czwartek, 7 czerwca 2012

Rozdział XIV

Do pokoju, przez niestarannie zasłonięte okno, wpadło kilka pierwszych, pomarańczowych promienni dopiero wschodzącego słońca tworząc na bladej twarzy Sasuke fantazyjne wzory. Kiedy musnęły jego oczy zmarszczył brwi budząc się.
- Hmm - Zamruczał i nie otwierając oczu chciał przewrócić się na bok kiedy poczuł na klatce piersiowej coś ciężkiego. Uchylił lekko powieki i jedyne co zauważył to blond czupryna Uzumakiego. Naruto leżał na brunecie całym ciałem mrucząc coś przez sen.
- Młotku - Szepnął podnosząc głowę z poduszek. - Naruto.
- Eee? - Uzumaki podniósł głowę i zaspanymi oczami spojrzał na Uchihę.
- Musimy wstawać - Wyjaśnił
- O matko - Jęknął - Która godzina?
Sasuke wyją telefon z pod poduszki i spoglądając na ekran odpowiedział - 4:12.
- A zbiórka o której?
- Piąta.
- Ahaaa - Ziewną z powrotem kładąc głowę na klatce piersiowej Uchihy.
- Dzisiaj nie będzie gryzienia, kopania i bicia? - Zapytał po chwili ciszy Sasuke.
- Nie gryzłem - Powiedział oburzony blondyn - I Nie, nie będzie, wszystko pamiętam.
- Ja też - Jeden z kącików wiśniowych ust bruneta uniósł się do góry w złośliwym uśmieszku.
- Spróbujesz coś komuś powiedzieć to cię uduszę, ugotuję, pokroję a potem zmiksuję i dam do wypicia Chouji'emu.
-Naprawdę straszna przyszłość mnie czeka. - Mruknął zapatrując się w sufit - Nic nie powiem, nie chcę skończyć w żołądku Akimichi'ego. -Spojrzał na Naruto - A teraz możesz ze mnie zejść?
- ...H-hai! - Naruto zarumieniony sturlał się z czarnowłosego kładąc obok niego.
- Idę się ubrać - Sasuke wstał z łóżka i podszedł do szafy, wyciągną z niej kilka ubrań po czym zniknął w łazience.

* * *

- Hej, Skarbie - Neji musnął policzek Kiby.
- Mmm - Szatyn wtulił się w bok Hyuugi.
- Musimy wstawać - Zaśmiał się oplatając Inuzukę w pasie.
- Po co?
- Jedziemy na wycieczkę - Wyjaśnił
- O Gezz, kto wymyślił tak nienormalną porę? - Uniósł głowę, ale zaraz wtulił nos w zagłębienie szyi długowłosego.
- Kiba, nie marudź, wstawaj - Pocałował chłopaka w ramie.
- Nie-e - Bąknął na co Neji zaczął gładzić palcem śniadą skórę na przedramieniu Kiby. - Neji, to łaskocze.
- Wiem. Wstajesz czy załaskotać cię na śmierć?
- Dobra już - Mruknął odklejając się od chłopaka i spoglądając na jego twarz. - Ładnie pachniesz, co to?
- Zielona herbata i aloes, a ty czego używasz?
- Ostatnio tego co Shino, a zazwyczaj truskawka i wanilia.
- Mmm... pysznie - Mruknął uśmiechając się błogo - A teraz wstawaj.
- Ok - Kiba złożył krótkiego całusa na ustach mlecznookiego po czym szybko zniknął w łazience.

* * *

Na szkolnym dziedzińcu stali już Neji, Kiba, Naruto, Sasuke, Shino, Gaara i Sai dyskutując żywo na temat wycieczki - nie wliczając w to Uchihy, który stał przyglądając się każdemu po kolei.
- Neji! - Z akademika wypadł Lee biegnąc w stronę chłopaków. - Co ja mam rozumieć przez to, że Shino spał dzisiaj w naszym pokoju a ciebie nie było?!
- Eee... Lee, nie każdy musi o tym wiedzieć. - Bąknął spoglądając na czerwonego Kibę.
- Przecież ja się tylko pytam. Gdzie byłeś? Ty wiesz jak ja się martwiłem?! Nigdy nie znikasz tak bez wytłumaczenia! Słucham? - Staną przed Hyuugą zakładając ręce na biodra.
- Lee, nic mi się nie stało. Żyję i pewnie będę jeszcze długo, nie masz się o co martwić.
- Ale gdzie byłeś?!
- No właśnie Hyuuga, co taki grzeczny, dobrze wychowany i miły chłopiec robił w nocy? - Po dziedzińcu rozniósł się wyjątkowo zimny głos Uchihy.
- A co cię to w ogóle obchodzi?
- Nic, po prostu chcę ułatwić sprawę twojemu koledze - Odpowiedział spoglądając na Rocka a po chwili na Inuzukę.
- Spędzałem czas w towarzystwie czego ty nie umiesz robić.
- O, kto cię tak brzydko okłamał?
- Dobra! Chłopaki uspokójcie się co? - Naruto staną pomiędzy Sasuke a Neji'm
- Uzumaki, musisz się wtrącać? - Warkną Uchiha
- Tak, nie chcę żebyście się znowu pobili. Co robił Neji to jego sprawa, ciebie też nikt się nie pyta. - Położył ręce na klatce piersiowej Sasuke i zaczął odpychać go od długowłosego.
- Hmpf - Prychnął brunet na powrót opierając się o drzewo.
- No to co robiłeś? - Dopytywał Lee.
- Spałem u Kiby, wystarczy? - Warknął podenerwowany Neji.
- No, i tak trzeba było od razu. - Lee uśmiechną się szeroko - Ale chyba nie posunęliście się za daleko, co? - Szepną
- Nie Lee. Nawet go nie dotykałem, nie licząc przytulania.

* * *

- Ooooohayo - Ziewnął Shikamaru podchodząc do grupki, która powiększyła się o obecność Chouji'ego, Temari, Tayuyi, Ino, Sakury i kilku osób z klasy Iruki.
- Siema, Shika. - Odpowiedział jako jedyny Lee.
- E, coś nie tak? - Zapytał Nara drapiąc się po karku.
- Heh, dziwnie cie widzieć o tej porze - Odpowiedział Naruto, który otrząsną się najwcześniej z szoku, który zaserwował im Shikamaru.
- No - Przyznał - Dziwnie wstawać w środku nocy.
- A ja myślałem, że nic mnie już w życiu nie zaskoczy. - Przyznał głośnym szeptem Kiba na co wszyscy zaczęli się śmiać.

- Yo - Do uczniów podszedł Kakashi - Co wam tak wesoło?
- O kurna, ale Sensei wcześnie - Zauważył Gaara, gdyż reszta znów stała wmurowana.
- Naprawdę? - Hatake spojrzał na ekran telefonu - Ano rzeczywiście, pośpieszyło mi się trochę. Kakashi nie dość, że przyszedł przed wszystkimi nauczycielami to jeszcze za dwadzieścia piąta. Trzeba przyznać pośpieszyło mu się.
- Niech mnie wszy po udach gryzą! Znowu mnie zszokowało! - Odezwał się Kiba wlepiając oczy w Szarowłosego.
- Gezz... Ki, jak ty coś powiesz - Mrukną Shika powstrzymując śmiech.



- Ohayo, braciszku! - Nagle ni stąd ni zowąd (czyt. z za autobusu) wyskoczył Kankuro strasząc co najmniej połowę przybyłych, a w szczególności Gaarę.
- Kankuro? Co ty tu robisz i czemu jeszcze nie śpisz? - Zapytał czerwonowłosy z przerażeniem lustrując postać szatyna, który w rękach trzymał torbę podróżną dosyć dużych rozmiarów.
- Hę? - Kankuro spojrzał na młodszego co najmniej jakby tamten był niesprawny psychicznie. - Powiedziałem Iruce-sensei, że chcę jechać a potem zadzwoniłem do taty, który zapłacił też za mnie no i w taki oto sposób się to stało.
- Taaak? - Rudy był coraz bardziej przerażony.
- Tak, prawda Kakashi-sensei? - Szatyn wychylił się zza Gaary spoglądając na szarowłosego nauczyciela.
- E... owszem - Mrukną o niczym niewiedzący Hatake.
- Widzisz? - Kankuro na powrót spojrzał brata.
- Nieee - Zawył podpierając się na ramieniu, najbliżej stojącego, Kiby.
- Nie martw się Gaara, będzie dobrze - Powiedział Inuzuka głaszcząc kumpla po włosach - Chociaż podejrzewam, że trzy zgony w ciągu jednego dnia to za dużo a co dopiero w ciągu 20 minut, nee? - Zapytał na co Gaara tylko pokiwał głową na ,,tak''.
- Konnichiwa - Po dworcu rozległ się donośny głos dyrektorki.
- Konnichiwa - Uczniowie grzecznie odpowiedzieli chórkiem.
- Wszyscy są? - Zapytała Kakashi'ego.
- A bo ja wiem? Z mojej klasy na pewno - Odpowiedział znudzonym głosem.
- Iruka? - Spojrzała na szatyna, który przyszedł za nią.
- Wszyscy - Odpowiedział na co blondynka spojrzała na Asumę, który tylko kiwnął głowę informując, że wszyscy są.
- Dobrze. Wiecie już, że pojedzie z wami nowy nauczyciel chemii, którego za chwilę wam przedstawię, ale wcześniej chciałam was poinformować, że o jakichkolwiek wybrykach informować mnie będą nauczyciele a ja rodziców. Znacie regulamin wycieczek jednak wolę wam przypomnieć kilka punktów, które uczniowie łamią najczęściej. W czasie wycieczki nie spożywamy alkoholu i nie palimy. Na teren hotelu czy innych miejsc w których przebywacie na wycieczce nie wnosimy jakichkolwiek używek. Przestrzegacie ciszy nocnej ustalonej przez nauczycieli. Nie wychodzicie nigdzie bez wiedzy nauczyciela a tym bardziej w czasie ciszy nocnej. Nie organizujecie żadnych, dyskotek, zabaw, libacji i co wam jeszcze do tych głupich łepetynek wpadnie bez zgody opiekunów. Nie wszczynacie bójek i tym podobnych. Mam nadzieję, że resztę regulaminu znacie i będziecie go przestrzegać. - Kiedy Tsunade przypominała regulamin jej orzechowe oczy najczęściej spoglądały na klasę IA i Kankuro, dlatego też wszyscy zgodnie stwierdzili, że cycatej, jak nazywał dyrektorkę Kiba, chyba obiło się coś o uszy na temat ich libacji w pokoju siódmym w czasie imprezy na powitanie pierwszoroczniaków. - Yamato, chodź już! - Krzyknęła Tsunade a zza drzewa wyszedł młody, szczupły, dosyć wysoki szatyn o czarnych oczach na którego widok połowa nastolatek zaczęła się ślinić.
- Ohayo - Przywitał się - Nazywam się Tanzou Yamato. Jestem nowym nauczycielem chemii.
- Ohayo - Iruka podał rękę nowo przybyłemu uśmiechając się promiennie - Umino Iruka, uczę matematyki.
- Hmpf, po co się tak szczerzyć? - Pomyślał Kakashi wkładając ręce do kieszeni.
- Ohayo - Asuma także przywitał się z Tanzou - Sarutobi Asuma, historia. Miło mi.
- Miło mu? - Zdziwił się Hatake nawet o milimetr nie ruszając się z miejsca - A jeszcze wczoraj narzekał, że będzie musiał niańczyć dwudziestopięciolatka.
- Kakashi! - Warknął Iruka uderzając szarowłosego w głowę - Wybacz ma zły dzień - Zwrócił się do Chemika.
- Przywitajcie się - Tsunade szepnęła do uczniów korzystając z szopki odstawianej przez Srebrnowłosego.
- Hatake Kakashi, Fizyka i w-f - Bąknął z ociąganiem ściskając rękę Yamato.
- Ohayo! - Krzyknęła chórkiem młodzież z częścią żeńską na przedzie.
- Dobrze, wszystko załatwione, więc życzę wam dobrej zabawy - Dyrektorka uśmiechnęła się miło. - Sayonara.
- Sayonara - Odpowiedziała tylko część uczniów, gdyż większość puściła się biegiem do autobusu aby zająć najlepsze miejsca.
- Hej stójcie! - Krzyknął Iruka co jednak nie dało żadnego efektu.
- Kurna stop! - Wydarł się Kakashi na co wszyscy stanęli jak wmurowani, nawet Asuma i Iruka. Hatake musiał mieć dzisiaj naprawdę paskudny dzień. Dowody? Nie dość, że przyszedł na umówione miejsce przed czasem to jeszcze się drze co stanowczo nie leży w jego naturze. - Wyłazić z autokaru, już! - Krzyknął a po chwili wszyscy stali przed nauczycielem na baczność, pomijając kilku odważnych.
- Się niby sensei dlaczego tak denerwuje? - Zapytał Kiba trochę nieskładnie lokując ręce w kieszeniach spodni.
- Nie podskakuj Kiba. Wpadliście do tego autobusu jak stado hipopotamów. - Mrukną szukając czegoś w kieszeni - Porozsadzam was tak żeby armagedon się przypadkowo nie spełnił. - Wyjaśnił na co po dziedzińcu rozniósł się niezadowolony jęk. Wyciągną z kieszeni poskładaną kartkę - A ja już wiem jak to zrobić - dodał - Siadacie od początku po lewej stronie nie licząc pierwszego siedzenia, gdyż tam siedzę ja. - Rozłożył kartkę - Sasuke i Naruto, Neji i Kiba, Shikamaru i Kankuro, Sai i Gaara, Shino i Suigetsu, Chouji i Lee. Dziewczyny mogą siedzieć jak chcą, bo jeszcze mi nie podpadły.
- Sensei! Ale dlaczego tak?! - Zapytał, najbardziej niezadowolony, Naruto.
- Żeby mi ci spokojni bądź w miarę spokojni przypilnowali tych dzikusów.
- Hah! Nie wiedziałem, że jesteś taki dziki, Draniu - Uzumaki klepnął Uchihę w plecy śmiejąc się na co Sasuke tylko westchnął.
- To ty jesteś tym bushman'em, Naruto - Wyjaśnił Kakashi - Ok, wsiadajcie!
- Ale, że... Niby dlaczego?! - Krzyknął biegnąc za Szarowłosym, który już wchodził do pojazdu.

* * *

- Jak myślisz gdzie jedziemy? - Zapytał Naruto obracając się do tyłu.
- A bo ja wiem - Bąknął Kiba - Miałbym ochotę jechać nad jakieś jezioro.
- Mhm, i żeby tam było taki a'la molo.
- Racja, trochę bym się poopalał.
- A nad morze? - Zapytał Neji
- Nieee - Zawyli razem Inuzuka i Uzumaki.
- Ja stanowczo wolę nad jakieś jezioro i żeby tam był las to już w ogóle byłoby fajnie. - Powiedział rozentuzjazmowany Naruto.
- Ta, jezioro jest fajne! - Do rozmowy przyłączył się Kankuro - A może góry?
- Nie, to by było zbyt upierdliwe - Propozycja szatyna spotkała się ze stanowczą odmową Shikamaru.
- Shika, dla ciebie wszystko jest upierdliwe - Zaśmiał się Kiba
- No... niby tak - Przyznał - Ale w górach nie ma nic ciekawego. Trzeba wpełzać na góry i spełzać z gór i tak w kółko, po co to komu?
- Widoki są boskie - Wyjaśnił Neji.
- Niby taa. Ja jestem za jeziorem, tylko żeby komarów nie było. Są upierdliwe.
- Chłopcy nie prorokujcie, bo sie spełni - Powiedział Iruka słysząc rozmowy uczniów.
- Czy Sensei chce abyśmy zaliczyli czwarty zgon tego dnia? - Naruto odwrócił się do przodu, stając i zaglądając na pierwsze siedzenie gdzie ulokował się Kakashi wraz z Iruką.
- Czwarty? - Zdziwił się Umino - Dlaczego?
- No tak - Przytaknął blondyn - Pierwszy był jak zobaczyliśmy Shikamaru o 5 rano, który wcale NIE SPAŁ. - Zaczął wyjaśnienia żwawo gestykulując - Drugi był wtedy kiedy Kakashi-sensei się NIE SPÓŹNIŁ! A trzeci wtedy kiedy się zaczął DRZEĆ! No a czwarty będzie za chwilę, bo sensei jest MIŁY.
- Zawsze jestem miły - Bąkną jakby nieco obrażony szatyn.
- Nie, bo się sensei drze jak porą... - Nie dokończył Kiba, bo Neji zasłonił mu dłonią usta.
- Nie moja wina, że nie słuchacie na lekcjach. Jakbyście byli cicho to bym był miły cały czas.
- Na prawdę? - Zapytał Naruto.
- Tak.
- O fajnie - Uśmiechną się siadając.
- Będziecie grzeczni? - Zapytał z nadzieją.
- Nie! - Krzyknęli razem Kiba, Naruto i Kankuro.
- Kurcze! - Najstarszy No Sabaku podniósł się z siedzenia jakby coś sobie przypominając - Iruka-Sensei, niech mi sensei postawi na koniec jedynkę z matmy, żebym nie przeszedł.
- Dlaczego?! - Iruka był tym naprawdę zdziwiony.
- Bo jak zostanę siedzieć to będę chodził z tymi wariatami do klasy - Wyjaśnił z uśmiechem po czym poczochrał Inuzukę po włosach.
- Nie! Broń boże tylko nie to! - Krzyknął Gaara także wstając.
- Heh, Kankuro to zależy od tego jak będziesz się uczyć. - Powiedział Iruka na co czerwonowłosy odetchną z ulgą z powrotem siadając na swoim miejscu.
- To będę się uczył naprawdę źle. - Szatyn także usiadł.
- Jasssne, tata cię zabije - Syknął młodszy.
- Pefffffnie - Przytaknął przedrzeźniając brata i przy okazji opluwając siebie jak i Shikamaru.
- Gezz... człowieku aleś ty upierdliwy - Mruknął Nara wyciągając  z kieszeni paczkę chusteczek higienicznych.



- Gaa, mam takie pytanie - Zaczął Sai.
- No?
- Jak to jest, że ty i Temari jesteście w tym samym wieku.
- Są bliźniakami! - Krzyknął Naruto.
- Poważnie? - Zdziwił się czarnowłosy - Nie wyglądacie.
- Dwujajcowymi! - Krzyknął Kiba.
- Dwujajowymi - Poprawił go Iruka.
- Dlaczego zawsze ktoś musi mi o tym przypomnieć? - Westchnął załamany Gaara.
- Spadaj Rudy! Myślisz, że mi z tym dobrze? - Zapytała Temari siedząca z Tayuyą za Sai'em i czerwonowłosym.
- Najprawdopodobniej tak - Bąknął spoglądając spod byka na blondynkę.
- A kto jest starszy? - Sai zadał kolejne pytanie.
- Temari! - Po autokarze rozniósł się krzyk Kankuro, Naruto i Kiby na co blondynka się zaśmiała.
- To jest nie fair - Mruknął Gaara zakrywając twarz rękoma.

* * *

- Łaaa! - Po autobusie rozniósł się krzyk - Masz pepsi! Daj mi! - Krzyczał Naruto na widok butelki owego napoju w rękach Sasuke.
- Po co? - Zapytał Uchiha obojętnym głosem chowając butelkę za plecami.
- Chce mi się pić
- I co w związku z tym?
- Daj mi się napić.
- A co ja z tego będę miał?
- Draniu! Trochę bezinteresowności, co?! - Oburzył się Uzumaki przysuwając się bliżej Bruneta. - Proszę.
- Nie. Trzeba było sobie wziąć
- Ale kiedy ja zapomniałem.
- Twój problem.
- Chcesz Naru? - Zapytał Kiba podając blondynowi butelkę coca-coli.
- Dzięki - Naruto uśmiechnąwszy się do Inuzuki pociągną solidny łyk z butelki po czym oddał ją szatynowi. - Teme - Zwrócił się do Sasuke pokazując mu język.
- Ehh... masz dzieciaku - Warknął wciskając w ręce blondyna pepsi na co Naruto uśmiechną się promiennie.
- I czemu ja mu ulegam? - pomyślał Uchiha spoglądając za okno.


* * *

- Przystanek stacja benzynowa - Po autobusie rozległ się wesoły głos Iruki - Kto chce coś kupić albo do toalety to niech zmyka a za 20 minut jesteście wszyscy z powrotem.
- Ja lecę - Krzyknął Naruto upuszczając kanapkę na podłogę i wybiegając z autobusu.
- Kami-sama - Sapnął Sasuke spoglądając na brudną podłogę.
- Egipcjanie mieli plagi my mamy Naruto - Skwitował Asuma opierając łokieć o oparcie fotela Uzumakiego na co wszyscy którzy zostali w autobusie zanieśli się głośnym śmiechem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz