosym, który już wchodził do pojazdu.
* * *
- Jak myślisz gdzie jedziemy? - Zapytał Naruto obracając się do tyłu.
- A bo ja wiem - Bąknął Kiba - Miałbym ochotę jechać nad jakieś jezioro.
- Mhm, i żeby tam było taki a'la molo.
- Racja, trochę bym się poopalał.
- A nad morze? - Zapytał Neji
- Nieee - Zawyli razem Inuzuka i Uzumaki.
- Ja stanowczo wolę nad jakieś jezioro i żeby tam był las to już w ogóle byłoby fajnie. - Powiedział rozentuzjazmowany Naruto.
- Ta, jezioro jest fajne! - Do rozmowy przyłączył się Kankuro - A może góry?
- Nie, to by było zbyt upierdliwe - Propozycja szatyna spotkała się ze stanowczą odmową Shikamaru.
- Shika, dla ciebie wszystko jest upierdliwe - Zaśmiał się Kiba
-
No... niby tak - Przyznał - Ale w górach nie ma nic ciekawego. Trzeba
wpełzać na góry i spełzać z gór i tak w kółko, po co to komu?
- Widoki są boskie - Wyjaśnił Neji.
- Niby taa. Ja jestem za jeziorem, tylko żeby komarów nie było. Są upierdliwe.
- Chłopcy nie prorokujcie, bo sie spełni - Powiedział Iruka słysząc rozmowy uczniów.
-
Czy Sensei chce abyśmy zaliczyli czwarty zgon tego dnia? - Naruto
odwrócił się do przodu, stając i zaglądając na pierwsze siedzenie gdzie
ulokował się Kakashi wraz z Iruką.
- Czwarty? - Zdziwił się Umino - Dlaczego?
-
No tak - Przytaknął blondyn - Pierwszy był jak zobaczyliśmy Shikamaru o
5 rano, który wcale NIE SPAŁ. - Zaczął wyjaśnienia żwawo gestykulując -
Drugi był wtedy kiedy Kakashi-sensei się NIE SPÓŹNIŁ! A trzeci wtedy
kiedy się zaczął DRZEĆ! No a czwarty będzie za chwilę, bo sensei jest
MIŁY.
- Zawsze jestem miły - Bąkną jakby nieco obrażony szatyn.
- Nie, bo się sensei drze jak porą... - Nie dokończył Kiba, bo Neji zasłonił mu dłonią usta.
- Nie moja wina, że nie słuchacie na lekcjach. Jakbyście byli cicho to bym był miły cały czas.
- Na prawdę? - Zapytał Naruto.
- Tak.
- O fajnie - Uśmiechną się siadając.
- Będziecie grzeczni? - Zapytał z nadzieją.
- Nie! - Krzyknęli razem Kiba, Naruto i Kankuro.
-
Kurcze! - Najstarszy No Sabaku podniósł się z siedzenia jakby coś sobie
przypominając - Iruka-Sensei, niech mi sensei postawi na koniec jedynkę
z matmy, żebym nie przeszedł.
- Dlaczego?! - Iruka był tym naprawdę zdziwiony.
-
Bo jak zostanę siedzieć to będę chodził z tymi wariatami do klasy -
Wyjaśnił z uśmiechem po czym poczochrał Inuzukę po włosach.
- Nie! Broń boże tylko nie to! - Krzyknął Gaara także wstając.
-
Heh, Kankuro to zależy od tego jak będziesz się uczyć. - Powiedział
Iruka na co czerwonowłosy odetchną z ulgą z powrotem siadając na swoim
miejscu.
- To będę się uczył naprawdę źle. - Szatyn także usiadł.
- Jasssne, tata cię zabije - Syknął młodszy.
- Pefffffnie - Przytaknął przedrzeźniając brata i przy okazji opluwając siebie jak i Shikamaru.
- Gezz... człowieku aleś ty upierdliwy - Mruknął Nara wyciągając z kieszeni paczkę chusteczek higienicznych.
- Gaa, mam takie pytanie - Zaczął Sai.
- No?
- Jak to jest, że ty i Temari jesteście w tym samym wieku.
- Są bliźniakami! - Krzyknął Naruto.
- Poważnie? - Zdziwił się czarnowłosy - Nie wyglądacie.
- Dwujajcowymi! - Krzyknął Kiba.
- Dwujajowymi - Poprawił go Iruka.
- Dlaczego zawsze ktoś musi mi o tym przypomnieć? - Westchnął załamany Gaara.
- Spadaj Rudy! Myślisz, że mi z tym dobrze? - Zapytała Temari siedząca z Tayuyą za Sai'em i czerwonowłosym.
- Najprawdopodobniej tak - Bąknął spoglądając spod byka na blondynkę.
- A kto jest starszy? - Sai zadał kolejne pytanie.
- Temari! - Po autokarze rozniósł się krzyk Kankuro, Naruto i Kiby na co blondynka się zaśmiała.
- To jest nie fair - Mruknął Gaara zakrywając twarz rękoma.
* * *
- Łaaa! - Po autobusie rozniósł się krzyk - Masz pepsi! Daj mi! - Krzyczał Naruto na widok butelki owego napoju w rękach Sasuke.
- Po co? - Zapytał Uchiha obojętnym głosem chowając butelkę za plecami.
- Chce mi się pić
- I co w związku z tym?
- Daj mi się napić.
- A co ja z tego będę miał?
- Draniu! Trochę bezinteresowności, co?! - Oburzył się Uzumaki przysuwając się bliżej Bruneta. - Proszę.
- Nie. Trzeba było sobie wziąć
- Ale kiedy ja zapomniałem.
- Twój problem.
- Chcesz Naru? - Zapytał Kiba podając blondynowi butelkę coca-coli.
-
Dzięki - Naruto uśmiechnąwszy się do Inuzuki pociągną solidny łyk z
butelki po czym oddał ją szatynowi. - Teme - Zwrócił się do Sasuke
pokazując mu język.
- Ehh... masz dzieciaku - Warknął wciskając w ręce blondyna pepsi na co Naruto uśmiechną się promiennie.
- I czemu ja mu ulegam? - pomyślał Uchiha spoglądając za okno.
* * *
-
Przystanek stacja benzynowa - Po autobusie rozległ się wesoły głos
Iruki - Kto chce coś kupić albo do toalety to niech zmyka a za 20 minut
jesteście wszyscy z powrotem.
- Ja lecę - Krzyknął Naruto upuszczając kanapkę na podłogę i wybiegając z autobusu.
- Kami-sama - Sapnął Sasuke spoglądając na brudną podłogę.
-
Egipcjanie mieli plagi my mamy Naruto - Skwitował Asuma opierając
łokieć o oparcie fotela Uzumakiego na co wszyscy którzy zostali w
autobusie zanieśli się głośnym śmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz